Anna Czartoszewska
Nie ma dwóch takich samych drzew

Nie ma dwóch takich samych drzew,
dwóch jednakich duszy zaszumień.
Każde drzewo inną nuci pieśń,
każde drzewo inną melodię umie.
–
Nie ma dwóch takich samych drzew,
dwóch jednakich pod korą pulsowań.
Każde drzewo inny rzuca cień,
każde drzewo co innego chce darować.
–
Nie ma dwóch takich samych drzew,
dwóch jednakich tajemnic w gałęziach.
Każde drzewo inny budzi sen,
każde drzewo inna wiąże wiatru przędza.
–
Nie ma dwóch takich samych drzew,
dwóch jednakich przebłysków w koronie.
Każde drzewo inaczej w słońcu bawi się,
każde drzewo inaczej w deszczu tonie.
–
Nie ma dwóch takich samych drzew,
dwóch jednakich liści, zmarszczek na czole.
Każde drzewo inny w słojach mieści świat,
każde drzewo jest inne, jak człowiek.
Ja jestem drzewo

Ja jestem drzewo,
co świat zasłania.
Stoję na drodze,
zajmuję miejsce.
Zginam się w nicość,
szumię ostatkiem.
Jesieni kłaniam się
tuż przed ścięciem.
–
Józefa Drozdowska
W Augustowskiej Puszczy*
Dla Eli i Stefana Gargałów

Dziewicza dziewanna kłania mi się w pas,
rozchodnik biegnie tuż przy mojej nodze,
nie boję się, chociażbym była w wielkiej trwodze.
Oczyszcza mnie z mych lęków i zwątpień ten oto las.
–
Z macierzanką, z poziomkami w oczach i we włosach
słucham śpiewu wilgi nawołującej na burzę,
nic to, że nogę skaleczyłam przed chwilą o dziką różę.
Kropla krwi dojrzeje marzeniem w jesiennych wrzosach.
–
sierpień 1993
–
* Rzeka Siloe, Białystok 1998
–
Jolanta Maria Dzienis
Zimowy las

Za progiem domku z piernika szumi bór prastary,
Dzisiaj pokryty śniegiem, w słońcu roziskrzonym,
Uginają się pod brzemieniem sosnowe konary,
Sypiąc przy wiatru podmuchach puch srebrem barwiony.
–
Cisza lasem kołysze, do snu zachęcając,
Drzewa drzemią posłusznie pod poszyciem białym,
Lecz zwierzyna nie śpi, właśnie przemknął zając,
I ptaki się w słońcu w głos rozświergotały.
–
Pod białonogą brzózką, co się w sosny wtula,
Dzięcioł szyszki rozrzucił, dziobem rozszczepione,
W rozwidleniu gałęzi sprytnie je ćwiartuje,
Później ciska na ziemię, nasion pozbawione.
–
Cierpkie, żywiczne owoce zielonych jałowców,
Jemiołuszki i rudziki zwabiły granatem,
Będą się nimi raczyć skrzydlaci wędrowcy,
Dopóki mroźna pora panuje nad światem.
–
Piękny jest las zimowy, w półśnie zatopiony,
Choć inni chcą go widzieć w wiosennej odsłonie,
Gdy wszystko wokół kwitnie, pachnąc jak szalone,
A on, wiosną czy zimą, jest troskliwym domem…
–
Urszula Krajewska-Szeligowska
Podlasia czar

Puszcza oczyma zerka żubra,
Obejmuje konarem drzew,
Daje życie miliardom stworzeń,
Leczy stresy, zabiera lęk,
–
A gdy zagłębisz się w jej wnętrze,
Siądź na zmurszałej sosny pniu
I słuchaj, jak głosem kukułki
Albo słowika śpiewa. Tu
–
Cuda świata w podlaskiej głuszy.
Zniewoliłby cię puszczy czar,
Ale ty nie widzisz, nie słyszysz.
Rajskiej plaży wybrałeś piach.
Do znękanych gór i lasów

W śmieciach tonące góry, brudne lasy!
Kiedy tak na was patrzę, dawne czasy
Wspominam, kiedyście urodę miały,
Gdy was turystów tłumy nie nękały.
–
Potem wczasowicz was zaatakował
I na przyrody łonie balangował,
Nieczuły na natury jęk i szlochy,
Straszył łosie i klępy, dziki, lochy,
–
Ognisko w lesie palił, rozpasany
Pił, jadł i deptał rośliny. Pijany
Krzyczał, napełniał hałasem las cichy,
Czuć było tam nierzadko woń marychy.
–
Wjeżdżał do lasu bmw czy fiatem,
Tam spędzał prawie każdy weekend latem.
W górach sweetfocie robił zaś na pokaz,
Dzikiej przyrody nieraz niszcząc okaz.
–
Dorośli, dzieci, nawet emeryci
Jako turyści strasznie nieobyci!
–
Wiesław Lickiewicz
Las to zdrowie

