_

Zebrani przed dwunastu laty na ulicy Starobojarskiej w Białymstoku twórcy zapoczątkowali serię wydawniczą poezji i nadali swojemu beniaminkowi nazwę Kajety Starobojarskie. W podtekście kryło się zapewne zaniepokojenie ekspansją tzw. wielkiej płyty i zasklepień będących wyrokiem śmierci dla zielonych enklaw, cichych zaułków i urozmaiconych architektonicznie uliczek, takich jak Starobojarska. I chcąc nie chcąc dostarczyli dowodu, że słowo po jego ujawnieniu rośnie, nabiera nowych znaczeń i rozprzestrzenia swą moc jak napięty żagiel. Dla przedstawiciela środka Polski nazwa Kajety Starobojarskie sygnalizuje wątki odnoszące się do bojarów, czyli szlachty żyjącej na Wschodnich Kresach dawnej Rzeczpospolitej, i uwolnionych od pańszczyzny chłopów. Wątki te – to między innymi: waleczność, zamiłowanie do wolności, tolerancji i oddania się dla ojczyzny. Rzecz jasna, poezja, zwłaszcza autorów polskich tworzących w trudnych okresach historii – a było ich niemało – dzielnie wspomagała wymienione idee i postawy. Także i wiersze poetów prezentowane w 12. numerze Kajetów Starobojarskich nie niosą treści obcych, negujących bądź deprecjonujących te wartości [… ] (Wspólnota zamierzeń – Mieczysław Wojtasik)

 


_

Wiosna jeszcze będzie?

Powstanie Kajetów Starobojarskich nr 12 od początku nastręczało nam najwięcej trudności w dotychczasowej pracy redaktorskiej, a to z tego względu, że odbiegłyśmy nieco od stosowanego do tej pory kryterium doboru trójki autorów – mianowicie zwykle wychodziłyśmy z założenia, żeby łączyła ich jakaś wspólna tematyka, czy to miłość do przyrody, czy zainteresowanie wartościami duchowymi lub relacjami międzyludzkimi, problemami egzystencjalnymi, czy też wspólna forma (np. Kajet sonetowy). Tym razem zadecydowała inna motywacja – nie chciałyśmy, aby ktoś poczuł się pominięty, i zaproponowałyśmy dwie autorki, które jeszcze nie były prezentowane w naszej serii, oraz Marka Dobrowolskiego, którego należało już pokazać powtórnie (jako że niektórzy już nawet trzykrotnie występowali w Kajetach). Zarząd zaakceptował naszą propozycję.

Markowi towarzyszą: Jolanta Maria Dzienis, jedyna bodajże w naszym klubie konsekwentnie uprawiająca poezję tradycyjną, rymowaną (i z tej przyczyny mimo długiego już stażu w klubie nie udało się do niej dobrać innych „rymujących” w poprzednich Kajetach, dlatego odstąpiłyśmy od oczekiwania, że się takowi pojawią), oraz Katarzyna Grabowska – członkini klubu od niedawna, ale już dała się poznać jako niebanalna poetka i utalentowana malarka. Cała trójka na pierwszy rzut oka tak diametralnie różni się między sobą, że obawiałam się, iż tomik będzie zlepkiem wierszy, których nic nie łączy – ani forma, ani treść. Z nadesłanych utworów trzeba było dokonać wyboru najlepszych literacko i jednocześnie znaleźć jakiś wspólny mianownik. Sądzę, że redaktorkom się to udało i ostatecznie tomik stanowi jednolitą całość.

