Pytania o Papieża-Polaka
Coście śpiewały Mu, kościelne dzwony?
On w Wadowicach słyszał was co rano.
Czyście wiedziały, że On przeznaczony
Do Watykanu?
–
Co powiedziałeś Mu, górski strumieniu?
Czy w nurt wpatrzone oczy zadumane
Widziały w twoich fal przejrzystych mgnieniu
Papieską tiarę?
–
Coś Mu mówiło, suwalskie jezioro,
Gdy na zrobionym z kajaka ołtarzu
Z wianuszkiem młodych modląc się wieczorem
Słowo rozważał?
–
Coście szumiały Mu, gorczańskie buki,
Kiedy się w górę aż na szczyty wspinał?
Wyście dawały Mu, On wam naukę,
Dobrą Nowinę.
–
Co Mu twe echa rzekły, Bazyliko,
Gdy w twoim cieniu wciąż z różańcem w dłoni
Chodził, a myślą i modlitwą cichą
Do Polski gonił?
–
Co dziś Mu szepczesz, watykańska krypto?
Ty z doczesnymi Jego trwasz szczątkami,
A On u Ojca wraz z najlepszą Matką
Prosi za nami.
Św. Papież Jan Paweł Drugi (akrostych)
Święty Janie Pawle Wielki,
W domu Ojca masz dziś tron.
Przeszedłeś tam w dniu pamiętnym,
Ale z nami jesteś wciąż.
Pielgrzymowałeś do Polski
I mówiłeś nam, jak żyć,
Ekspresyjnie wskazywałeś,
Że bez Boga nie ma nic.
Janie Pawle, nad jeziorem
Albo tam, gdzie górski szlak
Nauczałeś chętnie młodzież.
Patrz, dziś młodym wzorów brak.
A w czerwcowy dzień w Warszawie
W przededniu Zesłania znów
Emocji pełen wołałeś,
Łaknąc zmiany polskich dusz.
Dobry byłeś dla nas, Ojcze,
Rozpalałeś wiary żar,
U Boga zróbże nam miejsce,
Gdzie żyjesz
I czekasz nas.
Wędrówka Wojtyły (tautogram)
Wyrasta w Wadowicach
Wśród wysokich wzgórz, wzniesień.
Wiele wydzierży. Wytrwa.
Wydorośleje wcześnie.
–
Wyprowadzka. Wojtyła
Wytrwale wchłania wiedzę.
Wawel widzi. Wszechświata
Wielkość wysławia wierszem.
–
Wojna. Widmo wywózki.
Wojtyła wcześnie wstaje.
Wieczorem wyczerpany
Wraca. Wreszcie wypadek.
–
Wewnętrzną walkę wiedzie.
Wie: Wszechmogący wzywa.
Wabi widowni wrzawa.
Wybrał. Wiara wygrywa.
–
Wyświęcony. Wyjeżdża.
Większej wymaga wiedzy.
Wraca: wikary we wsi
Wiele wyjaśnia wiernym.
–
Wigry. Wodne wyprawy,
Wspaniały wszystkich Wujek
Wśród wiklin w wiatr wsłuchanych
Wytrwale wciąż wiosłuje.
–
Wieje wietrzyk wrześniowy,
Wkoło wzgórza wysokie.
Wyśpiewują wędrowcy,
Wujek wzwyż wodzi wzrokiem.
–
Wawel. Wyżej wstępuje
We wspomnienie Wacława.
Wygłasza wystąpienia,
Wizytuje, wykłada.
–
Wieżowce wielkie. Wstrętny
Wróg wszczepia wątpliwości,
Wiarę wypędza, wichrzy,
Wydzierając wartości.
–
Wyrusza, wspomagany
Wiarą współpracowników.
Wyhamuje wataha
Wyjących wściekle wilków.
–
Watykan. Wybór. Wielkie
Wyróżnienie. Wojtyła
Wybrany! Wysłuchane
Westchnienia wielu. Wiwat!
