Czy senior może nauczyć się płynnie władać językiem obcym? Może! Do opanowania języka obcego potrzebne są bowiem, oprócz systematycznej pracy,  jedynie myślenie, uważność, pamięć, słuch oraz pewne zdolności aktorskie (imitacja ekspresji i dźwięku). Z wiekiem możemy mieć gorszą pamięć, ale jest ona gorsza jedynie w stosunku do naszej pamięci z dziecięcych lat, co oznacza, że nadal może być powyżej przeciętnej! Słuch natomiast pogarsza się już po trzydziestce – umykają nam wtedy wysokie tony. Jednak nie ma to istotnego znaczenia dla nauki języków.

_

pixabay.com

_
Jak płynnie władać językiem obcym

Mój esej nie jest publikacją naukową, piszę o nauce języków jako praktyk. Jestem lingwistką, psychologiem i menadżerem. Mówię płynnie pięcioma językami (w tym polskim) i w poniższym artykule chodzi mi właśnie o naukę mówienia.

Oprócz innych aktywności zawodowych nauczam języków obcych, przede wszystkim angielskiego i niemieckiego. Również w Białymstoku. Przychodzi do mnie wiele osób, które od lat uczą się tych języków bądź w szkole lub na studiach, bądź też w prywatnych szkołach językowych. Po paru latach uczęszczania na kursy nie umieją jednak w danym języku rozmawiać. Nie mam tu na myśli płynnej konwersacji na tematy filozoficzne, lecz podstawowy poziom porozumiewania się. Krążą wprawdzie mity o milenialsach – najczęściej kolportowane przez ich rodziców – że młodzi ludzie „to już co innego”. Otóż znam może trzech milenialsów, którzy mówią płynnie na zaawansowanym poziomie. Należą w dalszym ciągu do wyjątków. Większość z nich może zrozumieć proste dialogi lub serial w TV, ale nie posługuje się językiem aktywnie. Chodzą na zajęcia 1–2 razy w tygodniu, jednak nie osiągają założonego celu: swobodnego porozumiewania się w obcym języku. Dlaczego tak się dzieje?

Przestarzała metodyka nauczania

Ciągle jeszcze pokutuje metoda „książkowa”. Nauczyciel trzyma się podręcznika jak tonący brzytwy i niekiedy jest tylko parę lekcji dalej niż uczeń. Nauczyciele sami rzadko mówią płynnie, stąd też niechęć do spontanicznej konwersacji z uczniami. Rozumiem, że edukacja publiczna nakazuje używania podręczników, ale nie wyklucza przecież innych instrumentów kształcenia.

Nawet na szeroko reklamowanych kursach prywatnych z dotacji unijnych, gdzie nauczyciel posługuje się wyłącznie językiem obcym (chociaż gramatykę prawie zawsze wyjaśnia po polsku), uczniowie nie zapamiętują poprawnych fraz obcojęzycznych. Nauczyciel zadaje pytania, książki i zeszyty są otwarte, uczniowie odpowiadają i wydaje im się, że ogarniają sytuację. Następna lekcja przynosi nowy materiał, bo nauczyciel musi przerobić program i tak dalej. Do pamięci długotrwałej nie przenika prawie nic.

Jak się uczyć?

Niezmiernie ważne są następujące proste reguły:

– Nikt nie nauczy się języka obcego, jeśli się go nie uczy.

– Język obcy wymaga w pierwszym okresie nauki codziennej.

– Ucząc się języków obcych, musimy lubić nie tylko te języki, ale również sam proces uczenia się. Każdy chciałby znać język obcy, lecz drogę do tego celu uważa za nużącą.

– Nic nie zastąpi nauki czynnej. Jeśli chcemy nauczyć się mówić, to musimy mówić! Trzeba się wiele uczyć na pamięć. Tak, na pamięć. Powtarzać głośno teksty lub scenki np. z Youtube’a. Nie wystarczy obejrzeć sobie sekwencję i być zadowolonym ze zrozumienia jej.

– Bardzo istotna jest systematyczność. Jeżeli nauczymy się jednego zdania dziennie, opanujemy 365 zdań rocznie. Zakładając, że zdanie zawiera minimum 4 słowa, przyswajamy sobie rocznie 1460 słów. Do komunikacji werbalnej w życiu codziennym wystarczy około 1500 najczęściej używanych słów.

Nie są to zasady nowe. Już przed czterdziestoma laty Zygmunt Broniarek, polski publicysta, dziennikarz i poliglota (władał ośmioma językami) proklamował podobne reguły uczenia się języków obcych. Do dzisiaj nie straciły one nic na aktualności.

