Starodawna tradycja Horses knives carving, kultywowana przez holenderskich farmerów, sięga czasów Napoleona. O tych zwyczajach opowiedział mi Nico, który od wielu lat jest przyjacielem mojego zięcia.

Nico i i jego żona Nel wyruszyli kamperem z Nisse w południowo zachodniej Holandii do Europy Wschodniej. Jechali wybrzeżem przez Niemcy, Polskę, Litwę, Łotwę i Estonię. Wracając, odwiedzili Suwalszczyznę i zatrzymali się nad Wigrami. Następnie na ich szlaku znalazła się Białowieża i Lublin. Dalsza trasa wiedzie przez Wrocław do Niemiec i z powrotem do domu w Holandii. A ja spotkałam ich w Lublinie spotkałam ich w domu mojej córki. Podczas wieczornych rozmów Nico pokazał nam swój warsztat rzeźbiarski, czarodziejską drewnianą skrzynkę, w której znajdowały się specjalistyczne narzędzia z ostrzami zabezpieczonymi korkami. Śmialiśmy się, że Nel uczestniczy w pasji męża, po to pije wino, aby dostarczyć mu korków. Te narzędzia to często własnoręcznie wykonane dłuta, pilniki, wybijaki, punktaki oraz zaadaptowane narzędzia dentystyczne.

Nico pokazał nam też swoje dzieło – nóż z misternie wyrzeźbioną rękojeścią. Przez kilka miesięcy precyzyjnie rzeźbił tę rękojeść. Technika, którą zastosował, nazywa się Wood carving, a dokładnie Horses knives carving. Jest to rodzaj snycerstwa, który występuje w regionie Zeeland w Holandii. Nico z radością i z błyskiem w oku opowiedział mi o swojej wyjątkowej pasji. Grupa, do której należy, to w większości emeryci, choć jest wśród nich kilka osób, które jeszcze pracują. Raz w tygodniu Nico spotyka się z nimi w miejscowym domu kultury. Grupa liczy dwadzieścia pięć osób, jest w niej także sześć kobiet. Członkowie płacą 60 € na rok i jest to czynsz za używanie lokalu.

Horses knives carving czyli rzeźbienie rękojeści noży wykonuje się tradycyjnie z drewna bukszpanu, choć dzisiaj zamiast bukszpanu używa się gruszy. Na każdej rękojeści znajdują się stałe elementy: herb miasta, herb regionu oraz scenka przedstawiająca specjalność, zawód właściciela. Poniżej umieszcza się motto, które brzmi „Luctor et emergo” czyli „Walczę i powstaję” i widnieje ono na rękojeściach noży mężczyzn całej gminy Zeeland. Rękojeść zawiera także ażurowy element, jakby balustradę, wewnątrz której znajduje się ruchomy element, podobny do kuli.

Na szczycie rękojeści znajdują się rzeźby koni specjalnej rasy, koni Zeeland. Jest to odmiana konia flamandzkiego. Od 1850 roku są to tradycyjnie dwa konie oraz scenki nawiązujące do zawodu albo specjalności właściciela. Czasem szczyt rękojeści wieńczyła rzeźba klaczy ze źrebakiem czy gruba świnia, jeśli właścicielem był rzeźnik.

Ta lokalna rasa koni- Zeeland – została opisana w 1880 roku. Już wcześniej jednak te konie były rzeźbione na rękojeściach. Po wyglądzie rzeźby i szczegółach uchwyconych przez rzeźbiarza, rozpoznawano autora. Każdy z nich miał swój charakterystyczny styl, ponieważ byli to świetni obserwatorzy przyrody, bardzo uważnie i realistycznie odtwarzający naturę. Najlepsi rzemieślnicy byli prostymi ludźmi i w ich rzeźbach, zwłaszcza w tekstach przez nich rzeźbionych, często pojawiały się błędy, wynikające z braku wykształcenia twórców.

Zapytałam, do czego służyły te noże. Okazało się, że były zwyczajnie używane w kuchni do krojenia i smarowania chleba, ale także do czyszczenia butów z błota, do czyszczenia końskich kopyt, czy obcinania liści buraków.

Dawniej, gdy mężczyzna wyjmował nóż z pochwy i kładł go na stole, oznaczało to początek posiłku. Kobieta kroiła chleb, przytulając go do piersi, ale to mężczyzna decydował, kiedy zacząć i kiedy skończyć posiłek. Dopóki nóż był na stole, mężczyzna kontynuował posiłek, a kiedy chował go do pochwy, oznaczało to zakończenie posiłku. Noże te zapewniały także farmerowi bezpieczeństwo, ponieważ na przykład można było nim odciąć rozpędzonego konia od powozu, gdy zdarzyło się, że koń poniósł.

Ktoś powiedział, że życie bez pasji, to wegetacja. W pełni się z tym zgadzam, pasja nadaje życiu barw, w pasji można się zatracić, ale również poczuć więcej i głębiej. Malujmy, twórzmy, piszmy, tańczmy. Pomalujmy naszą emeryturę tysiącem kolorów, napełnijmy ją dobrą energią i radością tworzenia.

 

 

 

Elżbieta Urban
Podlaska Redakcja Seniora Białystok