–
W wiernych wysłuchiwanie
Wielki wysiłek wkłada.
Wypędzi wątpliwości,
Wyciszy, wyspowiada.
–
Wędrowiec. Wiele wypraw.
Wyrusza wciąż wytrwale.
Wspomaga, wychowuje,
Wyzwala, wzmacnia wiarę.
–
Wycierpiał wiele. Wystrzał
Wrogi wprost weń wymierzył.
Wyzdrowienie wymodlił.
We wspomożenie wierzył
–
Wniebowziętej. Więc wota,
Wyraz wdzięczności, wysłał.
Wyzdrowiawszy, wyruszył:
Warszawę witał, Wisłę,
–
Wawelskie Wzgórze, Wrocław.
Wpatrzony w wody Warty
Wiedział: wszyscy więźniowie
Wiary – wolności warci.
–
Widział wewnętrzną wojnę,
Wściekłość, występek, wrogość.
Wołał: wszyscyśmy wolni,
Więc wierzcie, wróci wolność!
–
Wygładzał wyrwy, wątłą
Wiarę wzmacniał wątpiących,
Wyplątywał węzełki,
Wspomagał wciąż wierzących.
–
Wnikał we wnętrza wielu,
Wyboje wyrównywał,
Wyjście wskazał właściwe,
Wyznań wciąż wysłuchiwał.
–
Wszechmocnego wypełniał
Wolę. Wyrzekł, westchnąwszy:
Wypocznę wreszcie. Woła
Wędrowca Wszechmogący!
–
Wnet w wędrówkę wyruszy.
Wiekowo wyczerpany
Widzi wieczności wrota
We wnętrzach Watykanu.
–
Wołanie: Wejdźże, witaj –
Wiekuisty wysyła.
Wysłuchawszy wezwania,
Wchodzi w wieczność Wojtyła.
–
W wieczności wciąż wytrwale
Wspiera współbraci w wierze.
Wybaczenie wyprasza
Współziomkom. Wierzysz? Wierzę!
Do św. Stanisława Kostki (akrostych)
Do Ciebie wołam święty Stanisławie Kostko
Ozdobo naszej krainy
Święty chłopcze Aniele ziemski
Wpatrzony w białą lilijkę
Słuchaj mnie proszę
Ty możesz pomóc dzisiejszym młodym
A zagrożeń czyha
Na nich bez liku
Idą przez wirtualny świat niosąc
Smartfony w dłoniach
Łatwo im się zagubić w realu
A porozumieć się z nimi trudno
W domu gry komputerowe
Alkohol i dopalacze na imprezie
Kochany Stasiu
O Twoją pomoc prosił kiedyś poeta
Stróżem bądź naszej zagrody
Ty bądź stróżem
Kolejnych pokoleń
I uratuj młodych od samych siebie
Św. Brat Albert Chmielowski (akrostych)
Święty Bracie Albercie rodem z Krakowa
Wcześnie osierocony przez rodziców
Biorący udział w powstaniu styczniowym
Ranny z amputowaną nogą
A potem uciekający do Paryża
Talentem malarskim obdarzony
Autorze obrazu Ecce Homo
Licznych dzieł o tematyce religijnej twórco
Bogu na wyłączną służbę życie oddający
Ewangelicznych cnót przykładzie
Rezygnujący z siebie dla innych
Troszczący się o bezdomnych i opuszczonych jak
Chleb dobry
Heroiczną miłością do Boga i bliźnich przepełniony
Miłosierdzie czynami głoszący twórco Zgromadzenia Braci Albertynów
I Sióstr Albertynek
Emanujący pokojem
Ludzką twarz w każdym człowieku dostrzegający
Ogrzewalnie miejskie w przytuliska przemieniający
Wielki artysto odnajdujący obraz Boga w każdym człowieku
Samotnym starym chorym kalekim osieroconym
Każdego z nas obejmij z nieba Twą opieką
I módl się za nami
Święty Franciszek
Siostry i bracia: gwiazdy oraz słońce,
Powietrze, wodo, ogniu i wy, ptaki
Stwórcy poranny śpiewający koncert,
Powiedzcie, jaki
–
Święty jest waszym bratem już od wieków?
