Grudniowy deszcz

Słysząc, jak po oknach tłucze deszcz grudniowy,
Przemęczona światem drzemię po dniach całych,
Otulam się ciszą sielsko welurową
I o słońcu marzę, ciepła wciąż zgłodniała.

Zimy jeszcze nie ma, nie żądam więc śniegu,
Chociaż wczoraj padał, pokrywając drzewa,
Dzisiaj po nim nie ma najlżejszego śladu,
Ja w senności tonę i bez przerwy ziewam.

Teraz za mgłą tęsknię  i za lekkim mrozem,
Który nocą przyjdzie, by w lód zmienić mżawkę,
Srebrną szadzią błyśnie, gdy oczy otworzę,
Rankowi ją rzuci,  jak szklaną zabawkę.

Tysiącem igiełek rozszczepioną tęczą,
Rozbłyśnie świat wtedy, w słońcu rozjarzony,
Oczy będę mrużyć, gdy się światłem zmęczą,
A senność? Przepadnie, lśnieniem odurzona…

Jolanta Maria Dzienis
Podlaska Redakcja Seniora Białystok