Jak się nie uczyć?

– Nie uczyć się wszystkiego naraz. Trochę TV, trochę słuchania, trochę czytania, skakanie z tematu na temat. Nie na podstawowym poziomie. Należy wybrać jeden temat, zgłębić go i zapamiętać terminologię. Uczenie się jest dla wielu osób jak seria flirtów, po której nie potrafią zrobić następnego kroku. Wielu zachwyca się nowością, jednak nie są w stanie rozwinąć głębszej relacji z językiem, wychodzącej poza pierwszą z nim styczność. Foreign language seems like a one-night-stand. (Nie należy traktować języka obcego jak przygody na jedną noc)

– Nie tłumaczyć, a jeśli już, to z polskiego na język obcy, nie odwrotnie.

Mity o dorosłych

Mówi się, że dzieci uczą się szybciej. Nie przyjmowałabym tego przekonania bezkrytycznie. Małe dzieci uczą się szybciej – np. języka ojczystego – bo są w środowisku mówiącym tymże językiem, no i nie mają nic innego do roboty niż jeść, spać i bawić się. Gdyby dorośli mieli te same warunki, dopiero wtedy zaistniałaby sytuacja porównawcza.

Do nauczenia się języka obcego potrzebne są myślenie, uważność, pamięć, słuch oraz pewne zdolności aktorskie (imitacja ekspresji i dźwięku). Z wiekiem możemy mieć gorszą pamięć, ale jest ona gorsza jedynie w stosunku do naszej pamięci z dziecięcych lat, co oznacza, że nadal może być powyżej przeciętnej! Słuch natomiast pogarsza się już po trzydziestce – umykają nam wtedy wysokie tony. Jednak nie ma to istotnego znaczenia dla nauki języków (pominąwszy języki Azji Południowo-Wschodniej).

Natomiast interpretacja kontekstu gestów i zachowań przychodzi łatwiej dorosłym – ze względu na ich doświadczenie i wiedzę. Dorośli potrafią też szybko wyłapać wzorce i modele językowe (np. rolę czasów w różnych językach) dzięki wyrobionym już zdolnościom kognitywnym.

Ostatniego języka – francuskiego – nauczyłam się, będąc już dorosłą kobietą. Uczęszczałam parę razy do Institute de Francais w Villefranche, unikalnej szkoły francuskiego w Południowej Francji. Instytut pracuje metodą Zagreb-Saint Cloud, która została rozwinięta we współpracy z Ecole Normale Supérieure de Saint-Cloud oraz Instytutem Fonetyki Uniwersytetu Zagreb. Zajęcia trwają cały dzień z przerwą na obiad i polegają na konwersacji i ćwiczeniach laboratoryjnych w małych grupach. Słownictwo jest wyselekcjonowane na podstawie badań naukowych i zredukowane do najczęściej używanych w języku francuskim zwrotów i czasowników.

Nie ma książek, nie ma tłumaczeń czy prac pisemnych, nauczyciele posługują się wyłącznie francuskim. Rezultaty są zdumiewające: po miesiącu pobytu w Instytucie nawet początkujący Japończycy porozumiewają się francuskim na podstawowym poziomie.

Dlaczego warto?

Nie muszę chyba zachęcać do nauki języków per se. Nowy język to nowe życie, nowa mentalność. A ile ciekawych rzeczy można odkryć po drodze! Różne treści, różne formy. Po niemiecku nie używa się frazy: „nie wyszło mi”, trzeba powiedzieć: „ja” się nie wyrobiłem. Po polsku można o wiele łatwiej zagubić się w ornamentach formy, precyzja niemieckiego jest bezlitosna.

Stacey Kent, amerykańska wokalistka jazzowa, w wywiadzie dla „Wyborczej” powiada, że

gdy zmieniasz język, to niby wciąż jesteś tą samą osobą, ale zmienia się twój sposób mówienia, melodia, a wraz z nim perspektywa i spojrzenie na świat. Każdy język kreuje inne obrazy. Nie mogłabym żyć, mówiąc tylko w jednym języku.

Czytelników, do których nie przemawia piękno języka samo w sobie, uda mi się zapewne przekonać bezsprzeczną praktyczną przydatnością języków obcych. Osoby wykształcone, po studiach lub z doktoratami, pracujący na uczelni lub na wysokich stanowiskach menadżerskich bez ustnej znajomości angielskiego to w XXI wieku „a no-go” – nie do pomyślenia.

Nina Rotach