foto: Mieczysław Borys


_
Słowem podnieść morale


Ja nie najlepszej urody,
Jak nie-Boskie stworzenie,
Skąd silne targają mną powody,
A jeszcze potężniej marzenie
Słowem to nadrobić,
Czego nie zdołam w czynie,
Bo tak mocno pragnę żyć w nie-winie,
Aby siebie ożywić, a nie dobić.

***

Niemoc

Choćbym poruszył niebo i ziemię,
Choćbym rozgniewał Aniołów,
A nawet i samego Boga.
Już nie włożę nóg w strzemiona,
Nie usiądę na konia, mając nogi jak ołów,
Bo już donikąd nie prowadzi żadna moja droga.

***

Poeta i ptaszek

Pod tym głogu drzewem,
Które chłodny cień mi daje,
Jak ten ptaszek, co raduje się śpiewem,
Tak i ja radości w śpiewie doznaję.

Sam tu nie jestem,
Bo nade mną ptaszek żwawy.
Oba my z dala przed miastem
Dla naszej ciszy, nie chwały.

Ty ptaszku śpiewasz mi nad głową,
Ja tobie wiersz układam.. .
Ale nie knujemy niczego ze zmową,
Skoro ja, jak twój śpiew, szczerze
O sobie ludziom opowiadam…

***

W wiosennym lesie

Las rozbrzmiewa ptasim śpiewem –
Taki tutaj ich tryb życia.
Śnieg leży tylko pod drzewem,
A i tak z jutrem do ubycia.

Serce moje eksploduje radością,
Pamiętając, że otarłem się o śmierć,
A jednak żyję z przyzwoitością,
Chociaż męczę się życiem wieku ćwierć.

Czasu mam tyle ile życia,
Cierpliwości jeszcze więcej.
Nie żyję byle do jutra,
Nic nie mam do ukrycia
I za niczym nie gonię czym prędzej.

Czas mi tutaj tak wolno przemija,
Jak wolno rosną wkoło te drzewa.
Poganiać niczego nie trzeba za pomocą kija,
Skoro wszystko w swoją porę dośpiewa.

Nie odejdę stąd nigdzie nigdy,
Za żadne pieniądze i skarby tego świata,
Bo dusza poety nie jest przekupna nigdy, przenigdy,
Kiedy Ojczystą Ziemię ma za swego brata.

Podlasiu mojemu i nie tylko

Podlasie, rok 2011

***

Przyrodo, ziemio, ojczyzno

Pozwól Tobą nacieszyć oczy moje
Zanim życie do grobu się stoczy.
To miejsce warte mojej obecności
Lub ja wart tego miejsca.
Ziemio Podlaska moja,
Tyle mam Tobie godności –
Ile dajesz mi swego czyśćca.

Ja zrodzony z krwi chłopskiej,
Narodowości także jak najbardziej polskiej,
Nigdy nie myślałem opuścić Ziemię Ojczystą,
Nosząc Ciebie w duszy i w sercu,
I w każdym braku zawsze
Znosząc Twoją sytuację rzeczywistą,
Jak to było i jest w prawdziwym Polaku.

Kocham te podlaskie polne rozłogi
I te chłopsko-wiejskie chałup progi,
Przez które za dziecka uczyłem się przestąpić.
Klekot bocianów na stodołach i lipach,
Śpiewu ptasząt, którego nigdy nie chciały poskąpić.
A nawet te grzmoty, co wywoływały strach za dziecka.

Łąki jeszcze tu i ówdzie nieprzeorane,
Na nich nic cywilizacją nieskalane.
W olszynach strumyki płynące jak źródła czystości,
Sadzawki pełne sitowia, żab i ryb.
Nie ma tutaj z miastem żadnej zbieżności
I żadnych z tym związanych atrap.

