W jeden z majowych, świątecznych dni wybrałam się z bliskimi na łono natury w okolicy Krynek. Celem wyjazdu, oprócz rekreacji i fajnie spędzonego czasu, było zebranie kwiatu mniszka na miodek.

Nasza grupa zaopatrzyła się w ekologiczne płócienne torby i ruszyliśmy. Pogoda była wyśmienita, dosłownie jak na zamówienie. Jadąc podziwialiśmy wspaniałe widoki kwitnących łąk, zahaczyliśmy też  Puszczę Knyszyńską, gdzie zapach sosny przyprawiał o zawrót głowy. Zrobiliśmy mały piknik w lesie i zrelaksowani pojechaliśmy szukać łąki z mniszkiem z dala od szosy.

Nie musieliśmy długo szukać, bo naszym oczom tuż za zakrętem ukazała się żółta przestrzeń. W pierwszej chwili z daleka myślałam że to rzepak, pomyliłam się jednak. Po jednej i drugiej stronie drogi aż po horyzont ciągnęły się pola pełne mniszka. Pszczoły i bąki miały używanie. Trzeba było uważać, żeby niechcący nie zakłócić im uczty. Każdy zerwał słuszną ilość mniszka i pojechaliśmy do Krynek do miejscowej restauracji na kiszkę i kołduny w rosole, wcześniej polecane przez znajomych. Faktycznie jedzonko było pyszne. Taras, na którym siedzieliśmy,  szybko zapełnił się innymi gośćmi. Jedni wchodzili, inni wychodzili. Nieopodal nas usiadła spora grupa osób, bardzo wesoła i  zgrana. Tryskali humorem, opowiadali różne historie. Jedna z pań wspominała pobyt za wschodnią granicą i podała znajomym przepis na „trząchane ogórki”. Sama nazwa wywołała lawinę śmiechu, a ja nadstawiłam ucha, jako że interesują mnie różne ciekawostki kulinarne. Przepis jest bardzo prosty, a ogórki na pewno pyszne, więc chcę się z państwem podzielić tym przepisem.

„Trząchane ogórki”
– świeże, umyte ogórki gruntowe, dzielimy na ćwiartki lub połówki.
– wkładamy do pojemnika lub miseczki z pokrywką,
– solimy, dodajemy koper i obrany, pokrojony czosnek – przyprawy zależą od ilości ogórków
oraz upodobań,
– pojemnik przykrywamy pokrywką, wstrząsamy i odstawiamy na 2 godz. w pokojowej
temperaturze,
– po 2 godz. można konsumować, resztę – jeśli zostanie –  wkładamy do lodówki.

Serwujemy do drugiego dania, kanapek, jako przystawkę, Jak się skończą robimy następną porcję  Ja jeszcze  tego nie robiłam, ale jeśli pojawią się nasze  regionalne, gruntowe ogórki na pewno spróbuję.

Po owocnie i przyjemnie spędzonym dniu wróciliśmy do domu. Czas się zająć mniszkiem. ”Oj dużo tego” –  pomyślałam a godzina była już późna. „Trudno sama tego chciałaś, bież się kobieto do roboty!”. Położyłam białe prześcieradło na dużym stole. wysypałam  kwiaty i rozłożyłam je równomiernie.

Trzeba odczekać chwilę żeby czarne, małe robaczki, pajączki wyszły z kwiatów, a na białym prześcieradle dobrze je widać i ciągnie je do białego. Zajęłam się w tym czasie przygotowaniem produktów. Gdy usunęłam zbytecznych intruzów,  przystąpiłam do produkcji miodku.

Mniszka nie płuczemy, ponieważ usuniemy cały pyłek kwiatowy. Najlepiej jest zbierać go po deszczu, następnego dnia, ale nie zawsze tak się ułoży.  A przecież mniszek szybko przekwita.

Miodek mniszkowy

  • 200 kwiatów gotujemy w 0,5 l wody 5-10 minut na małym ogniu,
  • odstawiamy do następnego dnia na 10-12 godzin w chłodne miejsce,
  • Przecedzamy i wyciskamy kwiaty,
  • do płynu dodajemy 0,5 kg cukru (ja daję cukier trzcinowy)
  • mieszamy i gotujemy na małym ogniu 2 godziny
  • pod koniec gotowania dajemy wyciśnięty sok ze  średniej wielkości cytryny bez pestek.

Gorący miodek wlewamy do słoików i zamykamy.

Miodek z mniszka działa przeciwwirusowo i antybakteryjnie, usprawnia trawienie i oczyszcza organizm. Jest doskonały na kaszel, chrypkę, bóle gardła. Jest źródłem witamin C, A, D oraz witamin z  grupy B. Działa też moczopędnie, wspomaga nerki. Zwiększa naszą odporność.

Polecam.

 

Halina Wiszowata
Podlaska Redakcja Seniora Białystok