On pierwszy miłość okazał do stworzeń,
On w was dostrzegał potęgę i wielkość
I mądrość Bożą.
–
Ty, matko ziemio, która wszystkich żywisz,
Rodzisz owoce, zioła, barwne kwiaty,
Wiesz, że jest w niebie pomiędzy świętymi
Ten, co bogaty
–
Był , ale się z dóbr całkiem ogołocił,
Z pieniędzy, sławy, a nawet z odzienia,
Pełen dla ludzi i zwierząt dobroci.
Piękno stworzenia
–
W Pieśni słonecznej sławił. Dzisiaj ludzie
Niszczą cię, ziemio, Boży dar bezczeszcząc,
Żyją dzisiejszym dniem w szczęścia ułudzie.
Zagładę wieszczą
–
Ich czyny. Ziemio, co się z tobą stanie?
Zginiesz, na żer wydana ludzkiej pysze?
Niechaj usłyszy dziś twoje wołanie
Święty Franciszek.
Prośba do bł. Jerzego Popiełuszki: Nie zapomnij o Polsce, swoim kraju (akrostych)
Przyszedłeś na świat we wschodniej Polsce,
Rosłeś na pięknej, podlaskiej ziemi.
Okopy – tutaj w rodzinnej wiosce
Świętość rodziła się między swymi.
Byłeś gotowy. Bóg Cię zawołał,
A Ty Mu życiem odpowiedziałeś.
Do seminarium wiodła Twa droga,
Od razu cierpień wiele doznałeś,
Bo wkrótce wojsko – tam próbowano
Łamać Twą wiarę, zasady Twoje,
Jednak, choć tak Cię upokarzano,
Emanowałeś świętych spokojem.
Rozchwiało zdrowie się po przeżyciach.
Z posturą wątłą, subtelną taką
Energię miałeś i chęć do życia,
Godność przywrócić chciałeś rodakom.
Ojczyzna wolna Ci się marzyła,
Polska bez kajdan i zniewolenia,
O niej homilii Twoich treść była,
Porwałeś ludzi, by wyszli z cienia
I zwyciężyli niezwyciężonych.
Efektem były w kościele rzesze,
Łopot flag w górze biało-czerwonych,
Uczyłeś ludzi, że mogą jeszcze
Swoją Ojczyznę wolną uczynić,
Znaczyć coś, chociaż chyba zwątpili,
Kiedy trybikiem tylko w maszynie
I nie znaczącą nic masą byli.
Nowy duch na mszach Twoich się budził
I na spotkaniach z uciśnionymi,
Echo Twe słowa niosło do ludzi:
Zwyciężaj dobrem zło, żyłeś nimi.
A wokół wrzało – tyle oskarżeń,
Pomówień, fałszu i prowokacji,
Oszczerstw i udręk znosiłeś jakże
Mężnie, z odwagą broniąc swych racji.
Nadszedł ponury dzień w październiku
I droga, która ostatnią była,
Jak zwierzę wieźli Cię w bagażniku.
Okrutna męka Twa się skończyła
Przy tamie koło Włocławka, kiedy
Oprawcy w rzeki nurt Cię wrzucali
Lecz nie wiedzieli, że właśnie wtedy
Solidarności żar się rozpali.
Cały się naród wówczas zjednoczył,
Emocji, płaczu i modlitw tyle,
Szczery żal, lament wszędzie się wznosił
W kraju, w stolicy przy Twej mogile.
Od lat już wielu kult Cię otacza
I jesteś naszym błogosławionym,
Módl się za nami i z góry patrz na
Kraj Twój niezgodą dzisiaj trawiony.
Roztocz nad nami opiekę swoją,
Aby znów do nas jedność wróciła,
Już dość niesnasek i niepokoju,
Usłysz nas, w Tobie dziś nasza siła!
Urszula Krajewska-Szeligowska