Czy są pory roku?

Wszystko już się pomieszało.
Nie ma zimy ani lata.
Jakby tego było mało…
Jesień już się z zimą brata.

W miejsce śniegu, mrozu, chłodów,
Jest wciąż ciepło, pada deszcz.
W mediach straszą klęską głodu
A ja swoje i tak wiem!

Wiem, że trochę to nie tak,
Bo inaczej kiedyś było.
Dziś prawdziwej zimy brak!
Zdrowiej pewnie by się żyło…

Teraz cztery pory roku
Mają tylko kalendarze.
Często do nich więc zaglądam
I o tamtych latach marzę.

***

Zimą, zimy brak

O tym wiemy i widzimy,
Że dziś zimą, nie ma zimy.
Cóż możemy zrobić zatem!
Może zima będzie latem?

Żartowali nawet w mediach,
Choć to farsa i komedia,
Że już w lesie rosną grzyby.
Później, że to tak na niby.

Zimą, zieleń nas zachwyca,
Choć do letniej jest różnica.
Słońce świeci też, jak latem,
Ale nie ma żadnych kwiatów.

A gdy szczęście wam dopisze,
Nawet boćka zobaczycie,
Jak po łące chodzi dumnie
I co chwilę trawę skubnie.

Te przykłady oraz inne,
To zjawiska zimą dziwne.
Ale prawda jest dziś taka:
Nie dziw nawet się z dziwaka!

***
Lewa noga

Dzisiaj wstałem lewą nogą,
Głowa boli i deszcz pada.
Gdzieś na polu, gwizdać mogę,
W domu jednak nie wypada.

Może inna jest przyczyna
Tego mego zachowania.
Może to księżyca wina?
Okna na noc nie zasłaniam!

Wytłumaczyć się nie mogę,
Nic mi jakoś nie pasuje…
Winię za to, lewą nogę,
Ona dziś mi wszystko psuje!

Ktoś powiedział, że to bzdura,
Że jest winna za to głowa.
Niech mnie lepiej ,,ktoś’’ nie wkurza,
Bo z nim krótka będzie mowa.

Po namyśle rezygnuję.
Nie zajmujcie się tą sprawą!
Za swój humor, dziś przepraszam!
Jutro wstanę nogą prawą.!

***
Pieniądz rządzi

Mówię wam jak na spowiedzi,
Nie masz kasy w domu siedź!
Nawet nikt ci „cześć” nie powie,
Gdy się o twej nędzy dowie.

Bierz się chłopie do roboty,
Bo popadniesz znów w kłopoty.
Już bogaci powiadają,
Że dziadostwa dosyć mają.

Teraz pieniądz rządzi światem.
Jest on sędzią, jest on katem.
Drzwi otwiera również wszystkie
I wykona każdą misję.

Za pieniądze ksiądz się modli,
Ludzie robią się też podli.
W grę tu wchodzi tylko cena.
Pieniądz naszą godność zmienia.

***
Historia jest fortuną?

Mój ty ptaku, mój sokole!
Ciągle zerkasz na Podole.
Tak, to były nasze ,,kresy’’,
Pamiętamy wciąż te czasy.

Odgaduję twoje myśli,
Wiemy skąd dziadowie przyszli.
Ten kierunek, to jest – wschód.
Tam pot został ich i trud.

Obok również jest Polesie,
Do którego serce rwie się.
Zwiemy je wciąż ,,naszą ziemią’’,
W niej przodkowie nasi ,,drzemią’’.

A ty, drogi mój sokole,
Zadbaj, żeby w domu, w szkole
Pamiętano o tym zawsze,
Gdy nad nami słońce zgaśnie.

Bo historia to fortuna,
Która też się kołem toczy.
Wierzę, że powrócą czasy,
Gdy to koło na wschód zboczy!

***
Czy jest gdzieś taka wieś?

Wyłaniają się z mgły dachy,
Czuję wiejskie też zapachy.
Lecz w przewadze są to dymy,
Z których cieszą się kominy.

Tu w tej sielskiej atmosferze,
Żyje się jak w innej erze.
Wkoło cisza, brak hałasu,
Nikt nie liczy też tu czasu.

Słoma z gontem, tu dachówką,
Ziemię kopie się sztychówką,
A za silnik, kierat służy,
W chacie za wsią baba wróży.

