Jest listopad. Skończyło się październikowe babie lato. Dzień skrócił się o kilka godzin. Słońce zachodzi już około czwartej po południu. Wiatr hula, deszcz siąpi, mgły poranne zasłaniają łąki i pola…
Jest to właściwy moment, aby sięgnąć do archiwum fotograficznego i notatek zrobionych w trakcie majowej wyprawy na greckie wyspy Cyklady. Ten, składający się z 220 wysp i wysepek, położony na Morzu Egejskim, archipelag od dawna stanowił cel moich planów podróżniczych. Szczególnie interesowała mnie wyspa Thira, inaczej zwana Santorini. To miejsce jednej z największych w czasach prehistorycznych erupcji wulkanu. Skutki tej katastrofy stanowią do dziś potwierdzenie jednej z wersji biblijnego potopu. Wyspa ta była niszczona przez trzęsienia ziemi kilkakrotnie w swoich dziejach. Jednak życie na Santorini odradzało się dzięki wszechobecnemu słońcu, wulkanicznej glebie oraz położeniu wyspy, które sprzyjało handlowi w basenie Morza Śródziemnego. Dzisiaj Santorini stanowi obowiązkową atrakcję turystyczną Grecji i miejsce podróży tysięcy par zakochanych z całego świata.
Oprócz Santorini odwiedziliśmy w maju tego roku sąsiadujące z nią inne wyspy: Naxos, Paros, Delos i Mykenos. Zwiedziliśmy starożytne ruiny świątyni Apollina, odkopaną po wybuchu wulkanu osadę Akrotiri, drugie Pompeje na obszarze basenu Morza Śródziemnego. Oglądaliśmy wsie i miasteczka, z których każde może stanowić tło dla filmu podobnego do słynnego „Mamma Mia”. Wszędzie tam były zalane słońcem niebiesko–białe domki, rezydencje, kaplice, kościoły i ukwiecone różnymi gatunkami roślin ulice. Niebiesko–biały świat, który przypominamy teraz w środku polskiej jesieni wydaje się światem z zalanej słońcem bajki.
Wyprawę odbyliśmy w rodzinnym składzie: żona Basia, synowa Urszula i syn Mateusz.
zdjęcia: Krzysztof Wolfram
Kliknij w poniższe zdjęcie:
Krzysztof Wolfram
Podlaska Redakcja Seniora Supraśl