JEZIORO  MARZEŃ

Zatopiony w swoich myślach…
Płynę po jeziorze Marzeń…
Płynę wciąż… swą starą łodzią…
Chybocącą się… od wrażeń!

Bez silnika i bez żagla…
Wiosła też się gdzieś podziały…
A mą łódkę niesterowną…
Bryza spycha wciąż na skały!

Wiatr przybiera znów na sile…
Niebo barwi się na granat…
A ja sam… bezradny w łajbie…
Patrzę w niebo… w stronę Pana…

Znam na pamięć pakiet modlitw…
Więc odmawiam je w pośpiechu…
I przysięgam w duszy skruchę…
I że nie popełnię… grzechu!

I niech ktoś mi dzisiaj powie…
Że to bzdura… i że kłamię…
Właśnie tam… w tragicznej chwili…
Ktoś wyciągnął do mnie ramię!

Teraz siedzę z głową w chmurach…
I rozmyślam o jeziorze…
O swej łodzi roztrzaskanej…
I o Tobie… mój Ty Boże!

NAMIASTKA WIOSNY?

Choć do wiosny jeszcze sporo…
Bo niedawno nastał luty…
Ale ja już… czuję wiosnę…
Mówię szczerze… bez obłudy!

W imię czego miałbym kłamać?
Dwulicowców sam nie znoszę…
Zawsze piszę to… co czuję…
Dziś ją czuję właśnie… nosem!

Nie wiem jak to mam opisać?
Ni aromat to… ni zapach…
A na nieżyt… mego nosa…
Lekarz stwierdził… sienny katar!

Ściślej mówiąc… to alergia…
Za przyczyną drzew kwitnących…
Których pyłki… uczulają…
O czym dobrze wie… piszący!

Krótko mówiąc… powiew wiosny…
Jest widoczny już… z daleka…
Nos czerwony… oczy pieką…
Lecz ja za  nią tęskniąc… czekam!

TWE OCZY…

Gdy patrzę w Twe oczy  niebieskie…
A  czynię to z wielką rozkoszą…
Zawsze w nich widzę iskierkę…
Która napawa mnie mocą!

Mocą miłości do Ciebie…
Czystej jak woda źródlana…
Którą… pragnienie swe gaszę…
Patrząc w Twe oczy… kochana!

Często też widzę w nich kwiaty…
Kwiaty niebieskie łąkowe…
Kwiaty kąpiące się w rosie…
W rosie wiosennej… majowej!

Twe oczy jak chabry niebieskie…
Jak leśne przylaszczki na wiosnę…
Są cudną ozdobą Twej twarzy…
O czym oświadczam z radością!

Niebieskość… to także szlachetność…
To bicie serca… to tętno…
To też życzliwość… to mądrość…
Twe oczy to miłość i piękno!

ZAPUSTY

Oj zapusty! Oj zapusty!
Gra kapela disco polo…
Szloch organów elektrycznych…
Współgra z jękiem gitar solo!

Rytm perkusja dzierży w ryzach…
Całość brzmi więc… wyśmienicie…
Na parkiecie tłum faluje…
Szumi w głowie… kocham życie!

Po wczorajszym tłustym czwartku…
Taniec jest dziś jak… lekarstwo…
Wnet pozbędę się kalorii…
Zgromadzonych przez obżarstwo!

Po faworkach i po pączkach…
Pozostaną wnet… wspomnienia…
Kończy się czas karnawału…
Więc i my zmieniamy temat!

Wkrótce Środa Popielcowa…
Po niej dni… Wielkiego Postu…
Ale dzisiaj… tańczmy żwawo…
Dziś zapusty są… po prostu!

WĄTPLIOWOŚĆ

Coś się  we mnie dziać zaczyna…
Mówiąc ściślej… w mojej głowie…
W niej to bowiem… nowych myśli…
Jest po prostu… całe mrowie.

Kłębią się jak żmije w gnieździe…
Przy tym syczą… aż mózg pęka…
Przestań wierzyć w Pana Boga!
Przestań modlić się… i klękać!

Nie spoglądam już pod nogi…
Patrząc wyżej… widzę więcej…
Lecz wciąż proszę Ciebie Panie…
Powróć do nas… jak najprędzej!

Bo zaczynam… wątpić w Ciebie…
Prawdę mówiąc… nie ja jeden!
Wspomóż proszę… Ukrainę…
Niechaj wraca dzicz… do siebie!

Ruska dzicz… to zwykła ,,swołocz’’…
Brak w nich wszelkich ludzkich cech!
To zwierzęta…  rodem z piekła…
Oby każdy z nich… dziś zdechł!

Charków… Bucza czy Mariupol…
To nie miasta… to cmentarze…
Tam wśród krzyży… patrzą w niebo…
Zapłakanych matek… twarze!

Wiesław Lickiewicz