foto: Cezary Kadzewicz


_

Ściany twarzy

Idąc ścieżką przetrwania
mijamy śpieszące się gdzieś
ściany twarzy,
za którymi
kłębią się wulkany myśli,
emocji,
oczekiwań
i wzruszeń.
Światy obce,
nie rozumiane,
zamknięte.
Błyskające fleszem oczu,
ćwiczące numerowane uśmiechy
i wydające bezgłośne,
nic nie mówiące
pozdrowienia.

Zdarza się jednak,
że spotkają się dwa
ciepłe spojrzenia.
Nagle coś znika
i rozpada się ustalony codzienną rutyną
porządek.
Martwa ściana zaczyna pękać
ukazując cień delikatnego uśmiechu
i obłok ulotnego spojrzenia,
błądzącego w innym wymiarze.
Zaczyna otaczać nas
coś miękkiego,
lekkiego,
pachnącego spełniającym się marzeniem.
Nie czujemy nawet,
że unosimy się nad ziemią.
Wszystko wokół jest inne,
tak niezwyczajne.
Nawet świat się wokół odmienił
i jest mgliście kolorowy,
tętniący ciepłem,
śpiewający wiatrem,
taki inny
– nasz.

Jesteś łzą

– to koniec.
Nas już nie ma.
A przecież jesteś.
Zjawiasz się łzą
w niepokornej pamięci,
szepcząc bezgłośnie
słowa nigdzie nie zapisane
i niewypowiedziane.
Dotykiem włosów
jak wachlarzem
budzisz myśli potargane,
niespokojne
i ciepłe,
pachnące uniesieniem.
Później,
otaczając uśmiechem jak ramieniem
mówisz
– oto jestem.
Więc nie wierz ludziom.
Zapomnienie nie istnieje
dopóki łzy,
jak kwiaty
rzucane pod nogi zdarzeń,
błyszczą w moich
i twoich
oczach.

Ballada refleksyjna – (tekst ballady )

Płynie jak rzeka, mgnieniem ucieka
Czas wokół nas.
Stale, niezmiennie z pełni przestrzennej
Wciąż znika czas.
Trwały ślad zostawia w twej pamięci zagonionej.
Nieszczerych lat, zgubionych dni, zwykłych dat
Pozostawia ślad.

Wskazówka życia goni z ukrycia
Jak wściekła mknie.
Wrzucony kamień w twoje kochanie
Żal w serca dnie.
Nie goń jej, zagubić możesz w pędzie resztę marzeń.
Spokojnie idź przed siebie, znajdź swoją twarz
Wszak ją przecież masz.

Ballada o zapominaniu – (stary tekst ballady)

Starej pieśni rzewny motyw
Trochę łzawy, trochę śmieszny.
O miłosnych serca wzlotach,
Rzewny motyw starej pieśni.
O spotkaniach potajemnych,
O gorących, dłoni, splotach.
O dziewczynie w szatach zwiewnych
Starej pieśni rzewny motyw.
Starej pieśni rzewna nuta
Z oczu łez już nie wyciśnie.
Nie zaduma się kto słucha
Rzewnej nuty, starej pieśni.
Bo niemodne dziś marzenia
Na miłosnej kanwie snute.
Niepotrzebne zamyślenia
Starej pieśni rzewnej nuty.
Dzisiaj to już nie urzeka
Bo niemodne, ckliwe, nudne.
Odczłowieczył ktoś człowieka
Dając mu wartości złudne.
Czy kto dzisiaj, tak naprawdę,
Wie, co słowo miłość znaczy?
Czy na pewno, ktoś po drodze
Tej miłości nie wypaczył?

Ballada o przemijaniu – (tekst ballady)

Płaczesz deszczu strugami za latem,
Za obłoków żaglami na niebie.
Wzrok swój topisz w bezkresnej oddali
Jakbyś chciała tam odnaleźć siebie.

Niemym wzrokiem cofasz czas miniony,
Ścieżką wspomnień wracasz gdzieś daleko,
Widzisz pola w lasów toń wtopione,
Mgły płynące ponad szosy rzeką.

