foto: pixabay.com


_
Konwalie

I
Rozprzestrzeniły się we mnie bielą wspomnień,
kiedy szedłem samotnie drogą zapomnienia.
Zapachy konwalii gorejące jak płomień,
pachniały nimi moje marzenia.

II
Z ich dzwoneczków białą miłość stworzyłem,
chciałem nią Twoją duszę dotknąć.
Całe jej garście w kieszeniach nosiłem,
gotowy jej kwieciem w Twe dłonie sypnąć.

III
Ty ciągle znikałaś gdy Cię dotykałem,
ja biegłem z nadzieją, że Cię dogonię.
Dlaczego znikasz sam siebie pytałem,
bojąc się, że ta miłość w końcu spłonie.

IV
Aromat konwalii na ulicy sprzedawanych,
rysuję w mych oczach Twą piękną twarz.
Kupuję bukiecik dzwonków bielą malowanych,
a w mej świadomości ich zapach łączy nas.

V
Kiedy zwiędną zamykam ten zapach w butonierce,
a w chwili tęsknoty spotykam się tam z Tobą.
Tulę, pieszczę Twoje aksamitne ręce,
chłonę Twą subtelność i czar całym sobą.

VI
Konwalie nie dorównują Twojej zgrabności,
ale pachną Twym cudownym urokiem.
Są kwiatami białej, czystej miłości,
która płynie we mnie górskim potokiem.

Podróż ze snu

I
Byłem z nią w objęciach upływającego czasu,
byłem z nią muskany ciepłem jej dłoni.
Byłem z nią zauroczony blaskiem jej oczu,
byłem z nią pocałunkami w jej usta wpleciony.

II
Jej namiętność przeniknęła mnie do głębi,
gdy obejmowała mnie zachłannie całą sobą.
Nie mogłem oderwać ust od jej gładkiej ręki,
kiedy wtulała się we mnie z miłosną pokorą.

III
Godziny z nią upływały mi jak sekundy,
które zostały na parkowych alejkach.
Dni z nią były tak krótkie jak minuty,
które pragnąłem mieć ciągle w rękach.

IV
Potem jechaliśmy pociągiem ku jesieni,
która zaczęła znaczyć liśćmi nasze rozstanie.
Widzieliśmy rozstanie w jedność złączeni,
pociąg stukocąc zbliżał ten stan nieubłaganie.

V
O takiej podróży można tylko śnić i marzyć,
a ja ją przeżyłem naprawdę w czułych objęciach.
Taka podróż raz w życiu może się zdarzyć,
taka podróż to jak trzos pełen szczęścia.

VI
Czas gdy byliśmy razem już dawno prysnął,
były to chwile pięknych przeżyć i wrażeń.
Ale czas podróży ze snu, mi nie zniknął,
jest we mnie i wraca gorącą falą marzeń.

Jan Gumbisz