Z czym kojarzy nam się chrupanie? Oczywiście z jedzeniem. Jedzenie to uczta, w której istotną rolę odgrywają zmysły: smaku, węchu, wzroku. Okazuje się jednak, że zmysł słuchu odgrywa również istotną rolę.

rozsypane orzechy: nerkowca, włoskie, laskowe i migdały. Za nimi miseczka wypełniona orzechami

Co w takim razie jeść, by chrupać? Chrupiemy, czyli zjadamy: orzechy, marchewki, kalarepki, papryki, rzodkiewki, ogórki lub jabłka. Dostarczają nam one nie tylko błonnika, ale również wiele witamin i minerałów. Chrupiemy też chipsy, chociaż wiemy, że niekoniecznie są zdrowe, ale chrupanie ich staje się przyjemnością i sięgamy po nie od czasu do czasu. Małe dzieci przyzwyczajają się do chrupania, chrupiąc chrupki kukurydziane.

Z badań neuroantropologa Johna S. Allena wynika, że chrupiąca przekąska jest postrzegana przez nasz mózg jako świeża, czyli na pewno zdatna do spożycia. Nasi przodkowie siedząc przy ognisku opiekali kawałek mięsa. Jeśli ten kawałek mięsa po opieczeniu był jędrny i miał chrupiącą skórkę, nadawał się do jedzenia. W ten sposób nasi przodkowie rozpoznawali przydatność jedzenia do spożycia. Mózg przyzwyczaja się do dźwięku chrupania i tworzy tak zwane przyzwyczajenie sensoryczne, to znaczy że częściej sięgamy po to, co chrupie. 

Chrupanie wymaga jednak pewnych naszych predyspozycji, na przykład silnych mięśni żuchwy, mocnych zębów. Dlatego za chrupaniem nie przepadają dzieci i osoby starsze. Dla niektórych z nas chrupanie daje dodatkową przyjemność i dlatego chrupiemy! Chrupanie dodaje nam też wigoru, siły, energii i przebojowości. Chrupiemy, gdy oglądamy telewizję, chrupiemy w gronie przyjaciół albo chrupiemy, gdy jesteśmy otwarci na nowe smaki. Chrupiemy również wtedy, gdy chcemy odreagować stres. Według niektórych badaczy właśnie głośne gryzienie, miażdżenie pokarmu zębami, pozwala rozluźnić napięte mięśnie żuchwy, co rozładowuje stres. Sam dźwięk chrupania na niektórych z nas działa kojąco, co pozwala wyciszyć negatywne emocje. Już samo słowo „chrupanie” brzmi bardzo przyjemnie, a dania opisane w restauracyjnym menu jako chrupiące są zamawiane częściej. Tak pisał o tym słynny kucharz Mario Batali w „The Babbo Cookbook”: „Jedno słowo „chrupiące” sprzedaje więcej jedzenia niż mnóstwo przymiotników”.

A więc chrupmy: warzywa i owoce, sami lub z przyjaciółmi. Dla przyjemności bądź odreagowania stresu albo po prostu dla zdrowia.

Wiesława Szwed
Podlaska Redakcja Seniora Białystok