Trudno jest jednym słowem określić tematykę tej poezji, ponieważ oscyluje ona wokół wielu spraw związanych z ludzkim istnieniem od jego początku aż do końca. Jest ono nierozerwalnie wtopione w rytm życia przyrody z jej przemiennością symbolizującą różne etapy w życiu człowieka, a przy tym realność przeplata się z marzeniami, pragnieniem ideału, z pewną baśniowością. Autorzy nie stronią od filozoficznego i biblijnego pojmowania egzystencji, trafiają się odniesienia do nauki i mitologii. Ale przede wszystkim wiersze te są bardzo osobiste, nastrojowe, przesiąknięte uczuciami: smutku i radości istnienia, zachwytu i bólu, żalu i nadziei, ambiwalentnego pragnienia – wolności i bliskich więzi z drugą osobą. Więzi, które przysparzają wielu różnorodnych emocji, zarówno tych wspaniałych, jak i nie zawsze przyjemnych. Całe życie zresztą przeniknięte jest cierpieniem, jak gdyby to była zapłata za dar istnienia. Niech powyższe konstatacje zilustrują cytaty:

***gdy czuję ból / taki tępy / taki ostateczny […] lęk / taki pierwotny […] czuję moment / swego / poczęcia – stwierdza Marek Dobrowolski. Akt poczęcia człowieka jednak jest poprzedzony aktem stworzenia: ***rodzę się / dużo wcześniej / jeszcze w głowie // zanim nastąpi akt poczęcia (M. Dobrowolski); To dłonie / wyciągnęły mnie / na świat / z łona / z ziemi // jak / grudki gliny / poczętej / przed milionami lat / przemieszanej / z piaskiem / i czasem (K. Grabowska); Idąc zapatrzona w przestrzeń nieprzytomną, / Wdycham od niechcenia zapachy zmieszane. / I nagle na ustach czuję kroplę słoną, / Daninę oczu za dziś nam darowane. (J.M. Dzienis).

Antidotum na bóle tego świata może być twórczość, ścisły kontakt z przyrodą lub bliski związek z drugim człowiekiem. Miłość. Prawdziwa lub wymyślona, wymarzona, wyidealizowana. Człowiek z życiorysem cierpienia i buntu nie ma wyjścia / musi zostać / artystą // być może / poetą (M. Dobrowolski). U Jolanty Marii Dzienis w uroczym wierszu „Tańcząca z pawiem” znajdujemy jeszcze inny sposób ekspresji uczuć, inny rodzaj sztuki – taniec: Tańczy wdzięcznie panienka menueta z pawiem. Jest też wzmianka o wierszach, które czasem odchodzą, tak jakby ich nigdy nie było – ale były! („Przed wybuchem”). Trzecia (alfabetycznie) z autorek – Katarzyna Grabowska – wprawdzie nie mówi wprost o decyzji bohaterki lirycznej zostania artystką, ale osobowość tejże ujawniona w wierszach jest tak eteryczna, subtelna, delikatna, zwiewna, jak tylko może być poetka z głębi duszy. Ona każdą chwilą tworzy – swoje życie, ulotną atmosferę wokół swojego istnienia i relacji z ukochanym… Np. jej czekanie nie jest zwykłym czekaniem – ona je tworzy, obudowuje kosmiczną aurą: toczę kolejną godzinę / niczym duch / księżycową kulę. Jej język jest językiem poezji: Zaczepiłam się / o księżyc/ jednym wersem. Niczym literatka – wierzy w ogromną moc słów: muskają / najwrażliwsze miejsca / magiczne punkty. Nawet na starzenie się patrzy okiem artysty-rzeźbiarza: Widzę nić / wyrzeźbionych zmarszczek / zdobiących dojrzałość / w umieranie.

