Listopadowe spojrzenia
ostatni dźwięk liścia
uniosło echo
płaszcz nieba deszczem
podziurawiony
zmętniałą dumką opadł
na drzewa
–
dąb westchnął tęsknotą
cichą melancholią
wionęły baldachimy brzóz
–
sierocy glos kruka
rozdarł mantrę wiatru
zastygłą w topoli
–
na wygasłej rabatce
miechunka
w oranżowym pucharze
zamknęła pamięć jesieni