
_
Odeszło już lato. W tym roku deszczowe i wietrzne. Ostatniego dnia też nie popisało się pogodą. Za to pierwszy tydzień jesieni był słoneczny i ciepły. Znowu można było wyjąć z szafy letnie ubrania, Pojawili się rowerzyści, można było spotkać ludzi spacerujących po parku. Jest takie powiedzenie, że październikowe dni mogą być podobne do ostatniego tygodnia lata. Czy to się w tym roku sprawdzi? Oby nie. Na przyjście jesieni nie czekamy tak, jak na nadejście wiosny. Ale jesień również ma swoje walory. Piękno tej pory roku dostrzegają zwłaszcza poeci i słowami malują je w swoich wierszach.
Okruchy lata
Kiedy wrzesień przez ramię zerka,
Na słońce, co blednie cichutko,
Wyjmuję pamięci puzderko,
Na przekór jesiennym smutkom…
Zamknę w nim lata okruchy,
Wcześniej, nim jesień nadpłynie
W porywach wiatru i pluchy,
Osłonię od dżdżystej kurtyny…
Dmuchawce schowam puszyste,
Kolory z zaklętej polany,
Pryzmaty powietrza przejrzyste,
Poziomki mgłami zalane…
Zapachy żywiczno-ziołowe,
Smak nocy, w którą się wgryziesz,
Brzęk osy i szyszki sosnowe,
Muszę się śpieszyć, chłód idzie…
Nim zadrżę w twoich ramionach,
Głos jeszcze dołożę kukułki
I piórko z jaskółki ogona
Do malachitowej pamięci szkatułki…
W hamaku
W hamaku się bujam, w hamaku sznurkowym,
Kołyszę się lekko, bez zawrotów głowy.
I w lewo i w prawo, i w prawo i w lewo,
Wiatr wichrzy mi włosy i tarmosi drzewa.
Szpaki czereśniowe zadziwione wielce,
Patrzą, jak żegluję w plecionej muszelce.
Obłoki na niebie, ciężko ołowiowe,
Prześwietlone słońcem, błyszczą oranżowo.
Astry na rabatach, w kolorach wrześniowych,
Pachną na wyścigi z fioletem wrzosowym.
I nie ma nic więcej w jesiennej przestrzeni,
Tylko hamak w locie i… moje marzenia…
Skarby jesieni
Miedź ze złotem w słońcu płonie,
Schwyć je zręcznie w chciwe dłonie,
Zanurz się w ochry odcieniach,
I nadzieję w pewność zmieniaj.
Płowe złoto błyska wszędzie,
Rozsypanych w krąg żołędzi,
Zbierz okruchów jak najwięcej,
Frunąc w marzenia dziecięce.
Popatrz na bogactwo liści,
Niech ci się dziś nocą przyśni,
Jak się jarzą, jak się mienią,
Skarby złocistej jesieni…
Zamieszkać w tęczy
I dżdżysto, i mglisto, ponuro i sennie,
Próbuję nie zasnąć z tykaniem zegara,
Utknęłam w marazmie, zastygłam jesiennie,
Czasami potrzebna chwila taka szara…
Potrzebna na moment, na chwilę, na mgnienie,
By natchnąć spokojem i zaraz odpłynąć,
A potem przywrócić marzenia jesienne,
Przypomnieć, że zawsze jest pora na miłość…
Kiedy zaś nie mija, gdy trwa wciąż niezmiennie,
Trzeba jej w tym pomóc, za to sercem ręczę,
Jak? To takie proste, są sztuczki jesienne,
Żeby na żądanie wyczarować tęczę…
Zawieszę pryzmaty, cacka przyokienne,
Złapią połysk słońca w rzeźbione kryształy
I zamienią szarość w kolory jesienne,
Zaleją barwami i światłem świat cały…
Wiersze wybrałam z tomiku “Z zaczarowanej polany” Jolanty Marii Dzienis, mojej redakcyjnej koleżanki.
Inicjatywa wydawnicza i redakcja:
Barbara i Adam Podgórscy
Ruda Śląska 2016
I jak tu nie kochać jesieni!
Teresa Rafałowska
Podlaska Redakcja Seniora Białystok
