Jestem na diecie bezglutenowej, dlatego nie kupuję wędlin w sklepie. Od kilku lat sama je przyrządzam domowym sposobem. Najczęściej jest to kiełbasa, bo łatwa do wykonania, smaczna i może być dłużej przechowywana w lodówce.
Podaję przepis na większą ilość kiełbasy, ale można tę porcję podzielić na połowę.
Kupuję:
4 kg mięsa z łopatki
1 kg chudego boczku
0,5 kg miękkiej wołowiny
świeże jelita cienkie
–
Mięso trzeba zemleć przez maszynkę z grubszym sitkiem (są takie w sprzedaży lub poprosić o usługę w sklepie – o ile to wykonują).
–
Do zmielonego mięsa dodaję 10 dag soli, odrobinę pieprzu, trochę mniej niż połowę szklanki letniej przegotowanej wody, kilka ząbków czosnku i ziarno kolendry, która nadaje kiełbasie specyficzny smak i zapach. Można też dodać szczyptę mielonej czarnej gorczycy.
Mięso wraz z przyprawami trzeba dokładnie wymieszać, a jelita wymoczyć, bo przeważnie są posypywane solą. Do mielenia mięsa możemy użyć elektrycznej maszynki, natomiast do napełnienia jelit mięsem – ręcznej na kolbkę ze specjalną końcówką do kiełbas.
Kiełbasę robię najczęściej wieczorem, żeby przez noc obeschła wisząc na drążku. Wcześnie rano trzeba ją zawieźć do wędzenia. Po południu tego samego dnia jest już gotowa do spożycia.
–
Przepis ten sprawdziłam wiele razy i jest niezawodny. Wystarczy odrobina odwagi przy pierwszym wykonaniu, a potem będzie już tylko łatwo.
Smacznego!