LUBIĘ PATRZEĆ…
Kiedy widzę… ciemne chmury…
Z których… spadnie deszcz za chwilę…
Pędzę i… zasiadam w oknie…
Rozpłaszczając nos… na szybie!
Czekam tak na pierwsze krople…
One są jak… wizytówka!
Z nich wyczytać można… wiele…
Nie czytając nawet… słówka!
Gdy są krople jak… jagody…
Deszcz nie będzie… padał długo…
Ten nie wsiąknie nawet w ziemię…
Tylko spłynie… wartka strugą!
Co innego… kapuśniaczek…
To najlepszy deszczyk… z deszczy!
Zrosi trawnik… sad podleje…
A i może nas… popieścić!
Kiedy już przestaje… padać…
Tęczą… koniec swój obwieszcza!
Może kiedyś… moi drodzy…
Powiem więcej wam… o deszczach!
Bo! Nie sposób opowiedzieć…
W wierszu tym… o deszczach wszystkich!
Gdy napiszę… epopeję…
Będą deszcze w niej… i błyski!
JESIEŃ W LESIE
Późna jesień… las w uśpieniu…
Tak nam zdaje się… przynajmniej!
Lecz ta senność… jest pozorna…
W lesie nie śpi nikt… bynajmniej!
Tempo życia owszem… spadło…
Nikt nie śpieszy się… bo po co?
Nawet żubr … oszczędza gardło…
Chociaż czasem… ryknie nocą!
Ale to tak… ku przestrodze…
Kiedy zwietrzy… zapach wilka!
Chodzi bowiem mu… o młode…
Zwykle jest ich w stadzie… kilka!
A o naszych ,,braciach’’… mniejszych…
Wspomnę jednym zdaniem… tylko!
Siedzą sobie w norach… dziuplach…
Nie chcąc dać się… pożreć wilkom!
Jesień w lesie… szybki zmrok…
Zapach grzybni i… żywicy…
Tajemniczy szelest drzew…
Nie da się porównać z… niczym!
DZIŚ… ŚWIĘTY MIKOŁAJ…
W czasach… słusznie minionych…
Które z nas wielu… pamięta…
Nie żaden… Święty Mikołaj…
Wręczał prezenty… na święta.
Zajmował się tym… Dziadek Mróz…
Przyjeżdżał na saniach… ze Wschodu…
Wschód… dużą literą dziś piszę…
Bo przecież… o państwo tu chodzi!
Ten kraj był na wskroś… egzotyczny…
(Obecnie jest może… inaczej?)
Tam Dziadek rozdawał… prezenty…
Tylko… na Nowy Rok… raczej!
W ten temat… nie chcę się wgłębiać…
Na szczęście… minęły te czasy!
Dziś… Święty Mikołaj powrócił!
Mknie do nas… przez góry i lasy!
We fraku czerwonym… jak zawsze…
Z brodą… rozwianą na wietrze…
Popędza swe… renifery…
Chce zdążyć z prezentem… koniecznie!
I znajdziesz go… niewątpliwie…
W noc Wigilijną… lub w Święta…
Oczywiście… że pod choinką…
Ale ta musi… być piękna!
DO GRUDNIA…
Połowa grudnia… za nami…
Dni krótkie… jak osmyk zajęczy…
Ciemność lub szarość… dokoła…
Ach ty miesiącu… niewdzięczny!
Zlituj się grudniu… nad nami!
Już dzień się… nie różni od nocy!
Wydłuż nareszcie… go dla nas!
Bądź nam… miesiącem uroczym!
Sypnij też śniegiem… na Święta…
Niech szarość… zamieni się w biel!
Jesteś miesiącem… świątecznym…
Na duszy… będziesz miał lżej!
Wiem… że to czcze me gadanie…
Nie robi… na tobie wrażenia…
Ale nas… proszę… wysłuchaj!
Charakter przecież… się zmienia!
TWARZĄ W TWARZ
To powyższe… określenie…
Które brzmi wręcz… poetycko…
Jest po prostu… zaproszeniem…
Do spojrzenia w oczy… z bliska!
Czy lubimy taką… bliskość…
Gdy coś mamy… za uszami?
To zależy od… psychiki…
Tego kogo… zapraszamy!
Bowiem kontakt… osobisty…
Aby nie rzec… bezpośredni…
Bywa jednym… krępujący…
Lecz dla innych… obojętny!
Fraza ta… niezwykle mądra…
Znana jest na całym… świecie!
Twarz i oczy… są jak lakmus…
A ten barwi się… jak wiecie!
Gdy stajemy… twarzą w twarz…
I strzelamy w siebie… wzrokiem!
Pamiętajmy zawsze… o tym…
By do siebie… nie stać bokiem!
–