Koty już od starożytności towarzyszyły ludziom i budziły w nich fascynacje swoją tajemniczą naturą. W starożytnym Egipcie kot był zwierzęciem otoczonym szczególną czcią. Powstał wtedy kult bogini Bastet przedstawianej jako kotka lub kobieta z głową kotki. Była boginią płodności, macierzyństwa, radości, miłości, dzieci, muzyki i tańca i wszystkiego co radosne.

Gąbka i Baltazar – koty adoptowane przez sąsiadów

Przez mój rodzinny dom przewinęło się wiele kotów. Będąc dzieckiem przynosiłam do domu bezdomne koty, a moja mama je przygarniała. Szukała im rodziny zastępczej i oddawała w dobre ręce.

Mimo licznych przeprowadzek mieszkaliśmy, na szczęście, w domach jednorodzinnych, więc koty miały idealne warunki mieszkaniowe. Większość czasu spędzały w ogródkach przydomowych. Były wolne i swobodne. Do domu wracały, aby coś przekąsić.

Bardzo lubiłam się z nimi bawić. Spały grzecznie w wózkach dla lalek, ubrane w kaftaniki i czapeczki. Biegały za piłeczką lub cukierkiem w szeleszczącym papierku. Bawiły się w chowanego. Spały pod moją ciepłą kamizelką, gdy odrabiałam lekcje. A najbardziej lubiły się kłaść na czystej, wykrochmalonej pościeli, składanej przez moją mamę, zaraz po prasowaniu. Obserwowałam jak kotki bawią się ze swymi kociętami i uczą je polować. Podziwiałam ich cierpliwość i matczyną opiekę.

Bajtek w ogródku

Później w moim rodzinnym domu synowie też przynosili mi biedne kotki z podwórka. I historia się powtarzała. Opiekowanie się nimi nauczyło ich szacunku do zwierząt i odpowiedzialności za nie. A koty miały różne charakterki i różne swoje przyzwyczajenia. Ale wszystkie były bardzo lubiane i kochane. Były dodatkowymi domownikami.

Ostatni mój kot, rudzielec, dachowiec, został przyniesiony i nazwany przez syna Bajtkiem.  Chociaż mieszkaliśmy już w bloku, miał swoją drabinkę po której schodził do podbalkonowego ogródka. Wchodził i wychodził, kiedy tylko miał ochotę. W razie niebezpieczeństwa uciekał na balkon, na którym też najchętniej spał latem.

Na balkon przynosił mi też upolowane trofea. Było tego dużo szczególnie w czasie pandemii. Mój kot oraz kot zaprzyjaźnionej sąsiadki powinny dostać medal od administracji osiedla za wyłapywanie gryzoni.

Synowie wyfrunęli z gniazda, a kot pozostał. Towarzyszył mi w codziennym życiu. Spał i mruczał na moich kolanach, gdy czytałam książkę lub oglądałam telewizję. Często zasypialiśmy razem, gdy film był nudny.

Bardzo lubił głaskanie. Był wielkim pieszczochem. Witał mnie głośnym miałczeniem z pretensją w głosie, gdy dłużej nie było mnie w domu lub wyjeżdżałam, a on zostawał pod opieką sąsiadki. Przeżył 18 lat. W tym roku go pożegnałam. Bardzo mi go brakuje.

Kochajmy koty i szanujmy je. Koją nasze nerwy i wyczuwają nasz nastrój. Ogrzewają bolące miejsca. Są towarzyskie, komunikatywne, choć potrafią mieć swoje zdanie. Mniej też z nimi kłopotu. Nie trzeba je wyprowadzać na spacer, gdy za oknem deszcz lub duży mróz.

Podlascy Poeci poświęcili kotom mnóstwo wierszy. Można je przeczytać → TUTAJ

Źródło: Kalbi.pl

Fot: pixabay.com
fot: Maria Beręsewicz

Zredagowała: Maria Beręsewicz
Podlaska Redakcja Seniora Białystok