foto: Jan Tomżyński

_

Las to zdrowie

Pójdę na spacer do lasu.
Idź sobie,- pewnie powiecie.
Mam dosyć miejskiego hałasu.
Najgorsza to rzecz na tym świecie.

Idę powoli noga za nogą,
Chcę w leśną ciszę się wsłuchać.
W tak dla niektórych złowrogą,
Bo dla nich ta cisza jest głucha.

Stopy wgłębiają się w ściółkę.
Rozglądam się bacznie na boki.
A miękkie igliwie jak dywan,
Skutecznie tłumi me kroki.

Tylko od czasu do czasu,
Gałązki wyschnięte na kość,
Narobią trochę hałasu,
Jakby już miały mnie dość.

A ja całą piersią oddycham,
Wsłuchując się w leśną symfonię.
Zmęczone oczy przymykam
I dźwięki te chłonę, chłonę i chłonę.

***

Kilka uwag i przestróg

To, co napiszesz, zawsze przeczytaj.
A nie za głowę później się chwytaj.
I udowadniaj wszystkim nieukom,
Że ich nie chciałeś wpuścić w bambuko.

Podobnie sprawa wygląda z mową,
Gdy chcesz głos zabrać, rusz najpierw głową
I pomyśl chwilę, zastanów się,
Czy to co powiesz nie zabrzmi źle.

Podobnie również bywa ze śmiechem,
Który czasami może być grzechem.
Nigdy więc nie śmiej się na pogrzebie.
Pomódl się lepiej szczerze za siebie.

Na koniec jeszcze wspomnę o łzach,
Co są dla innych, jak dla nas dach.
Pod łez okapem twarz swą chowają
I szloch fałszywy z ust swych wydają.

***

Sądy i osądy

Tak na oko można rzec,
Że osądzać może każdy,
Rolnik, murarz, ksiądz czy cieć,
Lecz czy wyrok ich jest ważny?

Skrzywdzić kogoś można łatwo,
Bo i prawdy często błądzą.
Każdy kazus jest zagadką,
Niech sędziowie w sądach sądzą.

Lecz bywają takie sprawy,
Gdy brak czasu na prawnika.
Działaj wtedy bez obawy,
Bo lis czmychnie ci z kurnika.

Każdy przecież z nas zna życie,
Nasze sądy są udręką.
Po co brudy prać publicznie,
Kiedy mydło jest pod ręką.

***

Bezsenność

Nie mogę usnąć, choć pierwsza w nocy.
Słyszę tykanie zegara.
Zaczynam szukać w myślach pomocy,
Bo przecież bezsenność to kara.

Zamykam oczy, liczę barany.
Sposób to stary jak świat.
I chociaż dobrze jest wszystkim znany,
Dziś skuteczności w nim brak.

Zegara nagle nie słyszę,
Odpływam myślami powoli,
Głęboko zapadam się w ciszę,
Może mi zasnąć pozwoli?

Nie jestem pewien, czy śpię.
Nie wiem, czy sen to, czy jawa,
Lecz jedno na pewno już wiem,
Bezsenność, to ważna sprawa!

***

Szkielety przy drodze

Żal i smutek mnie ogarnia,
Nigdy z tym się nie pogodzę,
Że odarte z kory drzewa,
Leżą tuż przy głównej drodze.

Ich szkielety na tle puszczy,
Jak mamucie wielkie kości,
Tam bieleją od lat wielu,
Swym wyglądem strasząc gości.

Gdy o przyszłość tych drzew pytam,
Widzę w oczach przerażenie.
A na temat, co z kornikiem?
Odpowiedzią jest milczenie.

Bo najlepiej nic nie wiedzieć.
,,nasza chata jest na skraju”
Wszyscy wolą cicho siedzieć.
Jeśli chcesz, to, sam się staraj!

Wiesław Lickiewicz