foto: pixabay.com


_
Czas i życie

Czas pogania nasze życie,
Jak woźnica swoje konie.
Nim się dobrze rozpędzicie,
Widać metę, a to koniec.

Jeszcze oczy chcą wciąż biec,
Ale nogi już nie takie.
Mięśnie z waty, można rzec,
A i serce byle jakie.

Czas pojęciem względnym jest.
Brak początku w nim i końca.
Długość życia – Boży gest,
Tak, to prawda, choć boląca.

***

O Ziemi

Po orbicie wokół słońca
I dokoła swojej osi,
Krąży wiernie jak służąca,
Choć ją o to, nikt nie prosił.

Nie za gruba, nie za cienka.
Nie jest ślepa, ani głucha.
Nie choruje i nie stęka,
A wiekowa już starucha.

Nasze myśli z wyobraźnią,
Jak spragnione wody konie,
Chłoną o niej wiedzę każdą,

By moc stanąć w Jej obronie.

Zachwycajmy się planetą,
Jak swym ojcem, swoją matką.
I szanujmy Ją jak świętą,
Bo wciąż wielką jest zagadką.

***

Jesień życia

Jesień życia nas przytłacza,
Wolniej już pulsuje krew.
Lecz nie może być inaczej.
Liście też spadają z drzew.

Kiedyś jesień była złota,
– Powiadają starzy ludzie.
Dziś jesienią chłód i słota,
Aż ją skuje mrozem grudzień.

Tylko włosy wciąż tak samo,
Srebrzą się nad naszym czołem.
Chcemy by tak już zostało.
One wieku są symbolem.

Jesień życia jest zegarem,
Takim, który się nie cofa.
Jesień jest natury darem.
Uczmy się seniorów kochać.

***

Odejść godnie

Z dumną i poważną miną,
Chciał nam coś obwieścić nagle.
Już otworzył nawet usta,
Ale głos mu uwiązł w gardle.

Lecz po chwili przełknął ślinę,
Złapał oddech, uniósł głowę,
Tremę uznał za przyczynę,
Która mu odjęła mowę.

Potem chrząknął jak orator.
Mętnym wzrokiem zmierzył tłum.
Twarz spoconą otarł chustką
I z rozmachem splunął w tył.

W końcu rzekł matowym głosem,
– Do widzenia!, żegnam was !.
Zmówcie za mnie pacierz czasem.
Na mnie pora, na mnie czas.

No i poszedł, tam gdzie chciał,
Chwiejnym krokiem, pomalutku.
Dziś gdy patrzę w tamtą dal,
Moje serce drży ze smutku.

 

Wiesław Lickiewicz