Czy też tak macie, że w kuchni zdarza się wam stworzyć coś niezwykłego jedynie po to, aby zużyć różne posiadane składniki, których termin przydatności może się skończyć niebawem? Warto zrobić raz na jakiś czas przegląd zapasów i powymyślać, co z nich smacznego zrobić.

Z piernika długo dojrzewającego, który piekłam na Boże Narodzenie, pozostał mi miód i rodzynki. Masło orzechowe i olej kokosowy stale mam na swoim kuchennym stanie. Płatków zabraknąć też u mnie nie może, bo od roku każdy dzień rozpoczynam owsianką, tak dla zdrowotności. Zaś posiadany cukier trzcinowy zaczął już się zbrylać. A zamawiając zakupy w sklepie internetowym niezamierzenie kliknęłam o jedną paczkę kakao za dużo. Przeglądając zasoby, znalazłam też w głębi szafek jagody goji oraz prażony sezam. Byłam pewna, że z tych „odkryć”  można wyczarować coś smacznego. Cóż, zimą mamy wzmożoną chęć na słodycze, a wyszperane składniki były zdrowe, bo wyłącznie naturalne. Problem w tym, że pracowitością nie grzeszę, zwłaszcza w kuchni. Po namyśle zdecydowałam, że zrobię ciasteczka owsiane bez pieczenia. Tak też i postąpiłam. Jednak zamiast planowanych krążków czy placuszków – wyszły mi jakieś bezkształtne i chropowate stworki, które na swój prywatny użytek nazwałam jeżykami. Widząc zdjęcia ciasteczek osądźcie, czy nazwa jest trafna. Mogłabym je też określić mianem: „ciastka z przypadku”, ale nazwa krótsza jest chyba lepsza? A oto jak powstawały.
Składniki na jeżyki:

  • ¼  szklanki mleka (zwykłego lub roślinnego)
  • ¼  szklanki oleju kokosowego nierafinowanego (zastąpi je też masło śmietankowe)
  • ¼  szklanki masła orzechowego
  • ¼ szklanki miodu
  • ½  szklanki cukru trzcinowego
  • 3 czubate łyżki naturalnego, gorzkiego kakao
  • 1 i ½  szklanki płatków owsianych (ja dałam dwa rodzaje – większość górskich, mniej błyskawicznych; teraz myślę, że lepiej byłoby odwrócić te proporcje)
  • ½ szklanki rodzynek
  • garść jagód goji
  • 1 czubata łyżka prażonego sezamu

Wykonanie:
Do naczynia wlać mleko, dodać olej kokosowy (lub masło śmietankowe), cukier trzcinowy, miód oraz kakao. Mieszając podgrzewać, aż wszystko się rozpuści. Zagotować. Zmniejszyć ogień i chwilę gotować. Odstawić z ognia, dodać płatki owsiane, masło orzechowe oraz rodzynki i pozostałe dodatki, wymieszać. Nakładać po łyżce masy, delikatnie rozpłaszczyć i formować w rękach zamierzone kształty. Układać na blachę, tackę lub blat wyłożony papierem do pieczenia. Wstawić do lodówki, aby  zastygły. Gotowe!

Wyszły mi może odrobinę za słodkie, bo zapomniałam o rodzynkach, które im słodyczy przecież nie ujęły. W ogóle można nieco poeksperymentować, zwłaszcza w kwestii dodatków. Wydaje mi się, że wkomponują się tu znakomicie wiórki kokosowe, których akurat nie miałam. Zważywszy, że ciastka zawierają olej kokosowy. Myślę też o kawałkach orzechów czy płatków migdałowych. Może nawet trochę cynamonu? Tak tylko podpowiadam, do rozważenia. Mamy wszak swoje upodobania kulinarne. Ale moje zostały już zjedzone takie, jakie były. Okazało się, że bardzo smakowały rodzinie. Chyba również i koleżankom redakcyjnym, które zostały nimi poczęstowane.

Mogę więc  śmiało polecić moje „jeżyki”, skoro już reakcję na smak ciasteczek znam. Mniam!

(zdjęcia: Jadwiga Zgliszewska)

Jadwiga Zgliszewska
Podlaska Redakcja Seniora Białystok