A JA LUBIĘ…

A ja lubię… patrzeć w niebo…
W księżycową noc… z chmurami…
Które ten… oświetla z góry…
Jak latarnia… nad drzewami…

Wciąż targane… wiatrem chmury…
Rzucające cień… na Ziemię…
Tworzą kadry jak… z horroru…
Wywołując… serca drżenie…

Kołysane wiatrem… drzewa…
I trzeszczące… ich gałęzie…
Tworzą związek… sami wiecie!
Jak w przysłowiu… dwa łabędzie!

By podsycać… scenę grozy…
I podkreślać jej… naturę…
Wciąż na bladą… twarz księżyca…
Wiatr nawiewa… nową chmurę…

A te, gnane… silnym wiatrem…
Po bezkresnym… ciemnym niebie…
Pędzą jak… tabuny koni…
Wciąż przed siebie!… wciąż przed siebie!

DLACZEGO?

Choć daleko… sięgam wzrokiem…
Nie! Nie widzę nic dokoła…
Nie ma żadnej… żywej duszy…
Aż… nie wierzę! Głośno wołam!

Wrzeszczę wręcz… na cały głos!
Halo! Halo! Jest ktoś tam?
Nawet… echo gdzieś przepadło?
Czyżbym był… na świecie sam?

Sam jak palec… na tym Świecie?
Zaraz… zaraz! A gdzie reszta?
Co się stało? Gdzie jesteście?
Nie chcę sam… na Ziemi mieszkać!

Lecz po chwili… już rozumiem…
Że to wszystko… mi się śni…
Twarz spoconą mam… drżą dłonie…
Budzę się… lecz jestem zły!

Zły na wszystkich… w tym na siebie!
Co się z nami… porobiło?
Kiedyś, jak ktoś był… w potrzebie?
Eee! Kiedyś się… inaczej żyło!

Dziś sąsiada… sąsiad nie zna!
Gdzie rozmowy? Gdzie spotkania?
Praca… dom… i nos w smartfonie…
Później kilka… godzin spania…

I tak w kółko…i tak dalej…
Czas na zmianę! Czas najwyższy!
Patrzeć na to… już nie można!
Bądźmy wreszcie… sobie bliżsi!

OLŚNIENIE?

Dziś!…zachciało mi się… żyć!
Łapać oddech… całą piersią…
Patrzeć słońcu… prosto w twarz…
Czerpać radość… całą garścią…

Może… rozum mi powrócił…
Gdzieś zza siedmiu gór… i rzek?
Może wreszcie… zrozumiałem?
Mam już przecież… też swój wiek!

Może to… olśnienie jakieś?
Bo w przeszłości… tak bywało…
Szkoda tylko… że w zamierzchłej…
Dziś się o tym… słyszy mało…

Cieszę się… że tak się stało…
Lecz mnie dręczy… jedna myśl!
Czy to aby… już na stałe?…
Czy po prostu… tak na dziś?

Pożyjemy! Zobaczymy!
Dobrze… że się coś zadziało!
Nie! Nie zmarnuję tej okazji…
Dla olśnienia… biję brawo!

WESTCHNIENIE…

Czym jest westchnienie? Ktoś spyta…
Odpowiem mu… z satysfakcją…
Zaczerpnij do płuc… moc powietrza…
I pozbądź się go… z intonacją…

Westchnienie… jest ulgą po stresie…
Wstrzymaniem na chwilę… oddechu…
Jest też… momentem sprzeciwu…
Lub wyciszeniem… po śmiechu…

Westchnienie to… wielokropek…
Stawiany w pisowni… z zachwytem…
Daje więc upust… emocjom…
Barwiąc je swym… kolorytem!

Wzdychamy… gdy wspominamy!
Ech! Nasza ty piękna młodości!
Ach! Gdybyś znów powróciła…
Nie myślałbym dziś… o starości!

JEST TAKI DZIEŃ…

Jest… taki dzień w tygodniu…
Gdy się wszystko… nam układa…
Praca kipi… w naszych dłoniach…
Uśmiech się… na usta wkrada…

Serdeczności w nas… przybywa…
Słów magicznych… słychać więcej…
Szef… wydaje się być milszy…
Nawet słońce… jest jaśniejsze…

Ten dzień… to nie… poniedziałek…
Nie chcę nawet… go wspominać…
I nie wtorek… i nie środa…
W tych dniach tydzień…wolno mija…

W czwartek… jest już nieco lepiej…
Widzisz nawet… ptaki w locie…
Z pracy… spieszysz się do domu…
Do swej żony… do swych pociech…

Nie! To nie ty… lecz podświadomość…
Podpowiada ci… wewnętrznie…
O tym… że już… jutro piątek!
Jakże słowo to… brzmi pięknie…

Piątek! Wam już… opisałem…
W zwrotce pierwszej… jak i drugiej…
A sobota i… niedziela?
Owszem są! Lecz ich nie lubię!

Może o czymś… nie wspomniałem?
Jeśli tak… to mi wybaczcie!
W wolne dni… odpocząć muszę…
Poniedziałek… wnet się zacznie…

Wiesław Lickiewicz