Obecna zima jaka jest, każdy widzi. Pogoda jest nieprzewidywalna. Dziś plucha, jutro może być słońce i mróz. Tak czy siak – zima to zima, a zwierzęta i ptaki borykają się z brakiem pożywienia. Zimą bardziej niż w innym czasie liczą na odruch ludzkich serc.
Szczerze mówiąc, do napisania niniejszego skłoniła mnie fotografia. Jedno zdjęcie pstryknięte przeze mnie na moim podwórku, pośród bloków mieszkalnych. Nie w tym roku wprawdzie, co jednak niczego nie zmienia. Już sama w sobie fotka jest jakaś przewrotna, niedorzeczna, przedstawiająca sytuację paradoksalną. W moim odczuciu jakby – poprzez swoją schizofreniczność – chciała wręcz zakpić z patrzącego na ten widok. Niestety, zdjęcie przedstawia realną rzeczywistość.

Oto gromadka głodnych gołębi z lubością pałaszuje jakiś pokarm, rozsypany przez życzliwych mieszkańców w stałym miejscu, na placyku pośród drzew. Tuż przed ucztującymi ptakami sroży się tablica z napisem: „Nie dokarmiać ptaków”. Spodziewam się, że ustawiono ją tutaj z woli urzędników spółdzielni mieszkaniowej. A do tego najpewniej podyktowane zostało jakąś skargą, donosem innych lokatorów do administracji. Tych, dla których ważniejsza jest czystość własnych parapetów czy poręczy. Ot, dwie strony tego samego problemu.
Kto ma rację? Rozstrzygnięcie nie jest wcale takie oczywiste. Z jednej strony gołębie to istoty żyjące, a więc potrzebujące. Muszą jeść i pić. A że są „niczyje”, wiele wrażliwszych osób stara się im pomagać. Dokarmiane są wszędzie, zwłaszcza tam, gdzie gromadzą się w dużych stadach i gdzie przebywa sporo osób, na przykład w parkach, na miejskich placach, przy często odwiedzanych budynkach. Ruchliwe ptasie gromadki są obowiązkowym punktem zatrzymywania się dziadków z małymi wnuczętami podczas spacerów. Gołębie są na swój sposób urokliwe. Ja uwielbiam je obserwować. Pisałam już o tym w artykule Sejmik gołębi – Podlaski Senior.
Czy są uciążliwe? Na pewno też. Osobiście nie mam powodów do narzekań, bo mieszkam wysoko. Jednak i ja zaczęłam zauważać pojedyncze oznaki tego, że docierają już i na siódme piętro. Raz była zanieczyszczona moja barierka balkonowa, a innym parapet, a napotkałam ptasie odchody nawet na samym progu. Co do mnie – potrafię to przeżyć. Nie jestem aż tak wrażliwa, by samodzielnie nie pozbyć się zanieczyszczeń. Zawsze jednak wypada wsłuchać się i w racje tej drugiej strony. Mam więc świadomość, że częste naloty całych stadek na świeżo umyte okna i „zdobienie” przy okazji parapetów i szyb, na pewno nic są niczym przyjemnym.
A jak jest teraz na moim podwórku? Tabliczka zginęła nie wiedzieć kiedy. Jak się nagle pojawiła, tak i znikła. Nie dostrzegłam, ile czasu wytrwała. Ale patrzę ze zdumieniem, że i gołębie przylatują sporadycznie. Co może być przyczyną? Otóż kiedy tu zamieszkałam przed kilkoma laty, wszystkie piwniczne koty karmiła pewna staruszka. Mieszkańcy gremialnie znosili jej jadalne resztki. W stałym miejscu codziennie można też było zobaczyć reklamówki z pieczywem dla gołębi. Pani była przez wszystkich nazywana „kociarą”, ale cieszyła się dość powszechną estymą. Miałam okazję rozmawiać z nią kilka razy, kiedy przycupnęła przy mnie na ławeczce, rzucając ptakom kęsy pieczywa. Okazało się, że to bardzo mądra i zaradna kobieta. Jednak ze trzy lata temu przestała dokarmiać koty, a od niedawna – również gołębie nie mają w niej swojej żywicielki. Ta kobieta to osoba w wieku koło dziewięćdziesiątki. W swoim długim i bogatym w różne zdarzenia życiu zrobiła i tak o wiele więcej niż musiała. Zapewne nie ma już sił. Mam nadzieję, że u niej wszystko w porządku. Na pewno żyje, bo o jej odejściu byłoby głośno. Albo po prostu zamieszkała u syna, który podobno od dawna na to nalegał. Chciał mieć matkę przy sobie, by przyjeżdżać do niej codziennie, ponieważ już nie ze wszystkim sobie radziła. I tak można wyjaśnić zagadkę prawie całkowitego zniknięcia naszych osiedlowych gołębi. Nie znalazł się następca, który by z równym oddanie dbał o ptaki. A niektórzy są zapewne ukontentowani takim obrotem sprawy.
Ale pytanie: dokarmiać czy nie dokarmiać? przynajmniej dla mnie pozostaje nadal kwestią otwartą. Może ktoś z czytelników ma jednoznaczny pogląd na tę sprawę?
fot. Jadwiga Zgliszewska
Jadwiga Zgliszewska
Podlaska Redakcja Seniora Białystok