_
Moja szara komórka, czyli nie ma tematów tabu
Pytacie, skąd biorę tematy do moich postów?
Nie będę pisał banałów, że siadam, myślę, klikam… Powiedzmy, że chcę napisać coś o moim maleństwie, mojej szarej komórce. Wiadomo już powszechnie, że jest drobniutka, z dużą główką, rozrabia i czasami pozwala mi się zbłaźnić. To już norma, a przynajmniej ja już do tego przywykłem. Szukając tematu, zajrzałem do księgi cytatów. Znalazłem tam między innymi coś takiego, cytuję: Całowanie w rękę nagiej kobiety jest stratą czasu (Jerzy Leszczyński). Jak rozwinąć ten temat, skądinąd fascynujący, i jeszcze do fabułki wpleść moje maleństwo. Sprawa po prostu tak karkołomna, że wydaje się wręcz niemożliwa. A jednak spróbowałem i zobaczcie co z tego wyszło….
Siedzę i myślę…. Myślę… No tak, jakiś czas to trwało, prawda, bo nie chciałem angażować w to mojej małej, śpiącej w kąciku, szarej komóreczki. Znacie to z autopsji albo jeszcze kiedyś poznacie. Takie maleństwo, fakt, rezolutne toto, no ale kobiety i te rzeczy, nie, to nie dla niej. Jak jej to wytłumaczyć, jak delikatnie wprowadzić ją w temat. Gdy tak rozmyślałem, odruchowo drapiąc się w głowę, moja jedynaczka wyjrzała z kącika ziewając szeroko i przeciągając się, spytała:
– Dlaczego mnie zbudziłeś? Przecież wiesz, że drapanie w głowę mi nie służy. Jest ono takie głośne, robi tyle hałasu, że przeszkadza mi spać.
Gdy zobaczyła jednak moją głupią minę, powiedziała trochę cieplejszym tonem:
– No dobrze, widzę że masz jakiś kłopot. No cóż, zaczynaj…
A gdy milczałem, nie wiedząc, jak zacząć, dodała:
– Mów coś, bo zaraz znowu zasnę.
Nabrałem więc powietrza, zamknąłem oczy i zacząłem.
– Widzisz, jak by ci powiedzieć. Są motylki, kochają się i chcą być same… No tak, rozumiesz.
Nie wiedziałem, jak z tego wybrnąć, ale ciągnąłem dalej.
– No właśnie, a widziałaś kwiatki? – Spytałem już trochę innym tonem, zyskując większą pewność siebie, no bo z kwiatkami powinno mi już pójść łatwiej.
– A więc, co to ja mówiłem? Aha, właśnie, dwa kwiatki, gdy chcą, żeby było ich więcej … – zacząłem dumnie, ale szybko mi przerwała:
– Nie zanudzaj, to zależy, jak się rozmnażają, bo mogą też przez rozrost kłączy, to pamiętam jeszcze z czasów, gdy chodziłeś do szkoły. Powiedz wprost, o co ci chodzi? – powiedziała groźnie.
– I nie kręć mi tu o jakiś motylkach i kwiatkach.
Nabrałem więc głęboko powietrza, zacisnąłem dłonie, aż zatrzeszczały palce, zamknąłem oczy i spytałem jednym tchem:
– Powiedz, czy to prawda, że całowanie w rękę nagiej kobiety jest stratą czasu?
Zapadła głucha cisza, tylko słychać było szybkie bicie mojego przerażonego serca. Po chwili, długiej jak wieczność, usłyszałem:
– Co za głupie pytanie, oczywiście że tak. Przecież trzeba najpierw pozwolić się jej ubrać, aby nie było jej zimno. A poza tym, czy ty najpierw ubierasz się, a potem wychodzisz witać się z innymi, czy najpierw nago idziesz witać się z innymi, a potem wracasz, aby się ubrać? To proste. Nie rozumiem, dlaczego pytasz. Czy to wszystko?
I widząc moją zbaraniałą minę, dodała:
– To ja może pójdę jeszcze pospać, a ty spróbuj nie palnąć w tym czasie jakiegoś głupstwa.
Dodam, że moje maleństwo widziało mnie tylko, gdy witałem się z kobietą, bo później usypiałem je opowiadaniem bajek i … Ale to może już innym razem…
- Nareszcie wiem, dlaczego drapiemy się w głowę, gdy mamy jakiś problem do rozwiązania.
I jeszcze jeden cytat, tym razem o mnie. - Wszyscy rodzą się nienormalni. Niektórzy na zawsze – Samuel Beckett.
Zastanawiam się tylko, skąd autor tego stwierdzenia mnie znał?
Cezary Kadzewicz