Wolę zimę
Przyszła nagle jak choroba,
Nie wiadomo skąd i po co.
Nic się jej tu nie podoba,
Siecze deszczem dniem i nocą.
Nawet puszcza jest w żałobie.
Nie chce znać już tej jesieni.
Tylko jedno ma w swej głowie,
Jak na zimę ją zamienić.
Będzie chłodniej, ale jaśniej.
Brudną jesień, śnieg przykryje.
Drzewa skończą z wiatrem waśnie.
Będzie słychać jak wilk wyje.
O to właśnie wszystkim chodzi.
Jesień owszem , ale w złocie.
Lepiej robić ślady w śniegu,
Niż się taplać w grząskim błocie.
***
Śnieżna tęcza
Delikatnie, bezszelestnie,
Śnieg na biało świat maluje.
Czasem gdy wiatr mocniej westchnie,
Jego płatki rozdmuchuje.
Lecą wówczas w rożne strony,
Tworząc coś na kształt wachlarza,
Który słońcem podświetlany,
Z iskier śnieżnych, tęczę stwarza.
Jest to istny cud natury.
Żywy, barwny, chociaż kruchy.
Bo gdy słońce skryją chmury,
Znika, jak znikają duchy.
Wiesław Lickiewicz