GRZYBOBRANIE

Wyraz ten jest rzeczownikiem…
Coś jak… skocz do sklepu po nie…
Grzybów w lesie… jak wieść niesie…
Jest po dziurki w nosie… panie!

Mam na myśli te jadalne…
Od prawdziwków po… opieńki!
Oczywiście… czas tu rządzi…
Jemu za to… wielkie dzięki!

W maju smardze… w czerwcu kurki…
Latem rośnie to… co chcesz…
Tylko musisz bracie wiedzieć…
To, że grzyby wielbią deszcze!

A do tego ciepłe noce…
Ciepłe… mgliste i bezwietrzne…
Jeśli wiesz już o czym piszę…
Rankiem w lesie bądź koniecznie!

Zapach grzybów… tych z patelni…
Przyrządzonych na bogato…
Dziś zagościł w mym mieszkaniu…
Kocham cię mój lesie za to!

IDĘ

Młode lata coraz dalej…
Ale do nich… wracam myślą…
Wówczas patrzę w tamtą stronę…
W tamtą stronę…  gdzie pod wiśnią…

… Która teraz przygarbiona…
Z uschniętymi gałązkami…
Jeszcze żyje… jeszcze dyszy…
Jeszcze szczyci się wiśniami…

Choć co prawda… jest ich kilka…
Lecz są pięknie wybarwione…
A jej listki z owocami…
Tworzą wianek…  czy koronę?

Nie chcę wnikać dziś w szczegóły…
Bo i po co… mam się dręczyć?
Serce przecież… też już nie to…
A myślenie równie… meczy!

Idę sobie więc przed siebie…
Drogą, którą sam stworzyłem…
Lecz… czasami się obejrzę…
Czy niczego… nie zgubiłem?

ŻYCIE TO RZEKA

Strużką… z ziemi wypływa…
By wnet się w potok zamienić!
Czym różni się więc nasze życie…
Od źródeł, potoków, strumieni?

Na rozum mój prosty… bo chłopski…
Nie różni się niczym w ogóle!
Bo każde życie… to strumień…
Który nie płynie pod górę!

Zgodnie z prawem natury…
Płynie do dołu… do ujścia!
Często też zmienia się w rzekę…
Szeroką… wprost nie do przejścia!

Czyż z życiem nie jest tak samo…
Jak z wodą płynącą korytem?
Stany krytyczne bywają…
Powodzie są tego… wynikiem!

Życie to rzeka… i tyle!
Nikt mej opinii nie zmieni!
Choć rzeka… ujście ma w morzu!
A życie… w boskiej przestrzeni!

SMUTNE BARWY JESIENI

Czy opisał ktoś kolory…
Które jesień nam serwuje?
Wiem, że wielu próbowało…
Lecz czy jeszcze ktoś próbuje?

Barwy wiosny są wesołe…
Lekkie jak… motyle w locie…
Których skrzydła… jak puch lekkie…
Kąpią się w słonecznym złocie!

Lecz powracam do tematu…
Do wypranych barw jesiennych…
Z nich kolory… deszcz wypłukał…
Zostawiając… obraz senny!

Senny czyli…  byle jaki…
Taki co to… nie zachwyca!
Jednym słowem… żaden obraz…
Tylko w ramach… piaskownica!

Zieleń jakaś wypłowiała…
A drzew szarość wręcz… przytłacza…
Lecz na szczęście… śnieguliczka…
Owocami mrok rozprasza!

Jesień jest ponurą panną…
Choć bogatą! Nie zaprzeczam!
Ale ja… uwielbiam wiosnę…
Zieleń traw jej… barwę kwiecia…

JESIENNY NASTRÓJ

Wiem, że jesień ma swe prawa…
Tak jak każda pora roku…
Tylko po cóż… dzień nam skraca…
Po cóż jej tak dużo… mroku!

Ranek chłodny… wieczór długi…
Słońce też już jakieś inne!
Jestem jakiś rozżalony…
Czuję się też jakoś… dziwnie!

Nie chcę w czambuł krytykować…
Bo zalety… też ma jesień!
Lecz to pisząc… mrużę oko…
Mam na myśli miesiąc… wrzesień!

A o chmurach… nie wspominam…
Bo te wiszą tuż nad głową…
O! Nawet padać… deszcz zaczyna!
I już pada… nawet zdrowo!

Może w lesie będą grzyby?
Ale z nimi jak z loterią…
To za sucho… to za mokro…
Piszę o tym… całkiem serio!

Może jestem roszczeniowy…
I się czepiam… Bóg wie czego?
Pewnie wielu z was… tak myśli…
Macie prawo… nic w tym złego!

Całość więc reasumując…
Każda jesień jest do… d..y!
Bo… zwiastuje koniec czegoś…
Pewnie wiesz! Nie jesteś głupi!

ARONIA – MOJA APTEKA

Od Florydy po Funlandię…
Hen… w dalekiej Ameryce…
Rośnie dziko… pewien krzew…
Który nam… ratuje życie!

Dziś już znamy tę roślinę…
Jej owoce są… apteką!
Śmiało więc z radości… krzyknę!
Tyś aronio jest… Eureką!

Potas, wapń, żelazo, magnez…
O fosforze również wspomnę…
Ten pierwiastek w parze z jodem…
Ma znaczenie wręcz… ogromne!

Moi drodzy… o aronii…
Piszę bo… napisać muszę…
Jej owoce choć są  cierpkie…
Mają w sobie zdrową duszę!

Duszą tą są… witaminy…
… I garbniki i… pektyny…
Oraz wiele innych związków…
Których znać już nie musimy!

Dżemy, soki, konfitury…
To lekarstwa ponad… wszystko!
Ja ten skarb mam w swym… ogrodzie…
Kłaniam ci się krzewie… nisko!

NIE CHCĘ ŹLE

Nie chcę o niej czytać… pisać…
Nie chcę o niej nawet słyszeć!
Ale was to nie dotyczy…
Mówcie o niej… tylko ciszej!

Wcale nie chcę jej źle życzyć!
Jest po prostu porą roku…
A przyczyny mam ku temu…
Lecz zostawię je dziś z boku!

Pewnie wiecie o co chodzi…
Jeśli nie… to wam przypomnę!
Jesień jest etapem życia…
Które również… tętni we mnie!

Słowo ,,również’’… choć brzmi nieźle…
W moim życiu nic nie zmienia!
Po jesieni jest już… zima…
Którą ja zwę… smugą cienia!

Wiesław Lickiewicz