Co zrobić z samotnością, gdy dorosłe dzieci opuściły rodzinne gniazdo i mają własne życie? Sposób na to znaleźli seniorzy z osiedla Białostoczek w Białymstoku.

Po raz pierwszy usłyszałam o seniorach “Zza Zielonej Bramy” podczas obrad Okrągłego Stołu Seniorów 9 maja 2019 roku. W obecności przedstawicieli magistratu, organizacji pozarządowych działających na rzecz seniorów i ich samych, rozmawiano o potrzebach, postulatach, mających na celu poprawę sytuacji osób starszych w naszym mieście.

Głos w dyskusji pani Marii Czygier, reprezentującej seniorów “Zza Zielonej Bramy”, wzbudził moje zainteresowanie tą grupą na tyle, że postanowiłam poznać ich  osobiście.

Co zrobić z samotnością, gdy dorosłe dzieci opuściły rodzinne gniazdo i mają własne życie?

Sposób na to znalazło dziesięć osób 60+  z osiedla Białostoczek, zakładając Klub “Za Zieloną Bramą”. Codziennie o godzinie 8 rano spotykają się  przy ul. Bitwy Białostockiej, w domu pani Elizy, której posesję od ulicy odgradza pomalowana na zielono metalowa brama. Gospodyni częstuje przybyłych kawą, herbatą. Dlaczego tak rano? Aby dowiedzieć się, kto z grupy jest chory, komu trzeba wykupić leki z recepty, czy też umówić na wizytę do lekarza lub po prostu zrobić zakupy. Taki poranny zastrzyk dobrej energii sprawia, że dzień wydaje się bardziej pogodny, pomimo chmur, a życie lżejsze. Można poczuć bliskość drugiego człowieka, szczególnie gdy się “ma doła” – jak mówi pani Irena.

Codzienne spotkania to też dyskusja nad lekturą przeczytanych książek i wymiana przeczytanej literatury i czasopism. Seniorzy “Zza Zielonej Bramy” to ludzie różnych profesji. Wykonywane w przeszłości zawody sprawiają, że każdy z członków grupy ma swoją “mocną stronę”, którą wykorzystuje we wspieraniu pozostałych. Jest to np. pomoc w napisaniu pisma do urzędu, załatwianie biletów wstępu na spektakle w instytucjach kultury. Nie zamykają się w czterech ścianach i biorą czynny udział w życiu kulturalnym naszego miasta.

– Obejrzałam ostatnio operetkę Baron Cygański Johanna Straussa. Nie lubię unowocześniania klasyki, ale w sumie operetka to uczta dla ducha” – mówi pani Maria.

Gdy ktoś z klubowiczów wyjeżdża na dłużej, np. do sanatorium lub do dzieci, pozostali przejmują opiekę nad czworonożnym pupilem.

 – Kochamy wszystkie stworzenia, nawet pająki, których jest dużo w otoczeniu mego domu” – uśmiecha się pani Eliza.

Prowadzi w głąb ogrodu, aby pokazać mini papugarnię, gdzie można podglądać życie tych barwnych ptaków.

Chcą brać czynny udział w życiu społecznym. Zgłosili swoje kandydatury do komisji wyborczych w  minionych wyborach do sejmu i senatu. Niestety, nie otrzymali żadnej odpowiedzi. 

Uczestniczą w różnych spotkaniach edukacyjnych. Po jednym z nich,  na temat profilaktyki prozdrowotnej, postanowili zakupić warzywa i owoce “prosto od gospodarza”. Nie marnujemy żywności. Dzielimy się nadwyżkami, wymieniając przy tym przepisy na ich zagospodarowanie – mówią seniorzy. 

Ważnymi wydarzeniami w życiu grupy jest celebrowanie urodzin i imienin jej członków a także świąt kościelnych jak Boże Narodzenie czy Wielkanoc.

Próbowali znaleźć swoje miejsce w dużych organizacjach senioralnych w naszym mieście. Zrezygnowali, byli, jak mówią “tylko anonimowymi członkami”. Tu działają na rzecz konkretnej osoby, swojej grupy, z widocznym na poczekaniu skutkiem.

Seniorzy z Klubu “Za Zieloną Bramą” to przykład wolontariatu sąsiedzkiego, który sprawia, że codzienne spotkania mają sens. Wzmacniają więź między członkami grupy, integrują. Jej członkowie  nie są osamotnieni i mogą liczyć na wsparcie i pomoc w sytuacjach wymagających pomocy innych.

Coraz więcej mówi się i słyszy o seniorach i to nie tylko z okazji obchodzonych na przełomie października i listopada Dniach Seniora. Coraz głośniej wybrzmiewa głos ich  samych, którzy mówią o swoich potrzebach i problemach w życiu codziennym.

Brawo seniorzy z Klubu “Za Zieloną Bramą” za inicjatywę i wzięcie spraw w swoje ręce.

Krystyna Cylwik
Podlaska Redakcja Seniora Białystok