_

Wiosenny figielek

Siedzę sobie w ogródku, obok mam ż o n   k i l k a.
To miłe towarzystwo. Zaś żonkilków kilka,
co ze świeżutkich pączków wychynęły z rana,
zielonymi listkami czule t u l i  p a n a
obejmując, ku słonku oblicza słoneczne
wznosi wesoło. Dalej krokusy niegrzeczne
rozsiały się wśród trawy, aż pod płot podbiegły,
przez szparki podglądając dwór nazbyt rozległy.
Prezes go wybudował dla letnich wywczasów.
Wychodzi właśnie z dworu z dworem swych fagasów
na dwór, aby przy stole w parasola cieniu
obiadową godziną oddać się jedzeniu.
Ja niechcący przez wąską w płocie widzę szparkę,
jak, miast osolić zupę, opieprza kucharkę.
W domu żona się wzięła za porządki duże
i goni mnie z ogródka: „powycieraj kurze!”
A ja na to ochoczo, by przestała gderać,
że także kogutowi mogę powycierać.
„Ty kułaku” krzyknęła ura!żona taka
i poczęstowała kułakiem kułaka.

Wojciech Więckowski
Współpracownik  Podlaskiej Redakcji Seniora