Dziecięcy świat – wbrew pozorom – może mieć dużo wspólnego z życiem seniorów. To ci drudzy mają więcej czasu niż rodzice. Poświęcają go milusińskim. Dają im swoje zainteresowanie i towarzystwo. Okazując troskę, pomoc i miłość. Niekoniecznie wnukom, bo czasem też dzieciom przyjaciół, kuzynów, sąsiadów, znajomych. Wypada pamiętać o tym nie tylko w Dniu Dziecka.

Kacperek-jako-przedszkolak

Obcowanie z dziećmi jest dla seniorów bardzo korzystne. Czytałam niedawno, że gdzieś utworzono wspólną placówkę – hospicjum dziecięce wraz z domem seniora, co obu stron dało bardzo satysfakcjonujące korzyści. Jako wieloletni pedagog z powołania, wykształcenia i praktyki, a obecnie seniorka, wiem, że kontakty z dziećmi są dobrodziejstwem dla ludzi starszych.

O naszym wspólnym wnuku Kacperku pisałam w artykule O Kacperku i dwóch babciach – w Dniu Dziecka – Podlaski Senior. Jest to synek córki mojej siostry bliźniaczki, ale jednocześnie mój wnuczek „przyszywany”. Obecnie Kacper ma15 lat i kończy szkołę podstawową. Po wakacjach najprawdopodobniej będzie już licealistą. To ostatni dzwonek, by mówić o nim jako o dziecku. Tak więc w przededniu święta postanowiłam opisać pewne sympatyczne wspomnienie sprzed lat.

Kacperek był wtedy przedszkolnym starszakiem. Pewnego razu dziecko wystąpiło do nas – babć z nietypową prośbą. Oto jego nauczycielka wpadła na niebanalny pomysł. Wcielenie go w życie wymagało od wychowanków zaangażowania swoich rodzin. Zadanie polegało na tym, by dzieci wspólnie z dorosłymi z rodziny napisały wiersz na kanwie bajki Anny Świrszczyńskiej „O wesołej Ludwiczce”. Domyślam się, że wybór tego utworu musiał mieć związek z nazwą przedszkola. Być może obchodziło ono wtedy jakieś swoje święto. Nieważne. Istotna była ta „praca domowa” i na niej trzeba było się skupić. O tym, jakiego patrona ma placówka, dowiedziałam się dopiero później. Ale po kolei.

Zadanie chyba celowo zaplanowano na czas ferii zimowych, kiedy dzieci będą miały możliwość spotkania się z innymi niż rodzice członkami rodzin. Wtedy jeszcze nie mieszkałam w Białymstoku, ale akurat przyjechałam tutaj na kilka dni. Przyznaję też, że mimo pracy w zawodzie nauczycielki najmłodszych, utworu tego w ogóle nie pamiętałam. Znałam jedynie piosenkę o wesołej Ludwice, zapamiętaną jeszcze z podstawówki. No, ale wnuk przyjechał z książką i nieśmiało wystosował do nas tę prośbę. Nietrudno było zauważyć, jak mu na tym zależy. Dziecko było ambitne. Wszyscy zanurzyliśmy się więc w lekturze, czytając na głos. Pełna mobilizacja i integracja, a więc same korzyści wychowawcze. Gorzej było z pisaniem, które najpierw odwlekaliśmy, a i później jakoś nam nie wychodziło. 

Siostra, jako gospodyni, w międzyczasie przygotowywała obiad. Nie można było jednak zawieść chłopaka. A ponieważ pisanie we trójkę łatwe nie było, proces twórczy rozciągał się w czasie. Jednak wspólnymi siłami – co trzy głowy to nie jedna – po kilku godzinach udało się napisać tę bajkę wierszem. Oto efekt wspólnych zmagań naszego trio, który możecie ocenić sami.

Wesoła Ludwiczka i przyjaciele

Mała wesoła Ludwika
pragnęła poznać z piernika
króla, co wciąż się uśmiechał.
Takiego to przyjaciela
Ludwiczka mieć zapragnęła.

Babcie-piszą-wiersz-o-Wesołej-Ludwiczce

Pragnęła z piernika króla:
– Bo prędzej umrę z bólu,
jeśli on mnie nie rozśmieszy,
w smuteczkach mych nie pocieszy,
ten, co jak miód serce leczy!

Ruszyła prosto przed siebie,
a tutaj – zając pod miedzą,
co też wędrować zapragnął,
poznawać nowych przyjaciół,
ale wpierw – innym pomagać.

Liści dla babci zajęczej
narwali wspólnie czym prędzej
i poszli dalej przed siebie,
licząc obłoki na niebie,
śpiewając i się weseląc.

I nawet stracha na wróble
zabrali z sobą jak kumpla,
a potem – też i ślimaczka,
co szył dla swojego dziadka
na głowę cieplutką czapkę.

Babcie-i-Kacper-przedszkolak

Jako że bardzo był wolny,
szyć ślimakowi pomogli.
Lecz żeby nie zwalniać marszu,
na grzbiet swój wziął zając małża,
i dalej powędrowali…
Gdy przeszli już kawał świata,
pod dębem świnka łaciata,
co nóżkę pokaleczyła
i się, chrząkając, żaliła,
a oni ją uleczyli.

Szukać więc Króla z Piernika
poszła wraz z nimi i świnka.
Ujrzeli na środku łąki
piękny, złocisty domek –
to pewnie podróży koniec?

Aż nagle – co to u licha?
Ludwiczka biegnąca znika!
Dziewczynka wpadła, gdzie płynął
strumyk po łące leniwie
i bardzo się przemoczyła.

Dyplom -_Podziękowanie-dla-Babć

Spieszą się więc przyjaciele,
by ją ratować czym prędzej.
Wyjęli Ludwiczkę z wody –
do płaczu miała powody,
a ona, że to… przygoda!

Widział to król piernikowy;
złapał się tylko za głowę
i szybko na pomoc biegnie,
ale Ludwiczka się śmieje
i razem z nią – przyjaciele.

Król z ciasta, z sercem miodowym,
dalejże, bal chce już robić,
wszyscy się bawią i tańczą…
Miło mieć wielu przyjaciół,
co zgodnie się cieszyć potrafią.

Napisaliśmy, mama Kacperka tekst wydrukowała, a syn zaniósł do przedszkola tę konkursową pracę. Jakież było moje zdziwienie, kiedy po paru tygodniach otrzymałam… dyplom – podziękowanie! Wprawdzie wspólne z moją siostrą – „pierwszą” babcią, ale otrzymała je odrębnie każda z nas w wersji dokumentu online. Było to niesłychaną niespodzianką i miłym akcentem ze strony przedszkola. To właśnie pieczątka na dyplomie dostarczyła informację o patronie placówki.

Opisane zdarzenie przyniosło radość i babciom, i wnuczkowi, i jego rodzicom. Było dobrą zabawą oraz wzajemną mobilizacją i integracją. No i pozostawiło trwałą pamiątkę w postaci wspólnego dyplomu, którym chwaliłam się wszędzie. 

Dziś życzę Kacprowi szczęśliwego przekroczenia progów wybranego liceum. I mam nadzieję, że moja przyjaźń z chłopakiem nie skończy się wraz z jego dzieciństwem.

foto: archiwum autorki

Jadwiga Zgliszewska
Podlaska Redakcja Seniora Białystok