Mojemu ukochanemu Podlasiu.
Podlasie, 2011 rok

***

Tam, gdzie rosły poziomki

Tam gdzie rosły poziomki
I las szumiał cichym spokojem,
Tam chodziły wsi potomkowie,
Kłaniając się Jezusowi i ostojom.

Tam gdzie rosły poziomki,
Dzisiaj wybujało sosnowym młodnikiem,
A nad nim śpiewają tylko skowronki
I wiatr stał się ich wspólnikiem.

Tam gdzie rosły poziomki,
Czas tylko płacze z samotności.
Nie ma już komu zbierać jagód do chleba kromki,
Kiedy wieś z dzieci wyludniła się w zupełności.

Tam gdzie rosły poziomki,
Las stary i młody rozmawia ze sobą.
I tylko piorun czasami uderzy gromki,
A tak poza tym cisza mroczna całą dobą.

Tam gdzie rosły poziomki,
Nad lasem niebo nawet płacze,
Bo widzi z lasem ludzkie rozłąki
Nad którymi wrona nawet nie zakracze.

Tam gdzie rosły poziomki,
Dziś jeśli rosną, rosną tylko leśnej dziczyźnie,
Bo już nikt nie chodzi do lasu po poziomki,
Skoro już dzieci nie ma w mojej Małej Ojczyźnie.

Mojej nieodżałowanej Małej Ojczyźnie – Podlasiu, 2011 rok

***

Tam gdzie sól mojej ziemi – tam ja

Jestem w centrum podlaskiej stolicy,
A słychać śpiew ptaków na każdej ulicy.
Wiosna już się wyraźnie rozpoczęła;
Obudził się żywioł po zimie –
Już zaczynają życie wydawać drzewa,
Choć jeszcze nie jest, jak w Limie.

Nie wiem w jakim innym dużym mieście
Usłyszałbym wiosennego ptaka?
A tutaj czuję się jakoby w lesie czynnym,
Bo nawet i wrona w samym centrum zakracze…
W życiu nie chcę innego lepszego miasta,
Skoro tutaj mój wiersz wyrasta.

Tam gdzie sól mojej Ziemi tam ja,
Tam gdzie ból ludzi na tej Ziemi tam ja.
Tutaj nawet ptaki są ludźmi,
A ludzie są śpiewającymi ptakami.
Stąd niedaleko było do Żmudzi,
Gdzie czuliśmy się Wielkimi Polakami.

Podlasiu i nie tylko…

Białystok 31.03.2011 rok

***
W puszczy

Podlasie, moje rodzinne,
Jesteś tak jakoś piękne, inne;
Czyste, zdrowe, esencja Polski,
W przyrodzie na pół dzikie, okazałe,
Urocze drewniane te wioski
I bociany na słupach stałe.

W puszczy wolno płynące strumyki
Do rzek dużych i szerokich.
Łosie, jelenie ryczące byki
I przesmyków nieba niebieskookich.
W brodzikach wodnych koncerty żab,
Na drzewach różnorodny ptasi śpiew.

Dobrze, że ja tu jestem.

***
Szczęśliwy poeta

Lubię przebywać w lesie,
jak przebywał Konstanty Ildefons
w leśniczówce Pranie.
Lubię słuchać jak śpiewa kos,
jak śpiewają inne ptaszęta.

Lubię przebywać w lesie,
jak lubił Konstanty Ildefons
z dala od zgiełku miast
i być zadumanym nad wierszem.

Tutaj spokój i cisza,
w dodatku nie jestem samotnym,
przy mnie i ze mną
mój życiowy anioł stróż Barbara.

Ja to mam szczęście.

***
Kraina Podlaska

Kraino ma – Podlaska rodzicielko,
Ziemio lasów, dolin i pagórków,
Ziemio łąk, rzek i lazurowego nieba,
Ziemio śpiewnych ptaków i świtów czerwonych,
Ziemio Ludzi Wiary i poetów z ludu.

Mieczysław „Mietko” Borys