Krótko mówiąc, średniowiecze.
Życie wolno tu się wlecze,
Lecz to wcale mnie nie męczy,
Jestem za to Bogu wdzięczny.

Słychać też szczekanie psów
Przy wypasie stada krów.
Zarży czasem koń przy orce,
Prosząc o swą owsa porcję.

Krótko, zwarcie czy – treściwie,
Opisałem, jak wieś żyje?.
Czy jest jeszcze w kraju gdzieś,
Taka, jak ta moja wieś?

***
Modlitwa o karę

Dobry Panie, wybacz nam,
Wszystko to co było złem.
Już najwyższy nadszedł czas,
By odkupić błędy swe.

Tylko Tyś jest nieomylny.
Tylko Tyś jest dla nas wzorem.
Tylko Tyś jest miłosierny.
Tyś jest naszym promotorem.

Przysięgamy Ci poprawę!
Zło się więcej nie powtórzy!
Na pokutę daj nam karę,
Taką, by móc innym służyć!

***
Tak – to wiosna

Najdziwniejsza pora z pór,
Świadczy o niej psów skomlenie,
Na wsi raźniej pieje kur,
Dając znak, że niebo dnieje.

Kot nie miauczy ale płacze,
Wodząc wzrokiem za kotkami.
Gawron też inaczej kracze,
Wciąż wachlując się skrzydłami.

Jak nie wspomnieć tu o żabkach,
Które swoich panów noszą,
Ale czy to tak wypada?
Może tak się o nich troszczą?

Nosić panie, to rozumiem,
Lecz odwrotnie, tego nie.
Patrząc na to, serce kłuje,
Choć ze zdrowiem nie jest źle.

Świat na wiosnę dziwaczeje,
W tym zwierzęta jak i ludzie.
Później wszystko powszednieje,
Nie ma nikt do tego złudzeń!

***
Ptaki i gniazda

Przyleciały z innych krajów,
Aby zgodnie z obyczajem,
Uwić sobie nowe gniazdo,
Tak jak robią wiosną każdą.

Choć na przykład boćki białe,
Mają gniazda lata całe.
Czasem tylko coś poprawią,
Przetykając suchą trawą.

Gdy się zbliża miesiąc maj,
Będzie w nich już kilka jaj.
Wnet też młode się wyklują,
Czym cykl życia podsumują.

***

Prawie w piekle

Jest gorąco, czuję swąd,
Muszę jakoś uciec stąd.
Nie ma okna, ani drzwi,
Huczy w uszach, duszno mi.

Co mam zrobić Panie Boże,
Kto mi teraz pomóc może?
Wiem, to kara za me grzechy,
Za bluźnierstwa, za uciechy.

I za wszystkie moje kłamstwa,
Za mą krnąbrność, brak poddaństwa.
Nigdy w piekło nie wierzyłem,
Ale jest, bo tu wkroczyłem.

Nagle budzę się spocony,
Cały blady, wystraszony.
Wielkie szczęście, że to sen!
Dzięki Bogu, wstaje dzień!

***
Krótko o sobie

Gdy oglądam fotografię,
Nieraz wzruszyć się potrafię,
Widzę na niej swą twarz młodą,
Z oryginalną dość urodą.

Buzia na niej opalona,
Jeszcze nigdy nie golona.
Oczy piwne, usta spięte,
Brwi w łagodny łuk wygięte.

Widać też już rzadki wąs,
Który uśmiech zmienia w dąs.
Włosy ciemne, pokręcone,
Mam po ojcu dziedziczone.

Kiedy chłopcem byłem małym,
Uśmiechałem się nieśmiało.
Na tym zdjęciu jestem większy
I nad wyraz odważniejszy.

O czuprynę też swą dbałem
I dowody na to miałem.
Podobałem się dziewczynom,
Pewnie też za jej przyczyną.

Rosłem szybko, poważniałem.
Wzrostu ponad sześć stóp miałem.
Przy tym również dobrą wagę,
Swoją godność i powagę.

Tak przynajmniej myślę sobie,
Resztę inny niech dopowie.
Proszę tylko – obiektywnie,
Choć wiem, że to brzmi naiwnie!

Wiesław Lickiewicz