Na wieś część XXIV – Czas „Solidarności”
Gdy pod koniec września 1980 roku wróciliśmy po wakacjach do pracy, mijał miesiąc od podpisania w Stoczni Gdańskiej Porozumień Sierpniowych. Szefowa przynosiła do Instytutu Newsweek’i, które podsyłała jej rodzina z Londynu – było tam i o stoczni, i o Wałęsie.
–
Na uczelni zaczął się organizować nowy ruch związkowy. Wypisywaliśmy się gremialnie z ZNP i organizowaliśmy w nowe struktury uczelniane. I kombinowaliśmy, pod jaką większą strukturę się podczepić. Przez jakiś czas funkcjonowała koncepcja tzw. jedenastoliterowca. Odtwarzam z pamięci: Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Pracowników Oświaty Nauki Techniki i Szkolnictwa Wyższego – NSZZ PONTiSW. Wkrótce jednak zwyciężyła, jedynie w tamtym czasie sensowna, koncepcja struktury terytorialnej (a nie branżowej) i wraz z innymi uczelniami przystąpiliśmy do Sekcji Oświaty „Solidarności” regionu „Mazowsze”.
–
Koleżanki i koledzy z Instytutu powierzyli mi reprezentowanie ich w Kolegium Instytutu oraz w Radzie Zakładowej, gdzie poznałem, wspomnianego wcześniej, kolegę WF-istę. A spotykaliśmy się wówczas często, bo kończyła się kadencja Rektora Jasiorowskiego i zaczynała kampania przed wyborami jego następcy. A była to kampania o tyle nietypowa, że „Solidarność” wywalczyła sobie prawo wystawienia swoich elektorów. I tak jak kandydatem partyjnej profesury i uczelnianej biurokracji był profesor L., tak elektorzy „Solidarności”, wespół z elektorami, wskazanymi przez młodszych pracowników naukowych i studentów, postawili na profesor Joannę Radomską, na Wydziale Zootechnicznym zwaną pieszczotliwie Ciocią Isią. Z rekonesansu przeprowadzonego na Wydziale wynikało, że, oprócz doskonałej organizacji administracji wydziałowej, przemawia za nią udział w tworzeniu wydziałowego ogniwa „Solidarności”. Intensywna akcja agitacyjna przeprowadzona przez młodzież wśród profesury sprawiła, że Ciocia Isia wygrała wybory bezapelacyjnie.

Już jako Rektor SGGW profesor Radomska przyłączyła się do inicjatywy profesora Władysława Findeisena, Rektora Politechniki Warszawskiej, który zainicjował powstanie Konferencji Rektorów Szkół Wyższych. Była to jedna z „Poziomek”, czyli struktur poziomych, znienawidzonych przez władców PRL, którzy uznawali jedynie struktury pionowe, transmitujące do dołu decyzje KC PZPR. A później, w Stanie Wojennym, z wielkim zaangażowaniem wyciągała z aresztu uczestników okupacyjnego strajku protestacyjnego. I zamiast wywalić nas z pracy, w towarzystwie wojskowego komisarza Szkoły udzielała nam, po kolei, srogiej reprymendy (bez śladu w aktach).
–
–
–
–
_