Żaden mistrz pióra nie tworzy swoich dzieł dla nagród czy poklasku. Musi on posiadać nie tylko talent czy zdolności, ale również jakiś imperatyw wewnętrzny, który skłania go do kreowania rzeczywistości na własny sposób. Według jego myśli, duszy i serca. Jednak na którymś etapie tworzenia u wielu pojawia się pragnienie, by się ze swoją pasją sprawdzić w szerszym wymiarze i skonfrontować z innymi. Tak było i ze mną.

Kiedyś w swoim studenckim gronie zwykliśmy żartobliwie powtarzać frazę z przedwojennej piosenki mówiącą, że „każdy z nas jest artystą, choć nie każdy ma dyplom”. W pełni się z tym zgadzam. Jedni dziergają na drutach czy szydełku, inni wyczarowują cudeńka techniką decoupage, lepią z gliny, strugają w drewnie, malują, fotografują. Wyliczać można by wiele. Moim tworzywem do wyrażania siebie jest słowo. Jak już nieraz komunikowałam – piszę, bo lubię https://podlaskisenior.pl/
Jednakże w pewnym momencie ja również zapragnęłam porównać z innymi swoje umiejętności literackie. Stąd pomysł przystąpienia do konkursów dla amatorów. Twórcy profesjonalni to odrębna kategoria literatów, zwykle zrzeszonych i czasem utrzymujących się wyłącznie z działalności artystycznej. To nie moja „liga” i nimi się tutaj nie zajmuję. Dziś nieskromnie napiszę o własnych dokonaniach literackich.
Najważniejsze i największe literackie osiągnięcie

Pewnego razu dyrektorka Węgrowskiego Ośrodka Kultury wręczyła mi zaproszenie do udziału w Międzynarodowym Konkursie Poetyckim im. C. K. Norwida, zorganizowanym przez Mazowieckie Centrum Kultury i Sztuki pod honorowym patronatem Polskiego Komitetu ds. UNESCO – Pułtusk 2001. Uznałam wszelako, że to dla mnie absolutnie za wysokie progi. Mimo to później, w zupełnej tajemnicy, wysłałam wymagany zestaw trzech wierszy. Spośród nich jeden musiał nawiązywać do życia i dzieła Norwida. I co się okazało? Na konkurs wpłynęło prawie 400 zestawów! W tym kilkanaście z zagranicy, głównie z Litwy i Stanów Zjednoczonych. Moje wiersze wywalczyły tam de facto drugą nagrodę! Było to formalnie III miejsce, bo pierwszego nie przyznano. Uroczysty Finał miał miejsce w Pułtusku. Wielkie szczęście, że tak blisko, bo na drugi koniec Polski bym nie pojechała. Zadzwoniłam wcześniej do administracji, czy warto osobiście stawić się po odbiór nagrody, skoro nie pasuje mi jedyne istniejące połączenie autobusowe. Usłyszałam wówczas od rozmówczyni: „No, jadąc po nagrodę prawie o wysokości moich poborów, to można chyba sobie pozwolić na taksówkę?”. Nie pojechałam wprawdzie taksówką, ale wynajęłam za kierowcę męża koleżanki. Przynajmniej w podróży można było rozluźnić się pogawędką, bo nerwy towarzyszyły mi przez cały czas.
Oczywiście nie wysokość nagrody pieniężnej liczyła się dla mnie, choć i ta była nie do pogardzenia. Jednak największy zaszczyt stanowiło zdobycie tak wysokiej lokaty. Uroczystość przebiegła w dostojnym nastroju, z udziałem licznych gości ze stolicy. Ubarwiły ją recytacje wierszy laureatów przez zawodowego aktora, przy akompaniamencie harfistki – artystów scen warszawskich. Z nagrodzonych i wyróżnionych osób zabrakło jedynie poety z Litwy. W części mniej oficjalnej, przy lampce wina, z każdym z laureatów rozmawiał sam Aleksander Nawrocki, Redaktor Naczelny Poezji Dzisiaj. Zapowiadając relację z przebiegu uroczystości na łamach pisma oraz druk nagrodzonych wierszy. W grudniu 2001 roku mój wiersz „O chlebie” ukazał się w numerze 21/22 tego miesięcznika. Bezpłatne egzemplarze pisma laureaci otrzymali pocztą. Z dodatkowymi gratulacjami i wzmianką, że to jeszcze jeden bonus do nagrody. Dla mnie był to najwyższy rodzaj zaszczytu. Całość imprezy była filmowana przez Telewizję Warszawskiego Ośrodka Telewizyjnego. Nazajutrz znajomi informowali z zachwytem, że oglądali mnie w wieczornej „Panoramie” w trakcie odbierania nagrody! Niestety, ja tego nie widziałam.
W Węgrowie lotem błyskawicy rozniosła się wieść o sukcesie mieszkanki. Notki, fotki i laureackie wiersze ukazały się w aktualnościach na oficjalnej stronie internetowej miasta, w Gazecie Węgrowskiej, a także w Tygodniku Siedleckim. Wycinki z gazet trzymam do dziś. Można powiedzieć, że przez krótki okres chodziłam w glorii chwały.
Pierwszy konkursowy sukces

Wcześniej nie odważyłam się wysłać swojego wiersza do publikacji w którejkolwiek z gazet, nawet do tych lokalnych, dopóki nie przekonałam się, że są cokolwiek warte… Po raz pierwszy wystartowałam w konkursie regionalnym, ogłoszonym przez Wydział Kultury, Sportu i Turystyki Urzędu Wojewódzkiego w Siedlcach i jednocześnie w I Konkursie Poetyckim „O statuetkę Muzy Apollina” Węgrów’97. W obu zajęłam I miejsca. Pojechałam na wręczenie nagród do Węgrowa. Uroczysta Gala Konkursowa odbyła się w sierpniu podczas Dni Węgrowa. Wyrwałam dwa dni z wakacyjnego pobytu na wsi, aby móc odebrać tę zaszczytną statuetkę. Warto było, bo to pierwszy sukces, a do tego finał we własnym mieście. Zdecydowana większość na widowni to znajomi. A tylko nieliczni z nas wiedzą, o ile bardziej smakuje taki sukces w małej miejscowości. Statuetkę tę mam do dziś. Choć jest z bardzo ciężkiego metalu, to przywiozłam ją ze sobą do Białegostoku. Tak oto przekroczyłam swój Rubikon niepewności, a potem już przez kilka lat szło gładko.
zdjęcia z archiwum autorki
Jadwiga Zgliszewska
Podlaska Redakcja Seniora Białystok
Related posts
NASZ PATRONAT MEDIALNY
FESTIWAL LITERACKI „AUTORZY I KSIĄŻKI” – VII edycja
ODCZYTAĆ ŚWIAT. SPOTKANIE Z REPORTAŻEM
RAPORT SENIORAPP 2023 – III EDYCJA
OGÓLNOPOLSKIE WIOSENNE WYZWANIE CZYTELNICZE
APETYT NA ŻYCIE – KONKURS FLEXI.PL
OCENA POTRZEB W ZAKRESIE WSPARCIA DLA SENIORÓW W POLSCE