
Kilka wierszy ze wsi i o wsi
* * *
A mnie jest szkoda słomianych strzech
gryzącego dymu z każdego komina
na strychu chat pachnącego gliną
i żal maleńkich okienek
zapchanych kiściami pelargonii
białych i czerwonych
zestawionych całkiem przypadkowo
w barwy narodowe
szkoda łańcuchowego burka
przy mizernej budzie
(dzisiaj i na wsi psy biegają luzem
albo prowadzają pana na smyczy)
szkoda ślepego kota
z drugim załzawionym okiem
i żal że na podwórkach
już nie grzebią kury
więc nie ma rozdrapanej ziemi
tylko przystrzyżona trawa
a miejscowi
w mieście na targu kupują jajka
…a ja obsesyjnie wracam
do czasów z krainy dzieciństwa
do tamtej wsi tęsknię na próżno
bo czego tu szukać
gdy nie ma już i tamtych ludzi….
***
Na wsi wszystko bardziej oczywiste
od oczywistości
tutaj naprawdę gościnnie
przyjmuje się gości
kura smakołyk wygrzebuje
z ziemi pazurem
a kogut swój grzebień
pysznie wynosi do góry
z drzewa pyzate jabłka
się śmieją policzkiem rumianym
a te na targu w skrzynkach
takie smętne i poturbowane
tu się kartofle wybiera
prościutko spod krzaka
a w mieście za pieniądze
kupuje się ziemniaki
na wsi o wszystkim zaraz
opowiada się każdemu
to niekoniecznie chora plotka
lecz zapomniana zwykła szczerość
tu nowe wieści kupuje się na pniu
potem śmieje albo płacze
i nikomu do głowy nie przychodzi
że może być inaczej
bo na wsi i biedę i radość
dzieli się za darmo
a w mieście współczucia nie nabędziesz
za żadne świata skarby
tutaj kto durny to durny
i tak się o nim mówi
a w mieście to wstyd nawet
powiedzieć że jest głupi
gdy wszystkiemu
szlif nadmierny się nadaje
już niewiele
z prawdziwości pozostaje
i garncarzowi
od długiego gładzenia misy bolą palce
a przecież kształt kanciasty
bywa doskonalszy…
O CHLEBIE
Jeśli nie szczypał cię w uszy marcowy wiatr
rozczesujący szczotkę oziminy,
nigdy nie robiłeś gwizdków
z wystarczająco mocnego źdźbła żyta,
nie wypatrywałeś pierwszych kłosów
na świętą Zofię,
jeśli nie zrywałeś garściami chabrów
na wianki i na dziecięce potajemne wino,
nie wydeptywałeś ścieżek w zbożu,
żeby było na skróty
i nie rozgniatałeś ziarna próbując,
czy dostatecznie twarde na żniwo;
jeśli nie widziałeś, jak się kładzie koszony łan
(chyba tylko kombajn w telewizji),
to skąd możesz wiedzieć przemądrzalcze,
jak powinien smakować chleb?
A ciągle wybrzydzasz, że zakalcowaty!
OGRÓD
Malwy –
te żyrafy ogrodowe
sponad płotu wychylają
kolorowe głowy
dalie jak kokosze
kołem się rozsiadły
wzbijają wzrok z zazdrością
ku wysokim malwom
na straży ogrodu
słoneczniki jednonogie
ogrodowe słońca
i… kłamcy!
niejednego nabrały
by smyrgnął po czapę
w której trzymają
ziarna niejadalne
nasturcje się rozlały
zielonym strumieniem
co po ziemi się toczy
co chwila błyskając ogniem
wielu płomiennych oczu
strzeliste mieczyki
jeżeli coś przebiły
to tylko serca
ostrzem z nadmiaru piękna
między tym wszystkim
tęczą wykwitły
astry puszyste
niebawem ogród
powoli się zmieni
bo astry
to już kwiaty jesieni
Jadwiga Zgliszewska