fot. Teresa Rafałowska

_
Odeszło już lato. W tym roku deszczowe i wietrzne. Ostatniego dnia też nie popisało się pogodą. Za to pierwszy tydzień jesieni był słoneczny i ciepły. Znowu można było wyjąć z szafy letnie ubrania, Pojawili się rowerzyści, można było spotkać ludzi spacerujących po parku. Jest takie powiedzenie, że październikowe dni mogą być podobne do ostatniego tygodnia lata. Czy to się w tym roku sprawdzi? Oby nie. Na przyjście jesieni nie czekamy tak, jak na nadejście wiosny. Ale jesień również ma swoje walory. Piękno tej pory roku dostrzegają zwłaszcza poeci i  słowami malują je w swoich wierszach.

Okruchy lata

Kiedy wrzesień przez ramię zerka,
Na słońce, co blednie cichutko,
Wyjmuję pamięci puzderko,
Na przekór jesiennym smutkom…

Zamknę w nim lata okruchy,
Wcześniej, nim jesień nadpłynie
W porywach wiatru i pluchy,
Osłonię od dżdżystej kurtyny…

Dmuchawce schowam puszyste,
Kolory z zaklętej polany,
Pryzmaty powietrza przejrzyste,
Poziomki mgłami zalane…

Zapachy żywiczno-ziołowe,
Smak nocy, w którą się wgryziesz,
Brzęk osy i szyszki sosnowe,
Muszę się śpieszyć, chłód idzie…

Nim zadrżę w twoich ramionach,
Głos jeszcze dołożę kukułki
I piórko z jaskółki ogona
Do malachitowej pamięci szkatułki…

W hamaku

W hamaku się bujam, w hamaku sznurkowym,
Kołyszę się lekko, bez zawrotów głowy.

I w lewo i w prawo, i w prawo i w lewo,
Wiatr wichrzy mi włosy i tarmosi drzewa.

Szpaki czereśniowe zadziwione wielce,
Patrzą, jak żegluję w plecionej muszelce.

Obłoki na niebie, ciężko ołowiowe,
Prześwietlone słońcem, błyszczą oranżowo.

Astry na rabatach, w kolorach wrześniowych,
Pachną na wyścigi z fioletem wrzosowym.

I nie ma nic więcej w jesiennej przestrzeni,
Tylko hamak w locie i…  moje marzenia…

Skarby jesieni

Miedź ze złotem w słońcu płonie,
Schwyć je zręcznie w chciwe dłonie,
Zanurz się w ochry odcieniach,
I nadzieję w pewność zmieniaj.

Płowe złoto błyska wszędzie,
Rozsypanych w krąg żołędzi,
Zbierz okruchów jak najwięcej,
Frunąc w marzenia dziecięce.

Popatrz na bogactwo liści,
Niech ci się dziś nocą przyśni,
Jak się jarzą, jak się mienią,
Skarby złocistej jesieni…

Zamieszkać w tęczy

I dżdżysto, i mglisto, ponuro i sennie,
Próbuję nie zasnąć z tykaniem zegara,
Utknęłam w marazmie, zastygłam jesiennie,
Czasami potrzebna chwila taka szara…

Potrzebna na moment, na chwilę, na mgnienie,
By natchnąć spokojem i zaraz odpłynąć,
A potem przywrócić marzenia jesienne,
Przypomnieć, że zawsze jest pora na miłość…

Kiedy zaś nie mija, gdy trwa wciąż niezmiennie,
Trzeba jej w tym pomóc, za to sercem ręczę,
Jak? To takie proste, są sztuczki jesienne,
Żeby na żądanie wyczarować tęczę…

Zawieszę pryzmaty, cacka przyokienne,
Złapią połysk słońca w rzeźbione kryształy
I zamienią szarość w kolory jesienne,
Zaleją barwami i światłem  świat cały…  

Wiersze wybrałam z tomiku “Z zaczarowanej polany” Jolanty Marii Dzienis, mojej redakcyjnej koleżanki.  

Inicjatywa wydawnicza i redakcja:
Barbara i Adam Podgórscy  
Ruda Śląska 2016

I jak tu nie kochać jesieni!

 

Teresa Rafałowska
Podlaska Redakcja Seniora Białystok

 

fot. Teresa Rafałowska