Dziwnym trafem relacje między ludźmi (zwłaszcza te męsko-damskie) u wszystkich trojga autorów również mają pewne podobieństwa. Zwykle na początku znajomości budzi się ciekawość, chęć bliższego poznania się, bycia razem, ciepło, tkliwość, intymność: …nie odpuszcza / jak niezaspokojony głód […] cedzi promienie ciekawości (M. Dobrowolski); Majowy deszcz marynarkę ci przemoczył, / Tę granatową, z czerwoną wypustką. / Zanim odejdę, spójrz mi, proszę, w oczy, Niech usłyszą, czego nie chcą zdradzić usta („Deszczowa wiosna” J.M. Dzienis); dokąd podążysz / ja będę / na drugim końcu / naszego kłębka (K. Grabowska). Wyraźnie jednak widać tutaj różnice w traktowaniu obiektu miłości przez mężczyznę i kobiety. Bohater liryczny Marka bardziej niż u poetek jest skoncentrowany na cielesnej stronie uczucia: ona wpleciona w niego/ i jak podlotki / trzymające się za ręce / promienieją razem/ z zachodzącym słońcem/ na myśl o wspólnej/ nocy (***dziwna ta znajomość), *** moje samotne myśli / ścigają się / po twej kobiecości. Natomiast dla bohaterek obu autorek ważniejsza wydaje się być duchowa, psychiczna otoczka relacji, szerszy kontekst – wiara, myśli, słowa ważniejsze niż dotyk czy inne zewnętrzne okazywanie uczucia. Jolanta Maria Dzienis pisze: Spotkałam cię w przedpokoju snów/ Pełnym cichych marzeń i wspomnień / Dałeś mi pęk fioletowych bzów/ Po co? Ty nie myślisz już o mnie (Nie ty), a K. Grabowska twierdzi:
***Bardziej intymne / od dotyku / są tylko słowa; […] szukam wczorajszej wiary / w miłość (***Noc); *** Dłonie / połączyły się / w modlitwie / o dzisiaj i jutro / za ciebie / za mnie.

W miarę zacieśniania się relacji z innymi stają się one bardziej skomplikowane, złożone, nierzadko pojawia się ambiwalencja, rozczarowanie, a nawet rozstanie, ale i nadzieja. Marek Dobrowolski pisze: *** niczym wąż / dusiciel / owijasz się / wokół serca / które w rozterce / nie wie / czy chce / wolności / czy / większego uścisku; *** tyle lat / szliśmy razem / pod rękę / aż nagle / twój cień skręcił / przysiadł przy drodze // i zamienił się / w kamień; Jolanta Maria Dzienis pociesza się: Czasami ta przyszłość, co straszy zmianami,/ Okaże się naszym wielkim przyjacielem,/ Przecież będę zawsze tu, pomiędzy wami,/ A co dziś jest smutkiem, rozbłyśnie weselem! („Na pożegnanie”); Kasia Grabowska ze smutkiem stwierdza: a ty czujesz / jak kłamie / bajka / o prawdziwej / księżniczce.

Zwycięża jednak optymizm, wiara i nadzieja, a może tylko marzenie o lepszym świecie, lepszym człowieku: […] czy jest na ziemi milion dobrych ludzi / jest / wierzę że jest więcej // z wyciągniętą ręką / jak żebrak / czekam na nich […] (M. Dobrowolski); W miejscu, gdzie zaczyna się nigdzie / I psy liżą euforyczny wiatr, / Nikt nikogo nigdy nie skrzywdzi. / Fantastyczny, abstrakcyjny świat. (J.M. Dzienis); czekamy na siebie / na wczorajsze słowa / palące ciepło / w środku / na jutro (K. Grabowska).

Zatrzymajmy się na dłuższą chwilę przy związkach człowieka z naturą. Wiersze pełne są pięknych opisów przyrody i jej zjawisk we wszystkich porach dnia i roku, w różnorodnych krajobrazach (ranek, dzień, noc; las, ogród, góry, doliny, morze; słońce, deszcz, mróz). Nie jest to jednak jedynie „sztuka dla sztuki”, opisy mają znaczenie dla podmiotu lirycznego. Dobrowolski stwierdza: mądra poczciwa matka ziemia/ kumuluje myśli nocą / by rankiem podzielić się/ swoją mądrością; splecione sosny porównuje do kochającej się pary; u Jolanty Marii Dzienis przyroda także współgra z uczuciami bohaterki lirycznej, niejako pomaga je wyrażać (lub ukrywać) – Zielone błękity uczucia maskują/ Na sypkim wyryte wysrebrzonym piasku/ Może je odgadniesz gdy serce poczuje/ Co chcę ci powiedzieć w słonecznika blasku…, pobudza do głębszej egzystencjalnej refleksji – Naszą ławeczkę puchem otuloną/ Wiatr wziął w objęcia gwałtownym podmuchem,/ Odkrył kwiat biały w lodzie zatopiony,/ Ulotny jak chwila i jak życie kruchy… Podobnie u Kasi Grabowskiej – poczynaniom i przeżyciom człowieka towarzyszy cały kosmos: Zaczepiłam się /o księżyc/ jednym wersem; czekamy wpisani/ w obroty słońca// tą chwilą; słowa […] zamieniają / bicie serca / w szum / górskiego strumienia.

