Tajemnica, niepewność, niewyznane tęsknoty… 

foto: Monika Mściwujewska


_
Od nowego akapitu

Zaczynam wszystko
od nowego akapitu
jednak –
najpierw tytuł
ale jaki?
wszystkie znaki
na nieboskłonie
układają się
w imię twoje

jakie więc rozdziały
nazwy będą miały?
skoro jedno jedyne
wciąż się plącze
na neuronowych łączach?

znów zaczynam
od nowego akapitu
a przy tym
–  niestety! –
uwzględniam
twoją permanentną
nieobecność…
więc czy te akapity
mają jakiś sens?
można tak o niczym?

pozostaje tęsknota
i… będę o niej pisać!

Czym jest tęsknota?

Czymże jest tęsknota
gdy jej ni opisać
ani namalować?
ani też wyrazić
w odpowiedni sposób

w jakie ująć wersy
jakich użyć zwrotów
jaką nadać formę
jak kształt modelować
jak serca busolę
ustawić i względem
jakiego wektora
ostrze wykierować?

a może by jednak
dała się okiełznać?
wskażcie mi sposoby
na jej uniknięcie
dajcież oręż w ręce!
nie chcę tęsknić więcej…

… kiedy los tymczasem
hojnie mi funduje
za dużo za często
i teraz akurat
dał na wyrost – większą

choć i tak od zawsze
mam jej zbyt obficie…
tęsknota wpisana
trwale w moje życie?

złudna ochrona?

czy da się przyszyć guziki
do postrzępionej psychiki?
by ją choć trochę ogarnąć
osłonić przed huraganem…

a by do tego zszywania
igieł mieć zawsze dostatek
najlepiej zmienić się w jeża
skulić w kłębuszek najszczelniej

w kulkę się zwinąć kolczastą
nastroszyć igły i zasnąć
szukać w tych szpilkach ochrony
by nie być więcej ranioną

pragnąć życiowego resetu

gdyby móc dokonać resetu
wykasować niechciane pliki
nawet gdy rozpłynie się echem
nagość zmian zmęczonej psychiki

restart byłby trochę bolesny
aby inne nastało potem
wyzerować zmiany przedwczesne
w przestrzeń na nowe horyzonty

unicestwić antywirusem
zaprogramowane od dawna
z przyzwyczajeń oraz przymusu
mechanizmy wrednych trojanów

szukając zgody z samą sobą

jak podać rękę
sobie samej
gdy mam wrażenie
że ugrzęzłam?
zajrzeć do wnętrza
jak najgłębiej
by dotrzeć tam
gdzie już nie sięga
nie tylko wzrok
ale i umysł?
gdy duszy mroki
prężą struny
ciemniejszej strony
człowieczeństwa?

sama czasami
nie rozumiem
a już na pewno
nie do końca
gdy „a” wyrzekłam
i „b” potem
to była prosta
konsekwencja
a ja tu gdybam…

mleko już dawno
się wylało
przez co i dzbanek
jest w kawałkach
skorup – wiadomo
nie pozbieram
a w analizy
się zabawiam
zagłębiam w warstwy
uzasadnień

szukam tej nici
co mnie łączy
ze samą sobą
lecz wciąż z poczuciem
że stoję… obok!

pora pod dachem
swego sumienia
palić w kominku
szukając skruchy
i przebaczenia…

zdalny list do przyjaciela

może się zdziwisz przyjacielu
że u mnie zdąża ku gorszemu
choć nie ma czym się chwalić może
ale w bawełnę też nie chowam

i nie owijam nie okręcam
na motek złudy swych intencji
lecz nie zamiatam pod kobierzec
wywlekam je na światło dzienne

u mnie co w sercu – na papierze
i czynię to w najlepszej wierze
nie umiem skrywać swoich stanów
wolę głąb duszy swej pokazać

nawet gdy bez powodu cierpi
umiem się przyznać do depresji
i do inercji… trudna rada
gdy nawet ze mną nie pogadasz…

Rozbitek

Jesteś ostatnim statkiem
który może dopłynąć
do wybrzeży wyspy
mojej samotności

nie zapatruj się w dal
tak nieprzytomnie
rozejrzyj się
po bezludnej wyspie
dostrzeż rozbitka
zejdź na ląd
i zabierz mnie stąd!

Jadwiga Zgliszewska
Podlaska Redakcja Seniora Białystok