foto; pixabay.com

_
Jadwiga Zgliszewska napisała kilkanaście tekstów o tematyce żeglarskiej. Do kilku z nich skomponowano muzykę. Dwie piosenki opracował i śpiewał zespół „Fregata” z Giżycka. Dwa inne utwory otrzymały muzykę i są wykonywane przez wywodzący się z Węgrowa zespół „Stara Kuźnia”. Ci ostatni przed kilkoma miesiącami wydali swoją kolejną płytę, na której znalazła się pieśń do tekstu „Kapitanie, czas płynąć”. Dla zainteresowanych podajemy link do nagrania pod tekstem szanty.

***

Żeglarska nostalgia

Siedzisz w mieście zgnuśniały i zły,
jak kotwica coś więzi cię w nim.
Chcesz wyfrunąć jak mewa
szybująca do nieba,
gdy tymczasem – nuda wciąż i szary splin.

Ref.: Za dalą, za dalą tęsknota,
która duszę zniewala i miota.
Za wiatrem, co żagle porywa
tęsknota, tęsknota prawdziwa.

Za wody bezmiarem i głębią,
gdzie bałwany spiętrzone się kłębią.
Za wiatrem, co liny nam targa –
żeglarska nostalgia.

Chcesz czuć słone krople na twarzy
i o rejsie w nieznane marzysz.
Czy pod prąd, czy też z prądem,
byle dalej od lądu –
jedną myślą opętani żeglarze.

Ref.: Za dalą tęsknota, za dalą,
co marzenia posyła ku falom
milknącym tak nagle po sztormach –
tęsknota, tęsknota ogromna.

Za głębią szaloną i dziką
w oceanów lamencie i ryku,
gdy melodię wygrywa na żaglach –
żeglarska nostalgia.

Jak nieznośnie długo do lata
w kalendarza odległych datach!
Do wyprawy na żagle
durne serca ponagla
wyobraźnia rozwichrzona, skrzydlata.

Ref.: Za dalą, za dalą tęsknota,
poprzez mgłę sięgającą obłoków,
co się snuje mlecznym welonem –
tęsknota, tęsknota szalona.

Za żarem tropików gorących,
który czoła osmala nam słońcem,
pociąga uparcie jak magia –
żeglarska nostalgia.

***

Kapitanie, czas płynąć

Kapitanie, czas już skrzyknąć załogę!
Morze wzywa – łagodne i ciche.
Wypłyniemy przed słońca wschodem
na odmęty we mgłach spowite.

Czas płynąć, czas płynąć kapitanie!
Stawimy się wiernie na twoje wezwanie,
załoga gotowa do startu.
Kapitanie, czas płynąć. Cała naprzód!

Kapitanie, trzeba żagle rozwijać,
pora rejsu przyciąga jak magnes.
Jakaś ziemia obca, niczyja
obietnicą skarbów nas wabi.

Czas płynąć, czas płynąć kapitanie!
Stawimy się wiernie na twoje wezwanie,
załoga gotowa do startu.
Kapitanie, czas płynąć. Cała naprzód!

Kapitanie, pora ruszać na morze,
nieprzebyte przygody przed nami.
Gdy poranne bledną już zorze,
dobry znak. Ahoj! Wypływamy!

Czas płynąć, czas płynąć kapitanie!
Stawimy się wiernie na twoje wezwanie,
załoga gotowa do startu.
Kapitanie, czas płynąć. Cała naprzód!

Kapitanie, czas więc cumy odwiązać.
U bram portu pożegna nas keja,
śląc życzenia pomyślnych prądów
i powrotu darząc nadzieją.

Czas płynąć, czas płynąć kapitanie!
Stawimy się wiernie na twoje wezwanie,
załoga gotowa do startu.
Kapitanie, czas płynąć. Cała naprzód!

Tu posłuchasz szanty: kliknij

***

Jak Odyseusze

Mitycznych żeglarzy śladem nam wyruszyć
przyszło na tułaczkę, jak Odyseuszom.
Zdążamy jak dawne załogi, wabieni
zwodnym, lecz kuszącym, śpiewaniem syrenim.

Niestraszne nam jednak mgły, sztormy i deszcze.
Żeglarzom do szczęścia potrzeba wszak jeszcze
coś więcej niż tylko cieplutkiej wygody.
ich serca spragnione wolności na wodach.

Przebrniemy mielizny, ominiemy rafy,
zdając się zupełnie na pomyślne wiatry.
Przez mgły się przedrzemy, pokonamy sztormy;
nasz statek do portu dopłynie spokojnie.

