foto: pixabay.com

_
Jak w tańcu

Ukłonić się najpierw. Ukłony są w cenie!
Nieważne, czy będzie to szczere skinienie,
czy też czołobitne i służalcze dygi –
dziś trudno odróżnić jest takt od intrygi.

A potem już taniec, co zowie się życiem.
Taniec z figurami, pląsany w zachwycie.
Z radością czy bólem (gdy odcisk na pięcie),
jednako szalony, tańczony zawzięcie.

Czy walczyk sunący, czy lekka poleczka:
wywinąć się, schylić, podreptać chwileczkę;
cofnięcie i unik, odwrócenie tyłem.
I w tańcu, i w życiu – niestety – tak bywa.

Wnet marsza zagrają. Ustawia się szereg
ochotnych i kornie gotowych tancerek.
Tancerzy też wielu stojących na baczność,
gdy znika kurtyna i wszyscy nań patrzą.

Choć tango dostojne o sztuczność przyprawia,
zaproszeń do tanga się wszak nie odmawia.
Więc godnie się płynie, choć z potem na czole,
z obawy i troski o… aureole!

Trzęsące się cienie w szalonych obrotach:
przysiady, podskoki, upadki i wzloty.
Ognisty piruet – raz w lewo, raz w prawo…
Więc życie to taniec? To tylko zabawa?

Czas parkiet opuścić, dać chwilę wytchnienia.
Odpoczynek szansą do uświadomienia,
jak pokraczne są te błazeńskie podrygi.
Co życie – nie taniec. Przestańmy je mylić!

Jadwiga Zgliszewska
Podlaska Redakcja Seniora Białystok