CZASEM PRAGNĘ

Jakże czasem bardzo pragnę…
Być ze sobą… sam na sam…
A szczególnie na swej działce…
Którą od lat… wielu mam!

Wręcz nie cierpię kiedy ktoś…
Bacznie patrzy na me dłonie…
Co ja robię… jak to robię…
I uwagi wtrąca swoje!

Wolnoć, Tomku, w swoim domku…
Jak się Paweł z Gawłem droczył…
Ja mam również tę zasadę…
Olek Fredro był… proroczy!

Chcesz się mądrzyć… to u siebie…
A od moich garów wara!
Mnie pouczać nikt nie musi…
Zrozumiałeś! Więc… gitara!

MALOWAĆ SŁOWEM

Wiem… że brak mi iskry Bożej…
Którą inni zwą talentem…
Nikt mi go nie podarował…
Jestem zatem… beztalenciem…

Ni rysować… recytować…
Nie potrafię nawet śpiewać…
O rzeźbieniu nie ma mowy…
Bo… modelka się zagniewa!

Z tym się jakoś pogodziłem…
Bo nie każdy jest artystą…
Ale chciałbym coś osiągnąć…
Choć nie jestem egoistą!

Skoro nie mam sprytu w rękach…
Ani w nogach… ani w głowie…
Daj mi szansę Panie Boże…
Może bym coś robił słowem!

Może mógłbym nim malować?…
W swoich wierszach… oczywiście…
To co żyje… to co kwitnie…
Kwiaty… trawę… słońce… liście…

Wielkie dzięki… mój Ty Panie…
Widzę… że wyrażasz zgodę…
Więc się cieszę… i przysięgam…
Że Cię nigdy nie zawiodę!

STYGMAT

Najważniejszą sprawą w życiu…
Nie dać się… zaszufladkować…
Bo gdy źle cię oszacują…
Długo będziesz z tym wojować!

Jest to nasza etykieta…
Zwana również naznaczeniem…
Choć zewnętrznie niewidoczna…
Stygmat jest upokorzeniem!

Nikt dziś piętna nie wypala…
Nikt nikogo nie znakuje…
Lecz ten znak jest w naszym sercu…
Gdzie przez lata pokutuje!

Wręcz czujemy całym sobą…
Obniżenie swej wartości…
Co skutkuje w nas mentalnie…
Wierząc w swoje przypadłości!

Co innego jest w religii…
Stygmat to po prostu rana…
Kto ją ma… nie cierpi wcale…
Wręcz przeciwnie… temu chwała!

O SZCZĘŚCIU

Chciałbym wspomnieć dziś o szczęściu…
Jako o pojęciu względnym…
Które… nie da się określić…
Brak po prostu w nim współrzędnych!

Szczęście ma rozpiętość skrzydeł…
Od kolibra… po kondora…
Nikt go dotąd nie opisał…
Namalować też nie zdołał!

Bowiem szczęście to emocje…
Odczuwane subiektywnie…
Jednym jest to miłość… praca…
Innym coś… co brzmi intymnie!

Bo kto nie zna tego słowa…
Nie jest pewnie całkiem zdrowy!
Mnie kochani szczęście sprzyja…
Budzę się wciąż… świtem nowym!

LUBIĘ! NIE LUBIĘ!

Muszę przyznać się wam szczerze…
Że nie zawsze lubię słońce…
Owszem lubię go w plenerze…
Nad jeziorem… lub na łące…

Tam najbardziej go doceniam…
W dni pochmurne je… omijam…
Tam bez słońca nie ma piękna…
Nawet żaby śpią gdzieś w trzcinach!

Tchnienie wiatru… zapach kwiatów…
Przy tym złote ciepło wkoło…
To namiastka… mego szczęścia…
Dla mej duszy jest wesoło!

Ale człowiek jest przewrotny…
Ja przynajmniej taki jestem…
I gdy słońca mam… po uszy…
To za deszczem wówczas tęsknię!

Może nie tak bezpośrednio…
By do skóry nie przemoknąć..
Lecz podziwiać lubię chmury…
Które się po niebie wloką!

Takie chwile też są piękne…
W naszym życiu wręcz… niezbędne…
Dają duszy spokój… ciszę…
Są radością! Żadnym błędem!

Wiesław Lickiewicz