Pamiętacie “rosół staropolski sztucznie gotowany”, do którego pan Wolski  z dziwnymi sekrety wrzucił kilka perełek i sztuczne monety? Taki rosół krew czyści i pokrzepia zdrowie. Wierzono, że prawdziwe perły i złote monety poprawiały jakość tej potrawy.

Przepis Adam Mickiewicz zapożyczył z polskiej książki kucharskiej “Compendium Ferculorum” autorstwa kuchmistrza Stanisława Czarneckiego.

Staropolskie rosoły różniły się od dzisiejszych. Gotowano je na bazie wołowiny, cielęciny, dziczyzny, jak też ptactwa dzikiego i domowego, a także ryb (np. węgorza).

Dzisiaj ile gospodyń tyle przepisów. U mnie jest to ulubiona zupa gospodarza i dlatego gdy tylko skończyły się upały uległam prośbom. Rosół gotuję na bazie różnych mięs: wołowiny, indyka, cielęciny, kury, ewentualnie z  samego kurczaka – koniecznie zagrodowego.

Takim przepisem chcę się z Wami podzielić.

Produkty:

kurczak lub kogut zagrodowy

  • 4 marchewki
  • 2 pietruszki
  • 1 seler
  • 1 cebula ( koniecznie przypalona nad ogniem )
  • ½ łyżeczki cukru
  • 4 cm kawałek świeżego korzenia imbiru
    (nadaje ostrość i rozgrzewa)
  • ziele angielskie, liść laurowy, lubczyk

      W końcowej fazie gotowania sól i pieprz oraz świeża natka pietruszki.

Mięso, przyprawy i obrane warzywa, wkładam do dużego garnka i zalewam zimną wodą.

Gotuję  2 – 3 godziny na bardzo małym ogniu, następnie odstawiam na kilka minut by rosół odpoczął i podaję z makaronem i świeżą natką pietruszki.

Zawsze mam ten sam scenariusz, zachwytom i mlaskaniom nie ma końca.

Przypomniałam sobie opowieść o szlachcie stężyckiej, którą nazywano “Rosołami’. Otóż w XVI wieku na Błoniach Stężyckich miała odbyć się elekcja Stefana Batorego. Szlachta stężycka chcąc przyjąć przyszłego króla godnie postanowiła uraczyć go wyjątkowym rosołem gotowanym na mleku. Przez długie lata byli obiektem kpin okolicznych szlachciców i łatka “rosoły” pozostała przy nich na długo.

Wniosek: rosół tylko na wodzie.

Smacznego !

Asia Żarnowska
Podlaska Redakcja Seniora Białystok