_

I. O sobie

Nie jestem
wcale poetką
lecz czasem
wierszyk napiszę
bo jestem refleksyjna
i lubię
wsłuchać się
w ciszę…

Nie jestem
nauczycielką
już tylko
emerytką
lecz serce
u mnie wielkie
i kocham
dzieci wszystkie.

Nie jestem
astrologiem
ale uwielbiam
patrzeć w gwiazdy
spoglądam
w kosmogramy
nie robi tego
każdy.

Nie jestem
ezoteryczką
intryguje mnie to
co nieznane
i wiem
że iskierką boską
wszystko
jest powiązane.

Nie jestem
wcale młoda
ani zdrowa zupełnie
ale wrażliwość
i ciepło
na dobre
mieszkają we mnie.

Jestem żoną
i matką
synową
babcią
teściową
czy to
aby wystarczy
by czuć się
wartościową?

Jestem też
pyłkiem w Kosmosie
na pewno
dzieckiem Boga
resztę chyba
mam w…nosie
do Najwyższego
prowadzi
ma droga.

II. jesienna ja

odważnie
w oczy jesieni patrzę
ona mocno pochylona ku zimie
ja też już jesienne mam imię

wiek mój
dojrzałością pisany
cały w brązach
niby spadłe kasztany

drzewa
w porze jesieni
toną w rudych płomieniach
dopalając się uroczyście

ja
niby brzezina
spalam się zapominam
też gubię marzenia-liście

ciepłe
palety ogniste
symbolem przemijania
a moje oczy jesienne
ciągle
jakoś niezmiennie
od zawsze w kolorze kasztana

a także
płonące serce
wcale przemijać nie chce

zatem
kobiety jesienne
w górę serca wznieście…

wszystkie razem

III. dojrzałość

już zjawiła się
ta ruda
może najpiękniejsza
lśniąca
mieniąca kolorami
darująca promyki świetliste
tak niepowtarzalnie
drgające w płomieniach liści

przyniosła babie lato
oplatające krzaczki
przeźroczystymi nitkami
ciepło z powodu barw klimatu
opieńki skąpane w rosie
przystroiła wrzosów fioletami

wszędzie złoto i brązy
żółcie i zielenie
diamentowe rosy
i czerwień jarzębin

a nasze dojrzałe uśmiechy
posłane do słonka do rudych liści
ogniste i cynamonowe
jakieś tajemnicze
subtelne
czekoladowe
kawowe
odrobinkę… zmysłowe…

Bernadyna Łuczaj