Pszczół gonienie wśród kwiatów kobierca,
Słyszysz ptaków śpiewne świergolenie.
Jakaś żałość się wkrada do serca,
W smutku tonie twe długie milczenie.

Jak prześniony sen wraca uparcie
Zapach słońca wśród kwiatów gęstwiny.
Szybko kreślisz w swego życia karcie
Nowy rozdział, jesień, przedsmak zimy.

Deszcz

Spadł deszcz łez.
Przecisnął się przez firanki rzęs
i spadł.
Małymi, ciężkimi kroplami,
wyrzynając w pamięci
ostrzem swego istnienia
obraz twój.
Jedyny,
którego nie mógł zmyć
deszcz.

Unieś mnie wiatrem

Spójrz,
słońce nad tobą lśni świetlistym okiem,
bądź dla mnie słońcem.
Niebo spływa z góry błękitu przestrzenią,
stań się moim niebem.
Wiatr pieści twe włosy jak sploty pajęczyn.
Unieś mnie wiatrem,
obudź powiewem.
Daj mi swój uśmiech, sen, zauroczenie.
Chcę poczuć znowu ciepło twoich oczu,
twój dotyk na twarzy.
Niewinnie senna
zabierz mnie ze sobą.
Uśpij moje myśli,
nie martw się
co potem.
Przecież mnie nie ma,
jestem tylko
– wspomnieniem.

W ogrodach życia

W ogrodach życia
kwitnie miłość,
ogrzewana
iluzją wyobraźni,
zraszana
łzami niezrozumienia,
karmiona
wielością
niespełnionych nadziei,
nieprzemyślanych decyzji
i krzykiem
chłodnej ciszy.
Przekwitając,
pozostawi po sobie
niespełnienie,
samotność
i żal
wgryzający się
w martwe ziarna myśli.
Żal
za zniszczonymi marzeniami
nieumiejętnie wklejanymi
do życia.


Teatr cieni

Mówisz
– nie trzeba kochać by żyć.
Myślisz
– miłość warto poznać
ale życie ułożyć obok niej.
Odrzyj więc życie z miłości
a pozostanie ci
– teatr cieni.

Poznanie

Przyszłaś do mnie jak sen,
niepewnie, ulotnie.
Jak ptak w klatce przestraszona,
ciekawością rozbudzona
przewrotnie.
Spróbuj wierzyć w to co pragniesz,
o czym marzysz kwieciście,
wiosennie.
Nie zamykaj się w sobie,
nie przeżywaj wszystkiego
tak dżdżyście,
jesiennie.

Pragnienie

Szukałem,
i znajdując gubiłem
ślad cieni sennych.
Ciepłych
dotykiem twego uśmiechu,
nabrzmiałych
nadmiarem niespełnionych nadziei
i niespokojnych
mijającym czasem.
Byłaś jedynym punktem na horyzoncie,
który rósł, potężniał,
przesłaniając myśli tylko po to,
by pozostawić chaos i pustkę.
I pragnienie,
które zaprowadzi do podobnych tobie
efemeryd.
Narkotyczne pragnienie szukania,
oczekiwania tego co jest silniejsze
od istnienia.

Wiersz o bałwanku

Idzie zima idzie,
Śnieg za oknem pada,
Durny rym, to jasne,
Trudna na to rada.

Wyjdę na podwórko
Ulepię bałwanka.
Stanę sobie obok
Będę stać do ranka.

Ogień ciepło grzeje,
W kominku na pewno.
Strzelę se kielicha,
Pójdę rąbać drewno.

Wlazła pchła do nosa
(Po jakiego grzyba?)
Strzelę se drugiego,
To zrozumiem chyba.

Wieszczem nie zostanę,
Bo mi nie wychodzi.
Muszę zmienić hobby
Zanim mi zaszkodzi.

Jednak się uparłem
Sklecić jakieś dzieło.
Kurde, coś nie idzie.
Sorry – się wypsnęło.

Coś chciałem powiedzieć,
Jaką myśl tu miałem?
Może ktoś mi powie,
Bo ja już zgłupiałem.

Idiotyczny wniosek,
(Będę chyba pierwszy)
Łatwiej udać głąba
Niż napisać wierszyk.

Cezary Kadzewicz

_