Czekając
A jednak przyszedł.
Coś się musiało stać
Ktoś Go wołał.
Wojciech Kudyba
niech będzie pochwalony który idzie
po górach skacze przez pagórki
–
z wysoka zstępuje ze światła wschodzi
–
wśród szczytów chwyta mocno za rękę
przez Polski Grzebień przeprowadza
–
schodzi w doliny głaszcze lilie polne
piękniejsze niż Salomon w całej jego krasie
czesze palcami tysiące anemonów
goryczki goryczuszki kozłki skalnice
–
w głąb patrzy wiotką duszę kwiatu
przenika do szpiku do nerek do krwi
wytoczonej przelanej
–
a On ją pić daje kielich w dłonie bierze
wysoki jak Gerlach głęboki jak żłób