Dzika róża kojarzy mi się z dzieciństwem. W rodzinnym ogrodzie nie rosła, ale za to było jej dużo przy poboczu ulicy. Kiedy jej owoce zaczęły dojrzewać trzeba było uważać przy wyjściu na ulicę. Chłopcy mieszkający po sąsiedzku bardzo często łapali dziewczyny i owoce róży lądowały za kołnierzem. Pamiętam jak one kłuły plecy i szyję. Zdjęcie ubrania i bielizny nie przynosiło zbyt dużej ulgi, bo ostre włoski wbijały się w skórę i długo czuło się pieczenie.

Może te przykre wspomnienia były przeszkodą w zakupie krzewu i posadzeniu w swoim ogrodzie. Kiedy poczytałam, że dzika róża zawiera wielokrotnie więcej witaminy C niż owoce czarnej porzeczki, zdecydowałam się na jej zakup.

Krzew kupiłam w 2015 roku. Rósł szybko, ale nawet nie kwitł. Jego gałęzie wystawały poza płot i to skłoniło mnie, żeby je przyciąć rok temu wczesną wiosną. O dziwo, krzew zakwitł i to dość obficie. Zasiliłam roślinę obornikiem i często podlewałam. Słoneczna pogoda była sprzymierzeńcem i już na początku października można było zrywać owoce, oczywiście przy zachowaniu szczególnej uwagi na kłujące włoski.  

Zerwałam prawie kilogram owoców. Postanowiłam, że ugotuję konfitury. Przepis dostałam od zaprzyjaźnionej koleżanki.

Owoce dokładnie umyłam i poczekałam,  żeby wyschły. Założyłam stylonową bluzkę z długim rękawem i podwójne rękawiczki gumowe. Najpierw owoce przecięłam na połowę, później  zaczęłam czubkiem ostrego noża usuwać nasiona i nieszczęsne włoski. To trwało bardzo długo. bo owoce były małe i trudne do schwytania palcami lewej ręki.  

Do przygotowanych owoców, dodałam ugotowany wrzący syrop z pół kilograma cukru i szklanki wody. Na drugi dzień zaczęłam gotować na wolnym ogniu. Proces gotowania trwał dwa dni, bo owoce ciągle były twarde

Na trzeci dzień, wystudzone konfitury włożyłam do sześciu słoików. Dwukrotnie wekowałam, bo chciałam mieć pewność, że nic się złego z nimi nie stanie. Odniosłam sukces. Konfitury były bardzo smaczne i przez całą zimę jadłam je po łyżeczce dziennie.  

 

Herbata z sokiem z pigwy i konfitury z dzikiej róży zabezpieczyły mnie przed wirusami. Przez całą zimę nie miałam nawet kataru.

Polecam zakup tego krzewu, bo teraz już można kupić w sklepach ogrodniczych. Nie tylko owoce są spożywane, ale także płatki kwiatowe, które służą jako nadzienie do pączków i dekoracji ciast. Z nasion wyrabia się olej. Owoce dzikiej róży wykorzystywane są w przemyśle farmaceutycznym i kosmetycznym.

(foto:  Teresa Rafałowska)

                                                                              Teresa Rafałowska
Podlaska Redakcja Seniora Białystok