Jeśli ktoś uważa, że kajakarstwo to sport dla młodych, jest w błędzie. Stare wilki śródlądowe, udowodniły, że jest inaczej. W niedzielę 9.06.2019 r. rano członkowie Sekcji Turystyki Pieszej ”Tramp” z UTW w Białymstoku i Klubu Turystycznego „Mozaika” z PTTK wyruszyli autokarem do Narewki, na spływ kajakowy i rajd pieszy.

Na miejscu podzieliliśmy się na dwie grupy. Piechurzy mieli do pokonania 10 km trasę, a przed kajakarzami był szlak wodny długości około 20 km.

Dołączyłam do kajakarzy. W Narewce czekały na nas nowe, ładne kajaki. Po zapoznaniu się z Regulaminem Rejsu i podpisaniu wymaganych oświadczeń bezpieczeństwa, zaczęliśmy przygotowywać się do rejsu. Naszym komandorem był doświadczony kajakarz i żeglarz Adam, który wytyczał nasz kurs.

Spływ kajakowy wiódł rzeką Narewką, do połączenia z Narwią i dalej do miejscowości Bindziuga. Gdzie kończyliśmy rejs.

Rzeka płynie dość równym korytem, z wieloma meandrami. Brzegi porośnięte są wysoką trawą, trzciną i krzakami. Mało jest drzew i miejsc do czasowego postoju, szczególnie dla większych grup. Musieliśmy uważać na wystające z wody pieńki i konary połamanych drzew oraz mielizny. W kilku miejscach głębokość rzeki była większa od długości wiosła.

Wszystkie niedogodności rekompensowały nam piękne widoki, poranny śpiew ptaków, szum wody, piękne fioletowe ważki fruwające nad wodą, irysy rosnące na brzegach i mnóstwo żółtych grążeli na powierzchni wody. Pogoda nam dopisała. Było gorąco, ale chłodził nas wiaterek znad wody. Dwukrotnie zatrzymywaliśmy się na odpoczynek i posiłek na brzegu rzeki.

Niesamowite wrażenie robi miejsce, w którym obie rzeki się łączą. Koryto rzeczne nagle robi się szerokie, nurt wody jest szybszy, kajaki przyśpieszają.

Narwią płynęliśmy jeszcze kilometr do miejscowości Bindziuga, kresu naszego rejsu, gdzie czekali już na nas piechurzy.

Zmęczeni, ale zadowoleni wciągaliśmy kajaki na brzeg. Bolały nas ręce i ramiona, ale co to znaczy w porównaniu z satysfakcją, że szczęśliwie dopłynęliśmy, daliśmy radę. Żaden kajak się nie wywrócił. Pomagaliśmy sobie wzajemnie.

Z Halinką płynęłam pierwszy raz. Szybko się zgrałyśmy. Ona nadawała komendę i sterowała, ja ostrzegałam przed czyhającymi z przodu przeszkodami. Obie równo wiosłowałyśmy.

Było kilka kobiecych osad kajakowych, które płynęły jednakowym tempem z osadami mieszanymi i nie zostawały z tyłu. Docenił to nasz kolega, wytrawny kajakarz mówiąc, że zasłużyłyśmy na specjalne dyplomy.

Po rejsie pojechaliśmy na wspólną biesiadę pod wiatą. Apetyty nam dopisywały. Jedliśmy i śpiewaliśmy piosenki turystyczne. Mimo zmęczenia fizycznego i panującego upału, zadowoleni wracaliśmy do Białegostoku, rozmawiając o najbliższych planach turystycznych. Ahoj przygodo!

(foto: Maria Beręsewicz)

 

Maria Beręsewicz
Podlaska Redakcja Seniora Białystok