W pociągu jak…

Kiedy jadę pociągiem…
Czuję się jak w starym kinie…
Bo obraz, który oglądam,
Z dobrej jakości nie słynie…

To zadrży, to coś go zasłoni…
By błysnąć po chwili jaśniej…
To znowu w tunel wjedziemy…
A te zawsze są na trasie.

Ale to mi nie przeszkadza…
Bo podróż to też nauka…
Ktoś otwiera drzwi , zamyka…
Ale nikt do nich nie puka…

Za to siedzę wygodnie…
Miękka poduszka pod głową.
Film krajoznawczy za szybą…
Ale jest gorzej… z rozmową.

Bo pociąg jadąc po torach…
To szemrze, to dudni, to szumi…
I tylko głośna rozmowa,
Może te dźwięki przytłumić.

Z różnego pieca chleb jadłem,
Watę do uszu więc wkładam…
I patrzę w… okno jak w ekran…
Teraz… mogą już gadać…

Pociąg po szynach się toczy.
Drogi ubywa, czas płynie…
Po prostu żyć, nie umierać…
Bo jadąc, jestem też w kinie…

Zapamiętaj

Nie odcinaj gałęzi od drzewa…
Jeśli chcesz, aby rosło…
Bo ptaki przestaną ci śpiewać
I liści nie ujrzysz już wiosną.

Gałęzie porąbiesz i spalisz…
Wiatr suche liście rozniesie…
A drzewo choć ma korzenie…
Rozstania z nimi nie zniesie.

Nie odcinaj skrzydeł ptakowi…
Kiedy chcesz mieć kilka piór!
Niewiele są one warte…
A jemu… zadajesz ból!

Choć jego skrzydła i pióra
To nie to samo co serce…
Ale za sprawą natury…
Nie będzie on fruwał już więcej.

Tych prostych życiowych przykładów…
Tłumaczyć mi wprost… nie wypada!
Bo kto nie zrozumiał, choć czytał…
To jego… wyłącznie już sprawa!

Czy to czort?

Mówię wam jak na spowiedzi,
Że czort jakiś we mnie siedzi.
Bo jak robię coś… to źle!
Choć wiem dobrze, że to grzech…

A intencję mam szlachetną.
Chcę pomagać, chcę pracować…
Lecz to zło co we mnie siedzi,
Ciągle tylko mi przeszkadza…

Nawet gdy się ktoś zlituje
I da mi zarobić trochę…
Na mur beton coś popsuję,
Tak, by z tego mieć radochę.

Tak to czort, bo cóż innego…
Może w głowie mieć ten chłopak?
Dookoła mówią ludzie…
Bo któż robi wciąż na opak?

A ja, biedny sfrustrowany,
Przez to, że się ze mnie drwi…
Co mam zrobić wreszcie z sobą?
Jak mam żyć? Powiedzcie mi!

W odpowiedzi na pytanie,
To i inne zresztą też…
Każdy puka palcem w głowę…
A ja dobrze znam ten gest…

Co z duszą?

Jestem zwykłym prostym chłopem,
Więc zrozumieć wciąż nie mogę…
Co z mą duszą będzie potem…
Gdy pokonam życia drogę?

Niby księża wszystko wiedzą…
Lecz ja wiem, że nie ,,sowsiem’’,
Bo gdy ich o duszę pytam…
Powiadają jednym tchem…

– Ciało w ziemi, dusza w Raju!
– Ciało to fizyczny ciężar!
Ja im na to…- baju, baju…
Kłamstwo… prawdą się zwycięża!

Jestem prostym, zwykłym chłopem…
I wam powiem to co wiem!
To co z nami będzie ,,potem ‘…
Jest po prostu wiecznym snem!

Poszedłbym…

Poszedłbym za Tobą do piekła.
Poszedłbym na koniec świata…
Tylko nie bądź na mnie wściekła,
Nie mów, że za Tobą latam!

To nie ja, lecz moje serce…
To nie ja, lecz moja dusza!
A ta para konsekwentnie
Do kochania ciebie zmusza!

Co mam zrobić poradź mi…
Co mam zrobić do chol**y…
Wiem, że pośpiech jest czymś złym…
A ja chcę być z Tobą szczery!

Może Ty mnie prowokujesz…
By się później ze mnie śmiać?
Może jakiś podstęp knujesz
I z rękawa kartą grasz…

Na odpowiedź będę czekał…
Oczywiście niecierpliwie…
Tylko proszę Cię nie zwlekaj!
Czas nie stoi, czas wciąż płynie…

Wiesław Lickiewicz