foto: pixabay

 

Przyjęło się określać listopad jako miesiąc ponury: zimny, wietrzny, dżdżysty, mglisty i melancholijny… Słowem – jako czas niepiękny i nie zachęcający do radości. Jednak i ten miesiąc przynosi dni zgoła odmiennej natury i posiada swoje niezaprzeczalne uroki. Tę właśnie refleksję Jadwiga Zgliszewska ukazuje w poniższych wierszach.
_

Listopadowe tango

Powiadają, że do tanga trzeba dwojga,
bo inaczej je zatańczyć niepodobna,
tak więc ja do pary sobie jesień proszę
z parasolem jak latawiec, i w kaloszach.

Płynnym ruchem, sennym trochę – zaczynamy,
sunąc wolno i dostojnie taki taniec…
Zahaczając o zagony mgieł kądzielą,
a że nagie, chętnie się w nią przyodzieją.

Zręcznie także się uwija mknący strumyk;
wśród kamyków biec slalomem się nauczył,
a rzęsisty deszcz do wtóru, jak z fontanny,
bo chce… żenić się, jak wichrem opętany

Już gałęzie rąk podały swych konary
i w upojnym się objęciu posplatały,
a w powiewnie zdobnej szacie strosząc liście,

wytańcują przytulango zamaszyście.

Kłębią się obłoki w górze, głaszcząc czule;
słońce wzajem – mizdrzy się do zwiewnych chmurek.
Najpierw jakby jeszcze chwilę się wahało,
wnet objęło stułą blasku przestrzeń całą.

Wdzięczne tango, roztańczone listopadem,
jak przed zimą tęskne z ziemią pożegnanie,
bo gdy pola śnieg przykryje, skurczy mrozem,
koniec pląsów, dokazywań, gier zmysłowych…

Listopadowy bezmiar urody

A za miastem
w słonecznym potopie
jeszcze stare złoto z brzóz kapie
jeszcze bez liku rudości
a klony
w różnobarwnych szalikach
wystrojone
jaworowe konary
– w czerwonych
postrzępionych
nieliczne z drzew już nagie
wstydliwie czują
swoją chudość
a w lasach
te iglaste
dla kontrastu
ciemnozielone
upierają się
jak szalone
że żadnej zmiany nie było
jakby ich ominęła jesień
a tak samo ominie
i zima…


***

Brzozo złotowłosa
panno przydrożna
zapomniana przez czas

pewnie przeoczył listopad
twoje świetliste warkocze
targane przez wiatr

rozjaśniasz mroczną ścianę lasu
kaskadą złotych liści
tak jakby przez pomyłkę
wyfrunęły fajerwerki rzęsiste

spóźniona w umieraniu przed zimą
w swojej wytwornej sukni
nie potrwasz długo

upomni się o szatę
zazdrosna chmura
a jej brat –
włóczęga wiatr
porwie ją na strzępy

i rozniesie
po lesie
gościńcach
polach
miedzach

dopiero wiosną
jak inne drzewa
sprawiedliwie przyodzieje
w zieleń

Jadwiga Zgliszewska
Podlaska Redakcja Seniora Białystok