Tak długo oczekiwany miesiąc, to przecież maj. Marzec, kwiecień wysyłały oznaki zapowiadające to nadejście. Rozkwitały bazie, przebiśniegi, przylaszczki, zawilce. Dzikie gęsi leciały krzycząc, że już, już nadchodzi, a w kalendarzu było tak daleko. Pomału, ale konsekwentnie nadszedł maj.

Tulipany się obudziły, czeremchy rozszalały się swym kwiatem i zapachem. Kaczeńce wysunęły żółte noski z rowów, że ich nikt nie podziwia, a przecież przedsmak wiosny. Bocian nieśmiało krąży i rozpoznaje swój teren, swoje gniazdo. Oczywiście jak zwykle zaskoczyła kukułka swoim ku-ku, a ja bez grosika. Ten rok będzie ubogi, nie załapię się już na 500+, a na leki darmowe trzeba jeszcze poczekać.

Cóż robić, trzeba się cieszyć obecną chwilą, przecież to maj.

Bzy i kasztany nieśmiało zapowiadają czas matur. Moja matura już prawie zapomniana, a przecież tak niedawno to tylko 47 lat. Opadły emocje majowe, bo w maju I Komunia Św. w mojej wierze. Pochód 1-majowy w szkole i w pracy. Oczywiście przymusowy, ale po cóż jest cnota nie pokory, a tym bardziej w tak młodym wieku.

Z opowiadań Rodziców, Babci 3-Maja to było święto. Zamieszczam zdjęcie z pochodu 3 Maja z 1927-1930 r. Tu zaczęło się rodzić niedowierzanie, kto kłamie, kto mówi prawdę. Rodzice uczą nie kłamać w życiu, w szkole lata 60- nie było fałszu, obłudy.

Przechylam się jak na na huśtawce historii z góry w dół i odwrotnie.

Przyroda jednak ponad historią i polityką, nie oglądając się przynosiła i przynosi niezapomniane wrażenia. Skowronek nad łanami zbóż pod błękitem naszego polskiego nieba. Nawet słońce wschodzi i zachodzi inaczej w mojej Ojczyźnie niż w innych krajach. Przejmujący krzyk żurawi na podmokłych łąkach, to przecież ich tańce godowe. Śpiew lasu i ten czarujący głos słowika.

To wszystko się dzieje w miesiącu o najkrótszym w słowie „maj”. Za rok również będzie piękny maj, a teraz cieszę się z nadchodzącego  czerwca itd…

(zdjęcia: pixabay i  2 fotografie z domowego archiwum autorki tekstu)

 Cecylia Żabicka
Podlaska Redakcja Seniora Sokółka