Nie wiem jak dziś, ale kiedyś w „Trójce” śpiewano:
Święta Krok po kroczku, krok po kroczku,
najpiękniejsze w całym roczku
idą Święta, idą.

A ja idę sobie pryncypialną ulicą Grajewa i na wystawie widzę instalację plastyczną pt. „Stajenka betlejemska”, którą za mojego dzieciństwa nazywano szopką. I tak mnie coś tknęło, by po powrocie do domu sprawdzić w Piśmie Świętym, jak to z tą szopką było.

U św. Mateusza czytam, że Jezus narodził się w Betlejem, a Mędrcy ze Wschodu odnaleźli Go wszedłszy do jakiegoś domu. Stajenki i żłóbka ani śladu. U św. Marka też ich nie ma, bo spotykamy się z Jezusem  już jako dorosłym mężczyzną, gdy zgłasza się po chrzest do św. Jana. U św. Łukasza łapię jakiś ślad. Stajni wprawdzie nie ma, ale jest istotny element jej wyposażenia. Maryja owinęła swego Syna w pieluszki i ułożyła w żłobie. Tyle, że nie działo się to w Betlejem, tylko w pobliskiej okolicy, w której przebywali pasterze. To jakoś współgra z wizją Giorgionego, który najwyraźniej naczytał się apokryfów i namalował Dzieciątko owinięte w jakieś tkaniny, ale położone na gołej ziemi i to nie przed stajnią, ale przed skalną grotą oddaloną od miasta.

W takiej sytuacji ateiści  mają gotowe wyjaśnienie. Skoro zaangażowani w sprawę biografowie nie są w stanie uzgodnić, gdzie się ów Jezus urodził, to cała ta historia z daleka pachnie ściemą i nie ma sobie co nią głowy zawracać. No, ale skoro ludzie przez dwa tysiące lat głowy sobie  zawracali, to coś w tym musi być, więc udaję się po pomoc do czwartego ewangelisty i u św. Jana czytam, że na początku było Słowo. U Mateusza było Dziecko w domu w Betlejem, u Łukasza Dzieciątko w żłobie nieopodal Betlejem, u Giorgionego też w tych okolicach, ale na gołej ziemi, a tu zamiast niemowlaka mamy SŁOWO.

Czuję najwyraźniej, że w miejsce popularnych opisów topograficznych wchodzi teologia. Teologia sięgająca samych początków w Księdze Rodzaju opisanych, gdy Bóg mocą swego słowa stwarzał rzeczywistość. Skoro zatem mamy do czynienia ze słowem, szukam wyjaśnienia u specjalisty, który słowami zajmował się profesjonalnie. Niejaki Mickiewicz niegdyś napisał:

Wierzysz, że Bóg zrodził się w Betlejemskim żłobie?
Lecz biada Ci, jeżeli nie zrodził się w tobie.

I to stwierdzenie, dystansując się od szczegółów topograficznych, które chyba da się harmonijnie złożyć w spójną sekwencję zdarzeń, zdaje się określać jedynie istotny adres Narodzenia. By nie polegać tylko na opinii świeckiego chrześcijanina, zestawiam ją ze słowami biskupa. Grzegorz Ryś w „Tygodniku Powszechnym” pyta: „Czy nasz kult [Stajenki], skoro nie idą za nim czyny miłości, jest prawdziwą czcią oddawaną Bogu, czy raczej bałwochwalstwem, które Go obraża?”.

Krok po kroczku, krok po kroczku,
najpiękniejsze w całym roczku
idą Święta, idą Święta.
Zatem radości z Narodzin Jezusa życzy

Wojciech Więckowski.