Pójdę na spacer do lasu.
Idź sobie,- pewnie powiecie.
Mam dosyć miejskiego hałasu.
Najgorsza to rzecz na tym świecie.
–
Idę powoli noga za nogą,
Chcę w leśną ciszę się wsłuchać.
W tak dla niektórych złowrogą,
Bo dla nich ta cisza jest głucha.
–
Stopy wgłębiają się w ściółkę.
Rozglądam się bacznie na boki.
A miękkie igliwie jak dywan,
Skutecznie tłumi me kroki.
–
Tylko od czasu do czasu,
Gałązki wyschnięte na kość,
Narobią trochę hałasu,
Jakby już miały mnie dość.
–
A ja całą piersią oddycham,
Wsłuchując się w leśną symfonię.
Zmęczone oczy przymykam
I dźwięki te chłonę, chłonę i chłonę.
–
Marek Mozyrski
Leśna wędrówka

Gdy życia męczą trudy, znoje
I masz wolnego trochę czasu,
To weź swe myśli, troski swoje
I pójdź do swego życia lasu.
–
Las Ciebie przyjmie i ochroni,
Od trosk wszelakich, niepokoju.
Las ci pokaże, jak na dłoni,
Jak żyć w harmonii i spokoju.
–
Spojrzysz na powalone drzewa,
Które choć padły, dają życie.
Usłyszysz, jak Twa dusza śpiewa,
Jak grzyb podnosi głowę skrycie.
–
Wsłuchasz się w ciszę krzyku lasu,
Wejdziesz na drzewo pochylone,
Zaczerpniesz oddech chwili czasu,
Odnajdziesz drogi pomylone.
–
Bez google kolorowych map,
Po ściółce swojej życia drogi,
Wśród mchu, paproci, śladów łap,
Dostrzeżesz, jak żeś jest ubogi.
–
I jak bogaty jest twój Las,
Jak wiele może też nam dać,
Ile nauczyć może nas?
Tylko czy my to chcemy brać?
–
13.03.2022
–
Joanna Pisarska
Przedpołudnie fauna

patrzysz pod światło przesączające się przez świerki
jak przez palce gdy próbują zatrzymać uciekający dzień
–
im mocniej chwytasz tym snop jaśniej świeci
–
nagle robi się cicho
słychać szelest ściółki pod stopami mrówek
las wchodzi w krwiobieg
–
nawet pachniesz inaczej
–
a słońce wciąż podnosi się
w twoich ramionach
–
Regina Świtoń
Puszczański poranek

Las się otwiera. W miękkich półmroku welonach
lśni kibić brzóz. Niczym panny alabastrowe
zielonym baldachimem osłaniają głowę
pokrzywy, co u bram wartę trzyma. W koronach
–
dębów wiatr, sygnaturką sójki wybudzony,
poranną dyrygenturą pozdrawia ciszę.
Porywa ptasie dialogi, jutrznią kołysze.
Płyną hymny ku niebu szczęściem ukwiecone.
–
Oko dnia przed kapliczką nadrzewną przystaje.
Wonnym opalem twarze Chrystusowe złoci.
Pośród królestwa jeżyn, bujnych traw, paproci,
–
mrówka trudem codziennym cześć Panu oddaje.
I wędrowiec, uwikłany w puszczańskie świty,
dziękczynnym zadumaniem rozsławia błękity.
–
Anna Małgorzata Więckowska
Nie tylko Świteź

Ktokolwiek będzie tu, w rajgrodzkiej stronie.
To przenigdy już nie zapomni o niej!
Tu jeziora otulone szalem lasów.
Drzemią cicho pomne biegu czasu.
–
I tragiczne też historii dzieje,
Kryją w sobie nasze piękne knieje.
Tu majestatyczne stoją dęby,
A ku górze pną się sosny i jarzęby
–
Kiedy w las zanurzysz się zielony,
Prędko staniesz wielce zadziwiony,
Zasłuchany w chór rozszczebiotany,
Radości pełen, cudnie rozśpiewany,
–
Złotym woalem otulony słońca,
Zmieniającym obraz ten bez końca!
Jeśli staniesz nad brzegiem jeziora,
W zachwyt wprawi cię zachodu pora.
–
Gdy pomarańczowa Gwiazdy kula,
Powolutku w wodną toń się wtula.
Wszystko ciepłem blasku obejmuje
I na dobranoc wędrowców całuje.
–
Jadwiga Zgliszewska
Przyszli ścinać las

… liście drzew drżały lękliwie
konary dygotały w bezsilnym gniewie
tylko pnie niewzruszone
z rezygnacją oddawały się na szafot
–
powalone kłody dogorywały powoli
osierocone kikuty płakały łzami żywicy
niedoszli skazańcy
wyciągali ramiona gałęzi
w daremnym błaganiu o litość
–
jęki bezdusznie mordowanych
skutecznie zagłuszał jazgot pił
i dziwna pewność katów-drwali
a także tych
co wyrok ten wydali…
***

Już nie tak samo ptak śpiewa
w burych przestworzach
zatrutych wyziewem
złych intencji człowieka
–
i nie tak szumią drzewa
w kniejach
gdy jak huragan
przemknęła ręka drwala
okrutny wyrok bez winy –
na śmierć za ilość…
–
już nie takie odgłosy
szemrzącego potoku
kiedy w swym biegu
nie rozbija się o kamienie
lecz unosi plastykowe butelki
jak wyrzut sumienia
–
już nie ma harmonii
i w sercu człowieka
gdy pozwala na nieład
samozwańczy pan ziemi
na którego czynach
tak haniebne plamy
że i nie wystarczy
wybielacz z reklamy
kolorowy pasek rozdzielający wiersze poszczególnych autorów – fot. pixabay.com – na tle nieba sylwetki zielonych drzew