Szczególną rolę u wszystkich trojga autorów odgrywa wiosna (symbol młodości, energii, nadziei, wielu różnych możliwości, odrodzenia) jako pora (roku, życia) najbardziej upragniona, wytęskniona. Nawet jeśli jej czas już przeminął, obok zwątpienia tli się nadzieja, że może powróci. Dlatego u Marka Dobrowolskiego, gdy panuje tęga zima/ staw namiętności pokryty lodem […] kołaczą się pytania// wiosna jeszcze będzie / czy już była, a Kasia Grabowska wyraża nadzieję, że po długim oczekiwaniu bohaterki w słońcu […] w deszczu / całą jesień / aż zabrakło / suchego skrawka […] potem znowu / będzie wiosna. Te smutnawe egzystencjalne rozważania rozjaśnia nieco Jolanta Maria Dzienis, u której wiosna wprost buzuje w wielu utworach. W „Deszczowej wiośnie” pisze: Zapamiętaj tę wiosnę, niech czasem ci się śni,/ Zaczarowana jak moja myśl o świtaniu,/ Najpiękniejsza podczas majowych kapryśnych dni,/ Tonących po burzy w tęczowym rozpasaniu.

Chciałoby się rozwiać wszelkie wątpliwości i zapewnić happy end, stąd tytuł tomiku „Wiosna jeszcze będzie”. Chociaż w tekstach przeważa raczej klimat jesieni istnienia, zbliżania się ku jego kresowi, czego świadomość towarzyszy podmiotom lirycznym przez całe życie. M. Dobrowolski pisze: dorastam/ czuję że żyję pełną piersią// dopóki mnie/ nie dotknie// ostatni raz; w innym wierszu: gonitwa i cisza / miłość z piorunami / galop / obok śmierć […] całe życie / i pół świata / na jednej małej płycie / z muzyką / Ennio Morricone. Bohaterka J.M. Dzienis rozmyśla: Nieogarniona nicość myśli marzenia pochłania./ Zapadam się w nią bezwolnie, w apatii, bez szemrania.// Jutro, jeżeli nadejdzie, już mnie nie zastanie./ Dojrzy tylko puste, porzucone jak łachman ubranie. Podobnie myśli bohaterka K. Grabowskiej: […] zostanę już/ tylko zdjęciem/ na dnie pudła/ po kapeluszu […].  Mimo tych wszystkich wahań nastroju, wątpliwości, naturalnego smutku towarzyszącego poczuciu przemijania przeważa postawa akceptacji takiego stanu rzeczy, wiary w sens ustalonego przez Boga porządku świata: nieśmiało / lecz z nadzieją / obejmuję i przytulam się / do samotnej brzozy […] czuję jej ciepło / które czerpie głęboko z ziemi / z Boskich źródeł pojednania (M. Dobrowolski); Zbędna byłaby ofiara Golgoty / Gdyby musiał zmarnieć wolnej woli owoc (J.M. Dzienis, „Tajemnica czasu”); trzy razy / echo / przemierzy / moje życie / by wydać wyrok / znany / przed procesem (K. Grabowska).  

 „Wiosna jeszcze będzie” to kolejna wartościowa książka. Dodatkowe walory tomiku – to wspaniały, nietuzinkowy wstęp autorstwa prof. Mieczysława Wojtasika, napisany z polotem i głębią spojrzenia, oraz na okładce pełna wyrazu grafika Katarzyny Grabowskiej wykonana kawą.

Regina Kantarska-Koper

__________________________

Marek Dobrowolski, Maria Jolanta Dzienis, Katarzyna Grabowska. „Wiosna jeszcze będzie” z serii „Kajety Starobojarskie” nr 12 pod redakcją Reginy Kantarskiej-Koper i Joanny Pisarskiej. Wstęp – Mieczysław Wojtasik. NKL, ZOP ZNP, Białystok 2018.

 

(foto: Regina Kantarska-Koper)