Józefa Drozdowska
***

Z uszu moich kotów
gdy głaszczę je nocą
sypią się iskry
A może to przycupnęły za ich uszami
gwiazdy bym więcej nieba mogła posiąść
Jak ich nie kochać
i jak ich nie głaskać?
To nic że opalają mi palce u dłoni
człowiek nie może przecież
pozostać nocą samotny
Sny nie dałyby usnąć szczęśliwie
jedno serce ̶ to takie niekompletne
takie nieprawdziwe
–
5.06.2011(noc)
***

Złote oczy mojego kota
przecinkami brązu przetykane
niby skrawek jakiegoś gobelinu
niby metafora od słońca oderwana
W tej kresce dal nieprzebyta
sny które pierzchły i nie chcą powracać
Staję w niej zalękniona
i miłością niespodziewaną zażenowana
Co by było a co nie będzie
śniedź pokryje łyżeczki
a dzwonienie o wrąbek kubeczka
to dodatek zbyt poufały
–
Augustów, 30.09.2006
„Kot mył się w słońcu”*
Dedykuję Panu Wiesławowi Szumińskiemu

Pełen nocy i snu
w prześwietlonym słońcem oknie wyglądał
jak wiersz wydobyty z nagła i przedwcześnie
Rannym światłem goił
niestarte gumką ślady opornych słów
Łasił się do szyb cekinami kocich oczu
jakby prosząc świat o wybaczenie
nagłego zaistnienia
Zza szyby unosił się zapach cynamonu
a powietrze drżało
resztkami nocnych fantasmagorii
Świat o krok bliższy
był śmierci
–
*Cytat ze „Sklepów cynamonowych” Brunona Schulza
Jolanta Maria Dzienis
Kotek
Bawi się kotek złotą nitką,
Bądź mi nitko złotą rybką!
–
Pierwsze więc moje życzenie,
To mleko łechcące podniebienie.
–
Po drugie, to nie grzeszek,
Chcę myszek pełen mieszek!
–
A co będzie na trzecie?
To wiedzą nawet dzieci!
–
Oddanej i jurnej chcę Kocicy
I nocy z nią tyle, że nie zliczę…
–
A przy tym żadnych dziatek!
Dodaję na ostatek…
–
A gdy się zestarzeję?
O, to już inne dzieje…
Mój przyjaciel czarny kot
Dziś drogę przebiegł mi przyjaciel,
A może tylko jego cień,
Dlatego śmieje się, nie płaczę,
I tak przez cały, długi dzień.
–
Przyjaciel czarne ma futerko,
Szelmowski wzrok i łapki cztery,
Choć szczupły, wcale nie chucherko,
A przy tym hardo charakterny.
–
Gdy się o nogi me ociera,
Puszyście, tak jak w słońcu wiatr,
I mruczy słodko ten przechera,
Wiem, że zawojować mogę świat.
–
Nawet więc w piątek, trzynastego,
Gdy ludzie różne bajdy plotą,
Tulę sierściucha rozkosznego,
Krnąbrnie nie dbając wcale o to!
–
Katarzyna Grabowska
OKALECZONE
Kocie nieszczęście
jest ślepe
na jedno oko
chudziutkie
bez grama ciepłego tłuszczyku
pod mikrą sierścią
kocie nieszczęście
żebrze
o łyk mlecznej troski
o suchą karmę zauważenia
–
kocie nieszczęście
pozwoli
policzyć młode żeberka
twardego posłania
odważnie
bo nie ma domu
do stracenia
–
przyszło do ciebie
byś zmienił je
w prawdziwe szczęście
Z DESZCZU POD PAZUCHĘ
Kap kap
czy to łza
–
skąd że znowu
to smuteczek
taki mały
czarno-biały
zagubiony
przemoczony
smuteczek
–
ale ja mam ich już trzy
każdy z innej opowieści
każdy się w kieszeni zmieści
nie jest brzydki ani zły
ten jak dusza porzucona
mokry od pyszczka aż do ogona
nie jadł pewnie kilka dni
–
wpuść smuteczek
pod pazuchę
takie marne ciałko kruche
nakarm pusty wzdęty brzuszek
przytul
aby maluszek
nie wypuszczał szczęścia z łap
–
kap kap
kap
Krystyna Gudel
Spacer kotka Mateusza
Kotek Mateusz lubi spacery.
Ostatnio spotkał jeżyki cztery.
Chciał się pobawić, lecz te fukały,
choć i tak bawić się z kotkiem chciały.
Kotek zamiauczał: ,,Wrócę tu jeszcze”
i poszedł dalej. A tam dwa świerszcze
na parapecie się rozłożyły.
– O! Jaki widok pod oknem miły.
Skłonił się kotek, ogonkiem machnął
skręcił się w kłębek i smacznie zasnął.
