Pewnego dnia w Krainie Elfów pojawili się nowi mieszkańcy. Była to rodzina śnieżnobiałych jednorożców. Mama Błękitna Iskierka, tato Rwący Wicher i synek Mocne Kopyto zwany Kopysiem.

jednorożec_fot. pixabay.com

Rodzina jednorożców była zmuszona do ucieczki ze swojej krainy. Chciwi czarodzieje chcieli odciąć im perłowe rogi, które miały magiczną siłę. Czarodziejski pył, który znajdował się w ich wnętrzu przywracał ginące rośliny do życia. Źli czarodzieje chcieli przejąć magiczną moc jednorożców i rządzić światem według swoich reguł. Gościnne elfy ciepło przyjęły uciekinierów. Zaproponowały, żeby Kopyś, który miał 6 lat zaczął uczęszczać do przedszkola. W przedszkolu małe elfy, rówieśnicy Kopysia uczyły się i doskonaliły swoje czarodziejskie umiejętności.

Kopyś był nieśmiałym jednorożcem. Rodzicom z trudem udało się namówić synka na pójście do przedszkola. W przedszkolu małe elfy były bardzo miłe dla Kopysia. Pokazały mu gdzie jest stołówka, łazienka, szatnia i sala zabaw. Podarowały mu nawet maskotkę przytulankę, którą Kopyś od razu do siebie przytulił. Była to pluszowa, czerwona i mięciutka w dotyku piłeczka. Po przywitaniu się z nowym kolegą elfy poszły się bawić. Cały czas obserwowały Kopysia, ale nie zaprosiły go do wspólnej zabawy. Wyglądał jak koń, ale był jakiś inny. Na głowie miał wyrostek, który przypominał róg. Na dodatek róg ten błyszczał. Do tej pory nie spotkały takiego zwierzęcia.

Kopyś zauważył, że elfy przez cały czas przyglądają mu się uważnie. Był smutny. Tęsknił do rodziców i było mu przykro, że elfy nie chcą się z nim bawić. Nie rozumiał, dlaczego te małe, miłe istotki odwróciły się od niego. Usiadł w kąciku i cichutko płakał. Pani zauważyła zachowanie elfów i zaprosiła wszystkie dzieci do wspólnej zabawy w berka. W czasie zabawy wszyscy bawili się wesoło. Żaden z elfów już nie myślał o tym, że Kopyś różni się wyglądem od koni, które znały. Było sporo śmiesznych sytuacji, kiedy Kopyś doganiał kolegę elfa i musiał kopytkiem klepnąć go w plecy, lub kiedy któryś z elfów dogonił Kopysia i musiał go również dotknąć w plecy. Nie było innego wyjścia, jak skorzystanie ze skrzydełek i umiejętności latania.

Elfy, bawiąc się wesoło nie zauważyły zbliżającego się orka, odwiecznego wroga elfów. Kopyś, z racji swojego wzrostu zauważył, jak zmierzał w ich stronę. Zapamiętał z opowiadań rodziców, że orki są również wielkimi nieprzyjaciółmi elfów. Zarżał głośno i użył swojej magicznej mocy. Zamienił szybko zbliżającego się w stronę małych elfów orka w skałę. Elfy były zdezorientowane. Nie wiedziały, co się dzieje. Wychowawczyni powiedziała im, że Kopyś w ostatniej chwili uratował ich przed niebezpieczeństwem

Elfy poczuły się szczęśliwe. Podziękowały koledze za uratowanie życia. Biły brawa i wiwatowały na cześć Kopysia. Od tej pory mały jednorożec miał wielu przyjaciół. Nie przesiadywał już samotnie na dywanie, ale wesoło bawił się nowymi przyjaciółmi. Mama Kopysia, kiedy przyszła do przedszkola odebrać synka, była zdziwiona, że maluch osiąga się z pójściem do domu. 

– Synku, czemu nie chcesz iść do domu? – spytała.
– Bo mnie jest tu już dobrze. Mam wielu przyjaciół, którzy mnie lubią i chcą się ze mną bawić
 – odpowiedział Kopyś.

Małe elfy zrozumiały, że jednorożec, podobny do konia, różni się od niego, bo ma róg na głowie, co budzi lęk. Ale może okazać się też prawdziwym przyjacielem i bronić z pasją swoich kolegów. Od tamtej pory elfy wiedziały, że nie jest ważne to, jaki ktoś jest na zewnątrz, ale to, co ma wewnątrz, w sercu.

Anna Anchimowicz
Podlaska Redakcja Seniora Białystok