Złe losu kaprysy też tu nie dosięgną,
bo Neptun obroni nas swoją potęgą.
Duch morza tułaczkę zakończyć pozwoli,
łaskawie kierując wskazówkę busoli.

Na lądzie powita stęskniona i wierna,
radością i gwarem wesoła tawerna.
Penelop też pełno tu oczekujących
na swoich żeglarzy przez długie miesiące.

***

Noc na morzu

Wczoraj miałem nocną wachtę,
coś zatrzęsło nagle jachtem.
Raptem chmury nadciągnęły,
niebezpiecznie żagle zgięły.
Gwiżdże wiatr, trzeszczą burty,
fale prą upiornym nurtem.
Stoję sztywno, w słup zmieniony,
Neptunowi śląc pokłony.

Wiatr szaleje niby szatan
i z pokładu wszystko zmiata.
Jęczą liny przez zerwaniem,
budzę wreszcie kapitana.
On na Beauforta skalę
nawet spojrzeć nie pozwala!
Palcem groźnie kiwa jeszcze,
aż przechodzą po mnie dreszcze.

Rzecze: sztorm to, czy huragan –
a żeglarska gdzie odwaga?
Zaraz mi załogę budzić
i nie szczędząc swego trudu
– do pomp, bracia! I tak społem
postawimy dzielnie czoła.
Piekielnemu żywiołowi
wnet skutecznie damy odwet.

Z trudem wielkim chłopcy wstają,
oczy ledwie przecierając.
Nie żałując ramion mocnych,
walczą z tym żywiołem nocnym.
Do pomp raźno dobiegają,
pokład z wody opróżniają.
Cichnie sztorm. I koniec strachu.
Schodzę wreszcie z nocnej wachty…

***

Pechowy rejs

I.
Wyruszyliśmy w podróż dookoła świata,
nie pojmując, że potrwać może trochę dłużej,
niż by liznąć przygody, łyknąć nieco wiatru
i na ląd powrócić.

Huragany złośliwe łupinę zaniosły
na nieznane wybrzeża. Maszty połamały,
potargały nam żagle i na ziemi obcej
osiąść nakazały.

ref.
Ale co tam sztormy, co tam huragany,
naprawimy szybko maszty połamane.
Do roboty, chłopcy, żwawo!
Mamy przecież niezłą wprawę.
Żagle pozszywamy, mocniej naciągniemy –
dalej popłyniemy.

II.
I płynęliśmy dalej, smakiem przygód gnani,
pilnie bacząc na żagle, wypatrując portu.
Aż dostrzegliśmy ziemię, porosłą lasami.
Dotknęliśmy lądu.

Patrzymy – przy ognisku siedzi w krąg starszyzna
i wielki kawał mięsa na rożnie opieka.
Już i ślina nam cieknie, ale – co u licha?
To smażą… człowieka!!!

ref.
Na statek pędzimy – kto pierwszy, ten lepszy.
Łatwo gadać: co tam jacyś ludożercy!
Gdy się czai jatka taka,
lepiej zaraz dać drapaka.
Umknęliśmy cudem groźnym kanibalom
i płyniemy dalej.

III.
Ruszyliśmy na morze szerokie ochoczo,
lecz nie przyszło nam długo czekać na zasadzkę.
Przemierzając mil parę, wpłynęliśmy oto
na statek piracki.

Kufry złotem nabite, obciążony pokład,
a kiwają się na nim same krzywe gęby.
I nie wiemy, co robić: uciekać, czy zostać?
Bo złoto nas nęci!

ref:
Lecz co to? Do desek ogromnym łańcuchem
galerników ciała boleśnie przykute.
Bez namysłu, przerażeni,
uciekamy jak szaleni!
O rejsie-dreszczowcu nie mówiąc nikomu,
wracamy do domu…

***

Ostatni rejs

Dziś wyruszam w ostatni rejs,
bo włóczęgi nadchodzi już kres.
Stara łajba wiedzie, gdzie chce –
wiatr w żagle dmie.

Świeża bryza chłodzi mi twarz,
w ustach słony odczuwam jej smak.
Pocałunek swój mokry da
ostatni raz.

W sinej głębi zostać bym rad,
starych druhów pożegnać więc czas.
Nie żałujcie koledzy mnie,
tu spocząć chcę.

Siostro – falo, okrywaj mnie
jak całunem w ostatnim mym śnie.
Smutny nokturn zagra mój brat –
przyjazny wiatr.

Jadwiga Zgliszewska
Podlaska Redakcja Seniora Białystok