Śnił mu się tygrys jak bela wielki,
dziewięć dzięciołów i dwa wróbelki.
– Jak dużo zwierząt! – zliczyć nie może.
Już się pogubił. Kto mu pomoże?
– Ja ci pomogę zliczyć zwierzaki,
wszak to rachunek nie byle jaki –
czyjś głos kotkowi z pomocą służy.
To kaczka drepcze wokół kałuży.
Kotek się cieszy ze snu zbudzony.
Trudny rachunek już policzony.
– Dziękuję, kaczko, za pomoc wielką.
Możesz być moją nauczycielką. –
I od tej pory kotek z kaczuszką
często wędrują tą samą dróżką.
Kobieta z kotem
Józi i Maurycemu
kobieta w kwiecistej sukience ceruje
szramę z dokładnością maszyny do szycia
tworzy ścieg jak najbardziej doskonały
niczym nicią babiego lata łączy brzegi bieli
–
jej Maurycy nie wiedział że tej
tkaniny nie wolno dotykać
a tym bardziej wbijać pazury
–
biel musi być biała a czerwień
czerwona bez skaz i zadrapań
–
kobieta z powagą rozmawia z kotem
musi on wiedzieć że Kasztanowa
stroi się w biel i czerwień tak jak
inne ulice Augustowa
Janina Jakoniuk
Anegdoty o kotach
chodź Koteczku
na kolana
będę pieścił cię do rana
za uszkami
i po brzuszku
lubię mieć Kociaka
w łóżku
***
Komu przyszła ochota
Wymyślać święto kota?
Koty to miłe zwierzęta.
Lecz żeby robić im święta?
***
Święto Kota
więc od rana
do sklepu pędzę zdyszana
po wątróbki i pasztety
bo Mruczek lubi niestety
co dzień dobre zjeść śniadanie
a potem śpi na tapczanie
trochę rybek trochę mleczka
to łakocie dla koteczka
–
dziś Dzień Kota
moi mili
szampanem byśmy wypili
pupila naszego zdrowie
lecz co on na to powie
–
kot nie czyniąc zachodu
wyskoczył do ogrodu
i po niedługim okresie
myszkę w pysku swoim niesie
chciał przy takim święcie
zrobić też dla nas przyjęcie
Urszula Krajewska-Szeligowska
A co chce rzec kot? (brachykolon-sonet-akrostych)
A co nam chce rzec kot w ten dzień,
Co by on od nas dziś mieć chciał?
On chce, byś mysz mu dał, by miał
Co jeść, by spać mógł, bo to leń!
–
Hej, kot, coś ty? Tyś zwierz na schwał!
Co ci się śni? Tyś kot jest zdrów!
Eh, nie bądź leń, wszak tyś brat lwów!
Raz daj znak, że ty lwią krew masz!
–
Zrób ruch, skocz wzwyż i w dal, no, wstań!
Ej, rzuć ten sen w dzień i ten piec!
Czy ci nie jest źle tak wciąż spać?
–
Kot wstał: Miau, miau, co tu by rzec?
Od dziś mam chęć też jak lew żyć!
Twój łup mieć chcę – jak lew łup lwic!
17.02.2021
O kocich wierszach
One brzmią miło w dni pogodne,
Kiedy rozgrzany kot je mruczy.
Opromienione słońcem, ciepłe,
Czule muskają kotki uszy.
I w tych chwilach, gdy mama-kotka
Czasem układa je kociętom,
Harcującym wokół niej słodko.
Wiersze brzmią w głosie jej tak miękko…
I w mróz, gdy od grzejnika kotek
Energię czerpiąc porą ranną
Rad, że nie musi marznąć, głosi
Swe wierszowane mormorando.
Zawsze są miłe wiersze kotów.
A muzyka? Nie, tylko nie to!
Cóż, nie śpiewaj, kocie! Bądź gotów
Hobbystycznie choć być poetą!
Koty z Prokocimia
W Prokocimiu najlepiej żyje się chyba wszystkim,
Dobrze wiedzą to ludzie, dobrze wiedzą zwierzęta,
Zwłaszcza koty. Każdemu kotu tutaj się ziści
Sen o miejscu tym, w którym człowiek zawsze pamięta
–
O tym, że świeże mleko kot tu zawsze dostanie,
Że się tutaj go mile po futerku podrapie,
Że wyborną tu karmę zawsze zje na śniadanie,
Że na miękkim fotelu często kotek tu chrapie,
–
A właściciel go trzyma na kolanach i słucha,
Jak kot mruczy mu do snu piosnki już od godziny,
A mruczenie tak miłe dla ludzkiego jest ucha,
Jakby kot opowiadał mu baśń z czarów krainy.
–
A dlaczego to koty mają tu przywileje?
