Trudne przebudzenie

Już zbudziła się, uniosła powieki,
lecz nieśmiało ciągle – listkiem zieleni
to zamyka znowu, jeszcze chce czekać,
choć w jasnościach kolorami się mieni.

Otworzyła je szerzej – znów zamyka,
jakby wciąż była jeszcze niewyspana,
chociaż noc jej trwała długo niezwykle,
ona chętnie by jeszcze nie wstawała…

Co podniesie się w górę, to opada,
krok postawić niby chce, lecz zawraca
jeden w przód, dwa do tyłu – jak kaskada,
która drży, rozpryskując się na skałach.

Tak niemrawo, z wielkimi oporami
budzi się młoda wiosna tego roku –
jeszcze ziewa, koślawo się słaniając,
ale chyba już stanęła u progu…

majowy zawrót głowy

to się w głowie nie mieści
żeby przespać
przedrzemać
te cuda powszechne
co darowała ziemia
darowało niebo
jak co roku – zwyczajnie
a jedynie po to
by było… ładnie?

czemu służy to piękno
w najlepszym wydaniu
najdoskonalszym
dziejącym się na każdym planie
tym bliższym
i najdalszym?

amok budzonej natury
dziewiczo wiosennej
z jej odwiecznym czarem
obłędnie szybkich zmian
ponad miarę
aż do… obłędu!

zielone pojęcie

czy wiecie
co to zielone pojęcie?
na ogół go przecież… się nie ma!
gdyż to pojęcie – to ściema…

ale zielone pojęcie
ma nadzwyczajne wzięcie
w pewnym momencie

gdy po wiosennym deszczu
zanim ten wyschnie wreszcie
pod starym drzewem
każdy pąk na gałęzi
i koślawych konarach
otwierają buzie ze zdziwienia
wtedy powszechne będzie
zielone pojęcie!

kiedy świat zielenieje
– zielone pojęcie jest w cenie
i wszyscy je mają dokoła
w swoich głowach

a nawet… w tym kole
rysowanym na czole!

bez zmysłów?

jeśli mijasz forsycję
oczu złotem nie sycąc
a motyle magnolii
wzroku cudem nie koją
jeśli kądziele bieli
na rozkwitniętych śliwach
nie wzbudzają obłędu
nie tumanią podziwem
a migdałowiec różowy
nie wprawia w zawrót głowy
i jeśli tulipana
nie witasz o poranku
a słodka woń czeremchy
nie żegna cię o zmierzchu…

… nie warto abyś piękna
co cię zewsząd otacza
zaznawał – nie zaznając
boś ślepy
głuchy
niemy
na własne nie-życzenie!

wczesna majowa

choć powoli to przecież się dźwiga
wreszcie twarz pokazuje prawdziwą
siódmy cud świata wszędzie dokoła
odgłosami rajskimi przywoła

wabić chce – wonią kwiecia odurzać
i w uczuciach namiesza jak burza
gdy miłości pomknie huraganem
zbudzi zmysły wonią za oknami

słodka wiotka i niby niewinna
już nie dziecko – jeszcze nie dziewczyna
cała w kwiatach wiankach i wonnościach
upragniona wyczekana wiosna

wiosenne przebudzenie

kiedy przyroda kpi bez litości
każdym obliczem wbrew samotności
– ty przybliż się i chciej mnie przytulić
zanim dmuchawce odfruną puchem

nadrzewne kwiecie efemeryczne
nim pyłem bieli figlarnie mignie
i zanim płatek ostatni spadnie
oplecie szyję wianuszkiem marzeń

chcę czułość w ramion twoich objęciu
poczuć – zaległą wśród zwojów tęsknot
w pierwsze majowe nagłe upały
wplatam nić pragnień niedoskonałych…

natychmiastowe serca zbudzenie
ożywić zdoła nawet kamienie
dusza z okowów zwolniona krzyczy
i poza pięknem nic się nie liczy!

majowo

ja wiem – ku zachodowi się dzień już chyli
mój dzień
czekam obrzmiała nadzieją na parę chwil
jeszcze…
ja wiem że muzykanci melodie grają
znane
ale nie pójdę jeszcze teraz – dopiero
ranem
po trawie stąpać przyjdzie mi z zimną rosą
siwą
i bzów rozkwitłych kiście w woniach rozkosznych
zrywać
lecz póki co – odurzyć się czeremchami
zmierzchem
całować przed świtaniem pąki jabłonek
pieścić…

Odurzenie wiśniowe

Ciepłą majową nocą
upajam się słodką wonią
szaleńczo rozkwitłych
kwiatów wiśni

zanurzam w gałązki głowę
okręcając obłędnie
leciuteńkim welonem
alabastrowo-ażurowym

wdycham słodki aromat
płatki gładzą mi skronie
owijają szyję
muskają ramiona

… jestem oszołomiona
mocniej zaczyna krążyć krew
i bije serce
gdy macki aksamitne pieszczą
zaczynam tęsknić

w marzeniu
że przygarnęły
mnie twoje ramiona
i że w twoich rękach
utonęłam…

Jadwiga Zgliszewska
Podlaska Redakcja Seniora Białystok