Będąc uczennicą żagańskiego liceum chodziłam do szkoły przez park. Często spotykałam po drodze mojego pana od biologii i dalej kroczyliśmy razem. “Majster”- taką miał  ksywę, to był wspaniały nauczyciel, jestem mu wdzięczna za to, czego nauczyłam się na jego lekcjach i nie tylko. Nauka nie kończyła się bowiem w klasie szkolnej ale trwała na okrągło na wycieczkach do lasu, na biwakach, na obozach wędrownych po Bieszczadach. 

czosnaczek pospolity – Alliaria petiolata

Właśnie w drodze do szkoły z moim biologiem, uczyłam się nazw mijanych roślin, nie tylko polskich nazw, ale również nazw łacińskich.  Dzięki temu trafiwszy na studia biologiczne na uniwersytet we Wrocławiu, na pierwszym roku nie miałam co robić na zajęciach z botaniki, bo prawidłowe nazwy roślin, polskie i łacińskie były mi znane. Łacińskie nazwy roślin są  bardzo ciekawe np. niecierpek to Imapiens noli-tangere, co znaczy “nie dotykaj mnie”, bo owoce tej rośliny “strzelają” przy dotknięciu, stąd nazwa.  Tasznik pospolity to łacińskie Capsella bursa-pastoris – to po prostu “sakiewka pasterza”, którą przypominają owoce tej rośliny.

Pewnego razu idąc z panem profesorem parkową alejką rozpoznawałam kolejne, wskazane roślinki. W pewnym momencie, “Majster” podniósł jakiś listek i pyta mnie: “A co to jest?  odpowiedziałam -nie wiem, wzruszywszy ramionami. Zgnieć ten listek, rozetrzyj w palcach i powąchaj -powiedział. Tak też uczyniłam i poczułam delikatny zapach czosnku, ale to nie był czosnek pospolity ani czosnek niedźwiedzi, to była roślina dwuliścienna, której nie znałam. Okazało się, że to jest czosnaczek pospolity Alliaria petiolata.

Kilka dni temu wybrałam się do lasu nacieszyć oczy zielenią, pooddychać świeżym, leśnym powietrzem. Przyroda rozhulała się na dobre, kwitną niebieskie przylaszczki, żółte ziarnopłony, białe zawilce. Anemone nemorosa,  to zawilec gajowy, piękna nazwa, prawda?

Wśród zieleni zobaczyłam też, już kwitnący drobnymi, białymi kwiatkami- czosnaczek. Zebrałam mały bukiecik, a po powrocie do domu dodałam listki do pasty twarogowej. Twaróg- klinek rozgniotłam widelcem, dodałam jogurtu greckiego, pokrojone listki czosnaczku, sól, pieprz. Podałam tę pastę do pieczonych młodych ziemniaków. „Pyyyyszka” -mówiły moje córki, kiedy były dziećmi. Bardzo lubiły to danie, same chętnie je przygotowywały.

Ale wróćmy do  czosnaczku. Jego świeżych liści możemy używać nie tylko do sałatek i surówek ale także do koktajli, past, masła ziołowego, kanapek czy jajek. Posiekanymi -przyprawia się sosy, ziemniaki, zupy, jajecznicę czy dania z warzyw. Czosnaczek warto spożywać nie tylko ze względu na walory smakowe ale również cenne składniki. Zawiera on ogromne ilości witaminy C, żelazo, fosfor, wapń, olejki eteryczne oraz naturalny antybiotyk allicynę. Ten niepozorny chwast wiosną dostarczy nam wiele cennych enzymów i składników odżywczych.

pieczone ziemniaki z bukietem czosnaczku

Oto inne propozycje wykorzystania tej rośliny.

 Masełko z czosnaczkiem:100 g masła, 15 młodych listków czosnaczka, sól. Umyte listki drobno siekamy, ucieramy z miękkim masłem i odrobiną soli.  Masełko ma lekko czosnkowy, delikatny, świeży aromat ale  nie pozostawia czosnkowego oddechu.

 Sos do sałatek: 2 szklanki liści, szklanka oliwy z oliwek, 2 łyżki soku z cytryny, łyżeczka soli kamiennej, 4 łyżki startego parmezanu. Blendujemy wszystkie składniki z połową oliwy na gładką masę, dodajemy pozostałą oliwę. Dokładnie mieszamy. Przekładamy do słoiczka, na wierzch wlewamy 4 łyżki oliwy dla zachowania świeżości, przechowujemy w lodówce. Dodając do tego sosu drobno zmielone orzechy otrzymamy smakowite smarowidło do chleba. 

Sałatka z roszponki, pokrzywy i czosnaczku z granatem i wiórkami zesmażonego na chrupiąco boczku, skropiona oliwą z oliwek stanowi smaczny, ciekawy starter podczas oczekiwania na danie główne.

pieczone ziemniaki z bukietem czosnaczku

Zachęcam do wyprawy po leśne skarby, warto wypróbować to dzikie ziele, bo ma ono oprócz walorów smakowych wartości lecznicze. Działa bakteriobójczo, antyseptycznie przeciwpasożytniczo, rozkurczowo, moczopędnie, wykrztuśnie, uspokajająco, oczyszcza organizm z toksyn, przyspiesza gojenie ran, wzmacnia serce i układ krwionośny oraz odporność, oczyszcza i rozrzedza krew a także zapobiega nowotworom. Pomaga w leczeniu nieżytów dróg oddechowych. Wewnętrznie stosuje się wywar z listków i kwiatów ziela przy biegunkach, niestrawności, pasożytach, w zaburzeniach przemiany materii, odchudzaniu, infekcjach. Zewnętrznie, jako okłady w chorobach skóry, trudno gojących się ranach, owrzodzeniach, hemoroidach i grzybicy. Nalewki alkoholowe stosowane są w bólach stawów reumatyzmie, dnie moczanowej natomiast płukanek z wywaru używa się w zapaleniu dziąseł, gardła, jamy ustnej. Napar sporządzamy ze świeżych liści, zalewamy je szklanką wrzątku i parzymy 15 minut pod przykryciem. Działa on przeciwzapalnie, uspokajająco, łagodzi duszności i ułatwia oddychanie.

A więc zalet bez liku ma to dzikie ziele. Polecam na różne okazje.

(foto: Elżbieta Urban)

Elżbieta Urban
Podlaska Redakcja Seniora Białystok