Nie wiesz? Popatrz na nazwę tej dzielnicy: Pro-koci-m,
Chyba widzisz wyraźnie, że się kotom tu dzieje
Optymalnie, bo tutaj każdy ma być pro-kocim.
–
W Prokocimu pro-koci są dorośli i dzieci,
Nikt tu kotkom dokuczać nie ma prawa i basta,
Kiedy w marcu na kocią muzykę kotów zleci
Się choć cała gromada, nikt nie pędzi ich z miasta,
–
Nikt się skarżył nie będzie na ich kocie zaloty,
I nikt uszu nie zatka, każdy słucha muzyki
W tej pro-kociej dzielnicy. Wiedzą to wszystkie koty
I swój talent muzyczny prezentują. Bo z nikim
–
Nie jest tak dobrze śpiewać i grać na instrumentach,
Jak z pro-kocimskim widzem i słuchaczem, co wiernie
Słucha swojej orkiestry, jej melodie pamięta
I z koncertów jest kontent bez wyjątku niezmiernie.
–
A kot zawsze się pięknie swym pro-kocimskim fanom
Odwdzięczyć też potrafi. Bo czy ktoś tutaj słyszy,
Że choć późna już jesień i przymrozek jest rano,
To nie spotkasz tu nigdzie nawet i jednej myszy!
–
W tej pro-kociej dzielnicy powiedzenie: pies z kotem
Inne miewa znaczenie, niż to znajdziesz w słowniku,
Tutaj pies biega z kotem to raz w tę, to z powrotem,
Ale tylko się bawią, i nie słychać tu krzyku
–
Kota przerażonego, a pies nań też nie szczeka,
Przyjaźń wielka panuje, bo wśród psów tych pro-kocich
Jest najwięcej. A często piesek na kotka czeka,
By wyruszyć na spacer, razem zwiedzić Prokocim!
Irena Słomińska
Koty
Wychodzą z każdego zmierzchu. Gdy płoną latarnie.
I są to koty smutku – jego żywe ciepło.
Zwierzęta zawsze były potrzebne. Przełamujemy smutek,
gdy je chronimy – życie. Po trosze nasze własne.
Wychodzą z naszego mroku. I zapalają się latarnie.
–
Dzień przychodzi nieoczekiwanie. Codzienność, zwyczajność.
Samotna kobieta zapomina o makijażu, gdy musi
je nakarmić. Ot, obowiązek. Choć to tylko koty.
–
Czarna błyskawica przebiega drogę. Przesąd.
Bo koty, takie niezależne, niepodległe psują wszelki
zamiar co do celu naszych dróg. Doceńmy ich
mądrość. Miękkie, spolegliwe koty – starożytni bogowie,
zaklęci w skrawek futra.
–
Przecież to drapieżniki. Wiedzą o tym mysz, ptak.
Muszą zachować czujność. Uciekać. Ocalenie jest tuż
za rogiem. Rozumiemy to, gdy obserwujemy
instynkt – swój i kota.
–
Wychodzą z każdego zmierzchu. I zapalają latarnie.
–
Leonarda Szubzda
Koty na rysunkach wnucząt
jeden rudy
jak płomień zachodu słońca
w Nevadzie
–
drugi CHAT NOIR
niczym noc zawieszona nad Michigan
kiedy gwiazdy spadają
w przepaść jeziora
–
ich czujne łapy
ledwie dotykają ziemi
żeby nie strącić ciszy
–
przenikają ją jak anioły
na drugą stronę naszej samotności
–
mruczeniem wypełniają pustkę
–
Sokółka, 23 stycznia 2017
Jadwiga Zgliszewska
Kotki dwa
(historia całkiem prawdziwa)
–
Na parapecie zaokiennym
od strony kuchni
miejsce upodobały
dwa na wpół oswojone
kotki – szarobiały i bury
–
buraska to panienka
łaciaty – kawalerem
ale z tym incydentem
wpadli tylko raz jeden
–
łatek za kark fachowo
przycisnął był buraskę
i już zaczął nań wchodzić,
gdy ta prychnęła z wrzaskiem
–
sierść się w krąg posypała
oboje spadli jak wicher
– koteczka niedojrzała
kocurek chciałby… szybciej!
–
z jakiegoś są rodzeństwem
niewiadomego miotu
zostały dwa spośród czterech
inne zginęły po prostu
–
więc te przedwczesne amory
obawy duże niosą
że przedwiosenną porą
popełnią… kazirodztwo!
–
Kiedy tylko się ruszę
– już są obaj przy szybie
niemiłosiernie brudząc
bo łażą, łaszą się, liżą
polerując ogonem…
–
… wczoraj się tutaj wprowadził
ze swoją panią jej pies
– kotki siedzą za płotem
i tylko stroszą sierść
–
chyba już raczej nie będzie
parapetowych lokatorów
o czystość okien na święta
będę przynajmniej spokojna…
foto: pixabay.com